Naczelniczka Wydziału Kadr w Urzędzie Dzielnicy Ochota prosi burmistrza o zatrudnienie syna. Ten się zgadza i twierdzi, że nie ma mowy o nepotyzmie.
„W urzędzie dzielnicy zatrudniani są członkowie rodziny i znajomi kadrowej“ – to fragment listu, jaki na początku lutego dotarł m.in. do burmistrza Ochoty Maurycego Komorowskiego i prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Pracownicy urzędu twierdzą, że naczelniczka Wydziału Kadr zrobiła z urzędu swoją „prywatną firmę”. Na Ochocie zatrudniła syna. Drugi jej syn pracuje w urzędzie dzielnicy na Bemowie.
– Z punktu widzenia prawa wszystko jest w porządku – broni się Maurycy Komorowski. – Pani kadrowa jest znakomitą urzędniczką i poprosiła mnie, bym na stanowisko telefonisty przyjął jej syna. Zgodziłem się – przyznaje. – Ale sprawdzałem nawet w słowniku: nie ma mowy o nepotyzmie, bo nie czerpię z tego żadnych korzyści.
Dodaje, że na stanowisko telefonisty nie trzeba organizować konkursu, a matka nie jest przełożoną syna. Przyznaje jednak, że nie było żadnego ogłoszenia z ofertą pracy.
Kadrowa jest teraz na urlopie zdrowotnym. Jej zastępczyni nie chciała z nami rozmawiać, bo „ma ważne rzeczy, które musi dzisiaj skończyć”. Chętnie sprawę komentują jednak inni pracownicy urzędu. – Każdy by tak chciał zatrudnić kogoś swojego. Ale w końcu to naczelniczka, a nie szeregowy pracownik – przyznają anonimowo.
– To tylko pokazuje, w jaki sposób są obsadzane etaty w urzędach – mówi opozycyjny radny Tomasz Zdzikot (PiS). – To, że konkurs nie jest wymagany, nie oznacza, że trzeba od razu zatrudniać rodziny urzędników. Wystarczyłoby wysłać ogłoszenie do urzędu pracy i mieć komfort wyboru pomiędzy kandydatami.
– Dużo posad załatwia się w taki sposób – uzupełnia etyk Magdalena Środa. – Jest duże przyzwolenie dla takich zachowań. Ci ludzie mogą być po prostu nieświadomi, że tak nie należy robić.
Co na to prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz?
W jej imieniu mówi rzecznik: – Nie ma podstaw do zwolnienia syna pani naczelnik, ale jest on zatrudniony na czas określony i ta umowa na pewno nie zostanie przedłużona – mówi Marcin Ochmański, rzecznik prasowy ratusza. – Poza tym burmistrz dostał polecenie ukarania pani naczelnik. Sam też zresztą poniesie konsekwencje w postaci utraty premii – dodaje.
Dopiero po tym, jak zainteresowaliśmy się sprawą, ratusz rozesłał pismo do wszystkich burmistrzów z przypomnieniem, że dzieci, wnuki lub rodzeństwo urzędników, a także ich małżonkowie nie mogą być zatrudniani w jednostkach urzędu miasta, jeśli powstałaby pomiędzy nimi zależność służbowa.
W ciągu siedmiu dni dzielnice mają przesłać do ratusza wykaz osób przyjętych do pracy ze złamaniem tych procedur.
Życie Warszawy
Maciej Miłosz , Piotr Szymaniak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz