2008/02/17

Senator PO szykował skok na państwowe spółki?

Czy Eryk Smulewicz, płocki senator PO, szykował desant do państwowych spółek złożony ze swoich partyjnych kolegów? Tak sugerowała wysłana z jego skrzynki oferta, w której namawia działaczy partii Tuska do wzięcia udziału w kursach przygotowujących do pracy w radach nadzorczych spółek skarbu państwa.
Świeżo upieczony senator Platformy przez lata dowodził płockim oddziałem stowarzyszenia Wolna Przedsiębiorczość prowadzącym kursy przygotowujące do pracy w biznesie. Niedawno do mazowieckich działaczy Platformy trafiła oferta zachęcająca od wzięcia udziału w zajęciach dla kandydatów na członków rad nadzorczych w spółkach skarbu państwa.
- Donald Tusk dopiero co obiecywał, że skończy z praktyką obsadzania władz państwowych spółek według klucza politycznego, a tu proszę, zachęca do tego osobiście nasz senator, który na tym jeszcze zarabia - mówi nam oburzony działacz mazowieckiej Platformy.
Kurs nie jest najtańszy. Jak dowiedzieliśmy się w biurze Wolnej Przedsiębiorczości, za pięć weekendowych zjazdów trzeba zapłacić 2,2 tys. zł. Ale korzyść jest nie byle jaka - stanowisko w radzie nadzorczej daje miesięcznie dochód od 2 do 2,5 tys. zł. A pracy nie jest wiele - rady spotykają się najczęściej raz w miesiącu.
We władzach spółek zależnych od prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz (PO) i marszałka województwa Adama Struzika (PSL) aż roi się od działaczy obu partii. Po roku dominacji w samorządach Platforma bierze władzę w kraju. Czy senator Smulewicz postanowił przygotować desant "swojaków" na firmy zależne od ministra skarbu?- Nic podobnego. Gdy zostałem senatorem, zrzekłem się posady prezesa Wolnej Przedsiębiorczości. A oferty zachęcające od kursów omyłkowo wysłano z mojej starej skrzynki mailowej do wszystkich, których mieliśmy w bazie. Było w niej kilku polityków PO, ale to przypadek - broni się Eryk Smulewicz.
Te tłumaczenia nie przekonują działaczy PO. - Faktycznie senator Smulewicz zrzekł się prezesury, ale na zwolnionym miejscu posadził żonę!Senator odpowiada: - Żona była tylko przez chwilę p.o. prezesa. Teraz stowarzyszeniu szefuje już zupełnie inna osoba, spoza polityki.
Wszystko wskazuje jednak na to, że senator będzie miał kłopoty. - Gdy dowiedziałam się o rozesłanej ofercie, bardzo się zdenerwowałam - mówi Julia Pitera, pełnomocnik premiera ds. walki z korupcją, która z Smulewiczem w okręgu płockim startowała w ostatnich wyborach parlamentarnych. - Przewodniczący Tusk na pierwszym spotkaniu z nami powiedział, że jeśli ktoś z nas weźmie stanowisko w jakiejś radzie nadzorczej, zostanie natychmiast wyrzucony z klubu.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że wezwała Smulewicza. - Mówiąc delikatnie, udzieliła mu reprymendy - zapewnia jeden z działaczy PO.Potem Pitera już oficjalnie zażądała, by postępek Smulewicza zbadał rzecznik dyscypliny partyjnej. - Popełnił błąd, a za błędy trzeba płacić - mówi.
Eryk Smulewicz przesłał już rzecznikowi dyscypliny partyjnej wyjaśnienia na piśmie. Ma nadzieję, że go przekonają.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Autor: Jan Fusiecki

Brak komentarzy: