2010/02/27

Diabli biorą Stadion City

Dlaczego ministrowi Drzewieckiemu zależało na zatrzymaniu inwestycji, która miała utrzymywać Stadion po Euro 2012? I co w tej historii robią Sobiesiak i Rosół
Organizacja Euro 2012 jawiła się jako szansa na skok cywilizacyjny Polski i Warszawy. Ale z wielkich planów zostaje już tylko to, co niezbędne, by zorganizować mistrzostwa. Po nich pozostanie problem - Stadion Narodowy za 1,6 mld zł. Na jego utrzymanie Polacy będą łożyć kilkadziesiąt milionów złotych rocznie.
A mogło być inaczej.

- Stadion City miało być unikalną częścią Pragi, a sam stadion stanowić centralny obiekt całego założenia, żyjący 24 godziny na dobę, otoczony przestrzenią publiczną i różnymi funkcjami: hala widowiskowa, wystawy, kongresy, hotele, centrum handlowe, biura - wylicza Michał Borowski, inicjator konkursu na Stadion City i szef Narodowego Centrum Sportu (NCS) do lipca 2008 r.

- Teraz widać - dodaje - że wszystko sprowadza się do wybudowania za pieniądze podatników najdroższego na świecie "studia telewizyjnego" dla UEFA, która zgarnie za wyłączne prawo do sygnału ok. 1 mld euro. My, jak te głupki, zostaniemy z gołym stadionem i rachunkami.

Borowski przypomina coś jeszcze. Aby koszty utrzymania stadionu zminimalizować, w koronie zaprojektowano prawie 40 tys. m kw. powierzchni - dla Ministerstwa Sportu, PZPN, muzeum sportu, klubu kibica, centrum konferencyjnego, restauracji itd.

- Niestety, nie dokończono projektu. Powstanie tylko stan surowy, tzw. golizna, za - bagatela - jakieś 250 mln zł, a operator tych powierzchni wciąż nie jest znany. Głupota i skrajna nieodpowiedzialność - krytykuje Borowski.

Taki jest finał Stadion City, czyli zaniechań ekipy Mirosława Drzewieckiego (PO) w Ministerstwie Sportu i bezradności stołecznych urzędników.

Drzewiecki pyta: "Nie pomógłbyś Rosołowi"?

Koncepcja Stadion City została blisko dwa lata temu wyłoniona w jednym z największych konkursów urbanistycznych po II wojnie. Budżet sięgający pół mln zł, trzech organizatorów: NCS, czyli powołana przez resort sportu spółka skarbu państwa, stołeczny ratusz i PKP.

- Wartość terenów pod zabudowę komercyjną to jakieś 130 mln euro - szacuje Alex Kloszewski z firmy międzynarodowych doradców ds. nieruchomości Colliers International. Zwycięskie pracownie Dawos i Jems zaproponowały miasteczko komercji, rozrywki i wielkich imprez. Inwestycja miała się zacząć zaraz po Euro 2012. By cały naród nie musiał utrzymywać krzesełek i murawy.

We wstępie do albumu, który ukazał się po konkursie, czytamy słowa min. Drzewieckiego: "Dzięki budowie Stadionu oraz wdrożeniu zwycięskiego projektu (...) powstanie piękny, nowy fragment miasta, równie atrakcyjny (...) jak centrum Warszawy".

Projektu Stadion City nigdy jednak nie zlecono pracowniom Dawos i Jems. W korespondencji architektów z ekipą Drzewieckiego z czasem widać coraz bardziej nerwowe próby doprowadzenia do realizacji zobowiązań i odpowiedzi bez konkretów.

Zrazu Dawos i Jems szukają wsparcia w NCS. Ale w grudniu 2008 r. Drzewiecki zmienia umowę spółki. Odbiera jej m.in. prawo decydowania o drugim etapie inwestycji.

Podział ról jest taki: NCS ma budować stadion, a opiekę nad Stadion City na gruntach skarbu państwa roztacza Ministerstwo [Sportu?].

- Odpowiedzialnym za etap Stadion City Drzewiecki uczynił szefa swego gabinetu politycznego Marcina Rosoła - opowiada Michał Borowski. - Wiem to stąd, że już po mojej dymisji minister nieraz pytał, czy nie pomógłbym panu Rosołowi, bo się na tym znam.

Nie zdziwiło to Borowskiego. Wcześniej słyszał od ludzi związanych z Euro 2012, że po odsunięciu spółki NCS "Rosół jest od ziemi".

Rzecznik obecnego ministra sportu Jakub Kwiatkowski na pytanie o rolę b. szefa gabinetu politycznego Drzewieckiego odpowiada: - Jestem rzecznikiem od trzech miesięcy. Nie znam pana Rosoła.

Drzewiecki o potrzebach inwestorów

- Postawmy sobie pytanie: po co był konkurs? Po to, by wyłonić architekta, który dostanie zlecenie na narysowanie całego nowego kwartału Warszawy - mówi Borowski. - To oznacza, że architekt wytycza granice działek, przypisuje im konkretne funkcje, przesądza: gdzie komercja, gdzie przestrzeń publiczna. I tego dokumentu nie ma - ciągnie były szef NCS.
Miało więc powstać szczegółowe opracowanie pokonkursowe - jako podstawa i gotowy "wsad" do planu zagospodarowania przestrzennego. Plan uniemożliwia wolnoamerykankę w gospodarowaniu gruntami, chroni teren przed przypadkową zabudową i zapewnia przejrzystość, bo proces jego uchwalania podlega kontroli publicznej.

Minister sportu zwlekał i kluczył. Zapewniał, że prace nad Stadion City trwają. Architekci alarmowali, że jest inaczej. W końcu ratusz i pracownia Dawos decydują, by koncepcję Stadion City przerysować do projektu planu, nie czekając na ministerstwo.
Wtedy latem 2009 r. min. Drzewiecki zrobił zwrot. W pierwszych dniach czerwca wezwał do siebie dyrektora miejskiego biura architektury Marka Mikosa, który odpowiadał za plany zagospodarowania. To spotkanie urzędnik następujaco referował radnym (22 października 2009 r.): "I tutaj ta strona - umownie mówiąc - ministerialna wskazywała na potrzebę elastycznego odpowiadania na potrzeby inwestorów (...)".

30 czerwca Mikos dowiaduje się z listu ministra Drzewieckiego o rzekomych kardynalnych błędach w konkursie. I że "zabudowy takiej, jaka została przedstawiona w projekcie dwóch pracowni Jems i Dawos, nie uda się zrealizować".

Minister pisze też o "działaniach zmierzających do zagospodarowania rejonu Stadionu" - które "ujawniły, że materiały dla uczestników konkursu nie spełniały ogólnie przyjętych kryteriów inwestycji o tej skali". I że brak analiz m.in. finansowania Stadion City, pozycji rynkowej, rynku nieruchomości, charakterystyki rynku inwestycyjnego, badań zapotrzebowania na powierzchnie handlowe.

- To pismo, mówiąc delikatnie, zaskakujące - ocenia Borowski. - Zostawiłem ekspertyzy czołowych audytorów, oceny opłacalności koncepcji Stadion City. Był biznesplan, wedle szacunków w Stadion City nie trzeba angażować publicznych pieniędzy. Miała je generować komercja. Projekt biznesowy przedstawiłem ministrowi Drzewieckiemu. Napisał: "zatwierdzam".

W liście Mikos dostał też instrukcję od Drzewieckiego: plan "obejmujący tereny Stadion City powinien określać tylko ogólne założenia zagospodarowania, bez wskazywania szczegółowych funkcji poszczególnych obszarów inwestycyjnych".

To niezgodne z prawem, bo taki quasi-plan przypominałby białą plamę dającą się wypełniać dowolnymi inwestycjami.

To niejedyny zaskakujący fragment listu. Minister uważa, że w okolicach stadionu mogą powstać też mieszkania. To wbrew zwycięskiej koncepcji, którą sam zaakceptował.

Drzewiecki zamawia raport

Drzewiecki proponuje autorski scenariusz: Mikos znów zatrzymuje plan miejscowy na miesiąc, a ministerstwo zamawia raport rynkowy. Drzewiecki obiecuje zamówić go w "ciągu najbliższych dni". Po raporcie nie ma jednak śladu. Nie widzieli go w ratuszu ani w NCS. Resort sportu szuka dokumentu od wtorku.

Mikos nie zdradził architektom i urbanistom, że wokół ich planu i koncepcji Stadion City toczy się gra. Dopiero w połowie września opisuje swoją wizytę w ministerstwie przełożonemu, wiceprezydentowi Jackowi Wojciechowiczowi (PO). Przekonuje go, że należy jednak realizować ustalenia konkursu.

Ale interwencja Drzewieckiego okazała się skuteczna - i to mimo że zmiotła go ze sceny politycznej tzw. afera hazardowa. Plan zagospodarowania obejmujący Stadion City nie został do tej pory uchwalony przez stołecznych radnych. Nie doczekał się nawet publicznego wyłożenia, choć projekt jest gotowy od roku.

Dlaczego? - Jak nic nie jest ustalone, to z działkami można robić dowolne rzeczy. Pewnie o to chodzi - przypuszczają Krzysztof Domaradzki z Jems i Olgierd Jagiełło z Dawos, współautorzy koncepcji Stadion City.

Architektów zirytowała radykalna zmiana nastawienia ministra, szczególnie gdy usłyszeli, że Drzewiecki nie przewiduje już hali widowiskowej pod stadionem, lecz przy Torze Wyścigów Konnych na Służewcu. Wcześniej minister zapowiadał, że

arena na 20 tys. widzów będzie gotowa na mistrzostwa świata w siatkówce w 2014 r., które odbędą się w Polsce. Mówił: - To będzie polska Madison Square Garden. Powstanie obok Stadionu Narodowego.

Nie tylko projektantów zaskoczyło odejście od tego pomysłu. Wiceprezydent Wojciechowicz: - Nie pamiętam, czy min. Drzewiecki powiedział mi: rezygnuję z budowy hali, którą obiecaliśmy warszawiakom przy stadionie. Nie usłyszałem też, czego właściwie ma nie być w planie zagospodarowania.

Drzewiecki i gondole nad Wisłą

Zapowiedź przenosin hali to niejedyny projekt zmian wokół stadionu. Była jeszcze idea tzw. mostu gondolowego, czyli kolejki linowej na stadion. Inwestorem chciał zostać Ryszard Sobiesiak, przedsiębiorca z branży hazardowej, bohater afery hazardowej, interlokutor polityków PO ze słynnych podsłuchów CBA.

Ten biznesmen mówił przed komisją śledczą: "Miałem genialny pomysł, (...) to pan Kamiński [wtedy szef CBA] mi łapy podciął (...) bo taką gondolę, jakbyśmy w Warszawie zrobili, to było idealne miejsce, plus przed tą organizacją mistrzostw świata, Europy".
W sprawę gondoli minister sportu postanowił zaangażować wiceprezydenta Wojciechowicza.

Sobiesiak spotkanie z wiceprezydentem opisał tak: do rozmowy doszło "gdzieś w terenie, pod Warszawą, na konferencji czy coś tam. Miejsce było bardzo ładne, w lesie".
- Był na spotkaniu ministra Drzewieckiego z warszawską PO i jej sympatykami w Wesołej - opowiada Wojciechowicz. - To był rok 2008, minister opowiadał o Euro 2012 w kontekście Warszawy. Pan Sobiesiak podszedł do mnie na chwilę, wspomniał o pomyśle. Prosiłem: "jeśli ma pan coś konkretnego, zapraszam do ratusza".

W wersji Sobiesiaka wiceprezydent nie był zainteresowany gondolą. Biznesmen uznał więc temat za zakończony - woli grać w golfa, niż użerać się z urzędnikami. Rzecz jednak miała dalszy ciąg rok później.

Wojciechowicz: - Zadzwonił min. Drzewiecki i poinformował, że zgłosili się do niego inwestorzy z pomysłem, ale nie czuje się kompetentny, by im odpowiedzieć. Prosił, bym ich wysłuchał.

- Często do pana dzwonił minister?

- Dzwonił w sprawach Euro 2012.

- A polecał biznesmenów?

- Wcześniej nie. Ale sprawa dotyczyła w pewien sposób otoczenia Stadionu Narodowego.

Wizyta w ratuszu odbyła się pod koniec maja 2009 r. Trwała kilkanaście minut. Wiceprezydent nie pamięta dokładnej daty ani nazwisk przedsiębiorców. Ich wizytówki się nie odnalazły.

Wojciechowicz: - Zaczęli standardowo: "Panie prezydencie, mamy tu taki pomysł, gondole".

Pamięta, że mieli tylko folder "kanap narciarskich" do wyciągu krzesełkowego firmy Doppelmayr (system tej firmy działa w Zieleńcu, w ośrodku Sobiesiaka). Rozmowa miała charakter sondażowy.

Wojciechowicz odesłał przedsiębiorców do biur promocji i obsługi inwestorów. Tamtejsi urzędnicy dostali e-maile pt. "Wisła XXI". Materiały w imieniu biznesmenów rozsyłała Małgorzata Ruta-Gołacka, autorka projektu. Na pytanie "Gazety" odpowiedziała, że Sobiesiaka nie zna.

Według tych materiałów "Wisła XXI" to nie tylko gondole, ale też baza hotelowo-restauracyjna, centrum odnowy i relaksu z masażami, jacuzzi, komorą kriogeniczną, saunami, sceną do nauki tańca, plażą z boiskami, piętrowy parking.

Korespondencja trwała przez kilka dni lipca, potem się urwała. Ratusz, który biznesmeni chcieli zaangażować w projekt finansowo, odmówił.

Ministerstwo bez Drzewieckiego, konsultacje trwają

Drzewiecki stracił posadę na początku października 2009. W Ministerstwie Sportu rządzi nowa ekipa z ministrem Adamem Gierszem.

- Pomimo upływu 20 miesięcy od ogłoszenia wyników konkursu na otoczenie Stadionu Narodowego żadne prace projektowe wynikające z rozstrzygnięć konkursu nie zostały rozpoczęte - podsumowuje w imieniu projektantów Wojciech Zych z konsorcjum Jems Dawos.

Nowy rzecznik ministra sportu Jakub Kwiatkowski na pytanie, czy resort zrezygnował z koncepcji Stadion City, odpowiada dyplomatycznie: - Prowadzimy konsultacje z miastem. Zastanawiamy się nad koncepcją zagospodarowania.

Dwa tygodnie temu architekci spotkali się z reprezentantami skarbu państwa i stołecznymi urzędnikami. Co usłyszeli? Że otoczenie stadionu i hala widowiskowa to temat dla rządu.

Architekci wyciągają plansze. Pokazują, że np. projekty wielkiej rury kanalizacyjnej od Portu Praskiego do Jeziorka Kamionkowskiego z przepompownią ścieków inżynierowie od drugiej linii metra zaprojektowali w oderwaniu od koncepcji Stadion City. - Rysują ją najkrótszą drogą, w poprzek planowanych budynków czy ulic. To dowody na karygodne zaniedbania - denerwuje się Olgierd Jagiełło.

współpraca Jakub Chełmiński


Źródło: Gazeta Wyborcza
Iwona Szpala, Dariusz Bartoszewicz

Brak komentarzy: