2010/02/17

Marcin Rosół do usług, ale nie komisji

W czwartek przed komisją śledczą stanie Marcin Rosół. To chyba ostatnie z ważniejszych przesłuchań. O co będą pytać śledczy byłego szefa gabinetu politycznego ministra sportu? Wcześniej był asystentem Donalda Tuska, potem Grzegorza Schetyny. Najpierw zamieszany w tzw. aferę słupową, teraz hazardową. Czy pogrąży się i utrzyma wizerunek "załatwiacza"? Co powie o styku biznesu i polityki?
Ma 31 lat. Mimo młodego wieku już po raz drugi musi się tłumaczyć ze swojej działalności w Platformie Obywatelskiej. W 2006 r. wyjaśniał prokuraturze zarzuty o wyprowadzanie pieniędzy z partii. "Newsweek" opisał, że Rosół i jego kolega Piotr Wawrzynowicz w kampaniach wyborczych 2004 i 2005 r. mieli wystawiać fikcyjne faktury na tzw. słupy. Prokuratura nie znalazła dowodów i umorzyła śledztwo.

A Marcin Rosół, który na czas dochodzenia wypadł z głównego nurtu PO, w 2008 roku wrócił na stanowisko szefa gabinetu politycznego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. Teraz będzie musiał się tłumaczyć z tzw. afery hazardowej. Z dotychczasowych zeznań świadków przed komisją śledczą wynika, że miał być "załatwiaczem" działającym na własną rękę. Choć warto zauważyć, że b. minister sportu Mirosław Drzewiecki przed komisją chwalił jego zalety:
"Pan Marcin Rosół skończył dwa kierunki studiów, a drugi, ten podyplomowy to jest zarządzanie, w związku z tym zna się na zarządzaniu ludźmi.(...) Jest naprawdę człowiekiem, którego warto zatrudnić."
- mówił.

Z zeznań Mariusza Kamińskiego, b. szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego wyłania się inny obraz młodego działacza: były szef gabinetu politycznego Drzewieckiego, zaangażowany w interesy potentata z branży hazardowej. - Był w bezpośrednim, stałym kontakcie z Ryszardem Sobiesiakiem, na bieżąco załatwiał przeróżne interesy. Od zatrudnienia i znalezienia pracy dla jego córki, prawda, przez właśnie jakieś decyzje administracyjne z innych ministerstw, z innych resortów, które mu potem osobiście wysyłał faksem - mówił przed komisją były szef CBA.

Czy rzeczywiście Rosół pomagał Ryszardowi Sobiesiakowi i jego córce Magdalenie samowolnie, bez wiedzy polityków PO?

Oto pytania do niego:

Czy pomógł załatwić wycinkę w Zieleńcu
Marcin Rosół i Ryszard Sobiesiak poznali się we wrześniu 2008 r. w Krakowie, gdzie Rosół i jego szef Mirosław Drzewiecki Drzewiecki nocowali po otwarciu Orlika w Gdowie. Sobiesiak zjadł z nimi kolację w hotelowej restauracji. O żadnych biznesach nie było wówczas mowy, raczej rozmawiali o sporcie.

Już wtedy Sobiesiak marzył o otwarciu nowoczesnego wyciągu w Zieleńcu na Dolnym Śląsku. Ze stenogramów ujawnionych przez "Rzeczpospolitą" wynika, że dzień przed otrzymaniem zgody na wycięcie lasu pod wyciąg z ministerstwa środowiska, biznesmen skarżył się ministrowi sportu przez telefon: - "No nie zrobię tego wyciągu na zimę jak k...! (...) Mirek, weź proszę cię dopilnuj to (...) Faksem potrzebuję to chociaż." Tego samego dnia Rosół poprosił Sobiesiaka o numer faksu, na który ma wysłać decyzję ministerstwa. - Dzwoni potem radośnie do Ryszarda Sobiesiaka i mówi: Rysiu, załatwiliśmy ci wycinkę, prawda, i przesyła mu faksem - opowiadał śledczym Kamiński.

Na przełomie stycznia i lutego 2009 r. Rosół z kolegą byli gośćmi w hotelu Sobiesiaka Szarotka w Zieleńcu. Według Kamińskiego "była to forma jakby podziękowania za załatwienie wycinki drzew". Tej wersji zaprzeczył Sobiesiak. - Był, zapłacił i nawet mi piwa nie chcieli nie chciał, żeby mu płacić za piwo, bo mówi, że u nas jest 6 zł, a w Warszawie 12. - opowiadał o wizycie Rosoła i jego kolegi w Zieleńcu.

Z kolei Drzewiecki zaprzeczył przed komisją, by kiedykolwiek pomagał Sobiesiakowi przy tej inwestycji: - Nigdy nie byłem w Zieleńcu, nie prosił mnie o Zieleniec - zeznał.

Lokal na Mickiewicza i inne biznesy

Z podsłuchów CBA ma wynikać, że Rosół troszczył się nie tylko o Zieleniec. Miał też mieć sporą wiedzę o interesach Sobiesiaka w Warszawie. Ten prosił swoją córkę, by zapytała Rosoła "o lokal na Mickiewicza, bo miał pilotować, a tam jest nowy przetarg". Chodziło o to, że spółka Golden Play, w której udziały ma rodzina Sobiesiaków wystąpiła do miasta o zgodę na prowadzenie w tym lokalu salonu gier na automatach. Córka Sobiesiaka zeznała, że lokal pokazywał jej b. szef Totalizatora Sportowego Sławomir Sykucki, nie wie ona jednak do kogo lokal należy. Ostatecznie Golden Play nie otworzyła w nim salonu.

Według Kamińskiego, Rosół miał też pomagać Sobiesiakowi w ministerstwie infrastruktury. - Dzwoni do asystenta Rosoła, a ten mówi: po co ci Grabarczyk[minister infrastruktury], masz tutaj telefon do asystenta Jarmuziewicza, on ci to załatwi. Idzie Sobiesiak, załatwia sprawę, dziękuje Rosołowi itd. To jest cały kompleks tego typu powiązań niejasnych - mówił śledczym były szef CBA.

Najważniejszą z załatwianych przez Rosoła spraw miała być posada dla Magdaleny Sobiesiak w zarządzie Totalizatora Sportowego.

Magda w Totalizatorze
Jak załatwiano stanowisko dla Magdaleny Sobiesiak można odtworzyć na podstawie zeznań świadków komisji i stenogramów CBA. Bez dociekania, czy to wersja prawdziwa, bo jutrzejsze przesłuchanie może przynieść kolejny scenariusz.
Koniec kwietnia lub maja 2009 r.: Sobiesiak w rozmowie z Drzewieckim prosi o posadę dla córki i przekazuje ministrowi jej CV.

Drzewiecki przekazuje CV swojemu asystentowi Marcinowi Rosołowi. Ten je czyta i proponuje stanowisko wicedyrektora Centralnego Ośrodka Sportowego w Szczyrku. Drzewiecki się nie zgadza.
W maju w rozmowie telefonicznej Rosół mówi Sobiesiakowi, że "ma już pomysł, Mirek musi to przyklepać".

26 czerwca CV Magdaleny Sobiesiak trafia do ministerstwa skarbu z rekomendacją na stanowisko członka zarządu Totalizatora Sportowego. Wcześniej prawdopodobnie Rosół wysyła esemesa do Sobiesiaka i pyta czy córka chce być w zarządzie.

23 lipca Magdalena Sobiesiak znajduje w "Rzeczpospolitej" ogłoszenie o konkursie do władz spółki.

16 sierpnia Rosół kontaktuje się prawdopodobnie z Sobiesiakiem i przypomina, że jego córka powinna zbyć udziały w Golden Play. - "Jak ją wybiorą 2 września, to lepiej, żeby nie miała udziałów w firmach, które są konkurencją dla Totalizatora" - miał mówić Rosół.

Na prośbę Sobiesiaka Rosół sprawdza dokumenty córki biznesmena, które ta zamierza złożyć w konkursie. W przygotowaniu strategii, którą ma zaprezentować podczas rozmowy kwalifikacyjnej, pomaga Sławomir Sykucki, były szef Totalizatora.

17 lub 18 sierpnia Rosół informuje Drzewieckiego o tym, że Sobiesiakówna startuje w konkursie do władz TS. Ten jednak uznaje, że to "głupi pomysł".

24 sierpnia Rosół i Magdalena Sobiesiak spotykają się w "Pędzącym Króliku". Tam dziewczyna dowiaduje się, że jeśli wejdzie do Totalizatora będą na nią ataki medialne. Atakować miałby były doradca TS Marek Przybyłowicz. Córka Sobiesiaka podejmuje decyzję, że rezygnuje.

Od 20 do 24 sierpnia Rosół wydzwania do Adama Leszkiewicza, wiceministra skarbu. Ten jest na urlopie. Spotykają się 25 sierpnia, Rosół oznajmia, że Magdalena Sobiesiak wycofuje się z konkursu. Tego samego dnia ona sama wiezie swą rezygnację do siedziby TS.
Czy był przeciek Rosół-Sobiesiak?

Kamiński sugeruje, że Marcin Rosół mógł być źródłem przecieku. Ocenia, że sekwencja zdarzeń pozwala wyciągnąć takie wnioski. Ale wersje Kamińskiego i premiera Donalda Tuska, który miał być źródłęm przecieku, są różne.

14 sierpnia 2009 r. Kamiński przychodzi do premiera i po raz pierwszy opowiada mu o tzw. aferze hazardowej. Publicznie mówił potem wielokrotnie, że Donald Tusk słyszy od niego wówczas również o próbie ulokowania Magdaleny Sobiesiak w Totalizatorze Sportowym.

Tusk zaprzeczał przed komisja śledczą: - Nie pamiętam, żeby taki wątek się pojawił, ale nie wykluczam, że jako absolutnie poboczny mógł zostać wspomniany. Na pewno nie zwrócił uwagi mojej i ministra Cichockiego i na pewno nie był przedmiotem rozmowy, wymiany zdań czy jakieś dyskusji z ministrem Kamińskim.

Kamiński oparł swoją hipotezę przecieku na tym, że 19 sierpnia Tusk spotkał się z Drzewieckim, by wyjaśnić nieprawidłowości przy procesie legislacyjnym wokół ustawy hazardowej. Wyjaśnienia na spotkanie z Tuskiem przygotowywał Drzewieckiemu m. in. Rosół. I to on 20 sierpnia zaczął "histerycznie", jak określił to Kamiński, wydzwania do wiceministra skarbu. On spotkał się 24 sierpnia z Magdaleną Sobiesiak, która dzień później wycofała się z konkursu.

Sobiesiak i jego córka twierdzą, że Rosół nic o akcji CBA nie mówił. Że o wszystkim dowiedzieli się 1 października, gdy "Rz" opublikowała stenogramy z podsłuchów. A Rosół miał Sobiesiakównie mówić wyłącznie o ewentualnych, przyszłych donosach Marka Przybyłowicza, jeśli córka biznesmena zostanie członkiem zarządu TS.

Czy Rosół zrobi unik, czy powie?

Wiele jest pytań do byłego szefa gabinetu politycznego Mirosława Drzewieckiego. Czy będzie kolejnym świadkiem, który niewiele pamięta, a potwierdza tylko te fakty, które mają odzwierciedlenie w dokumentach? Czy będzie potrafił rozsądnie wytłumaczyć wszystkie swoje działania?


Źródło: Gazeta Wyborcza
Agata Kondzińska, wyborcza.pl

Brak komentarzy: