Należąca do miasta spółka TechnoPort zakończy dziś działalność. Tymczasem już od kilku miesięcy trwa załatwianie posad dla działaczy partyjnych, którzy tam pracują bądź pracowali. Rekordzista za trzy miesiące pracy (łącznie z odprawą) może zgarnąć ponad 170 tys. zł.
Na dzisiejszej sesji rada miasta ma przyjąć uchwałę w sprawie rozwiązania spółki TechnoPort. Partyjni działacze przygotowują się na taką ewentualność już od dawna.
W grudniu odwołano długoletniego prezesa zarządu spółki zależnej TechnoPortu – firmy Holding Wars – Nadzory Budowlane Wojciecha Brulińskiego. Pretekstem były nieprawidłowości przy kupnie i sprzedaży firmowych samochodów (kupił range rovera za ponad 250 tys. zł, a jeepa cherokee sprzedał o 40 tys. zł za tanio). – Spółka potrzebuje reprezentacyjnego samochodu. Przy tym odwołaniu w ogóle nie brano pod uwagę tego, że Holding Wars świetnie działa i przynosi zyski. Budowaliśmy takie rzeczy jak wieżowiec Rondo 1 czy Hotel Intercontinental. Poza tym teraz, po tym jak złotówka straciła na wartości, ten samochód można sprzedać nawet drożej – broni się Bruliński.
Ręka rękę myje
Nowym prezesem Holding Wars został ówczesny członek Rady Nadzorczej TechnoPortu i członek SLD, doktor ekonomii, Adam Oleksiuk. Zarabiał 11 tys. zł miesięcznie. W kontrakcie przewidziany miał także półroczny okres wypowiedzenia (z pełnym wynagrodzeniem), a potem roczny zakaz konkurencji (60 proc. pensji). Mimo że został odwołany już w marcu, czyli przepracował nieco ponad trzy miesiące, Holding Wars może mu wypłacić w sumie ponad 170 tys. zł.
– Nie widzę w tym nic złego. Umowę podpisywałem na czas nieokreślony. Tak wysoka kwota to odszkodowanie za jej zerwanie. Trudno się spodziewać, że zostanie się odwołanym już po trzech miesiącach i to bez podania powodu. Ja w tym samym czasie miałem inną ofertę pracy i bardzo żałuję, że jej nie przyjąłem – twierdzi Oleksiuk.
Oleksiuka na stanowisko powoływała Rada Nadzorcza, w skład której wchodzili wówczas Paweł Śliwiński (członek zarządu TechnoPortu, SLD), Wiesław Breński (członek Rady Nadzorczej TechnoPortu, PO) i Paweł Barański (PO). Za przygotowanie kontraktu odpowiadał Breński.
Krótko potem Oleksiuk zatrudnił Breńskiego jako doradcę, który miał mu pomagać szukać kontrahentów. Ten nadal pracuje w Holding Wars, ma roczny kontrakt i zarabia 10 tys. zł miesięcznie. Nie zasiada już jednak w Radzie Nadzorczej TechnoPortu.
Prezes potrzebny na gwałt
Na miejsce Breńskiego, a także Śliwińskiego przyjęto Marzenę Wężyk-Leśniewską (PO) i Marcina Popowskiego. W połowie marca w Holdingu Wars doszło do kolejnych ruchów kadrowych. Rada odwołała prezesa Oleksiuka (powód: nieprzestrzeganie prawa o zamówieniach publicznych, chęć zakupu kolejnego auta i zbyt wysokie wynagrodzenie), a na jego miejsce przyszedł pracujący w TechnoPorcie Paweł Jastrzębski.
Dlaczego pana odwołali? – Nie wiem. TechnoPort pada i być może trzeba zrobić miejsce dla kolegów – zastanawia się Oleksiuk.
Co o zatrudnieniu kolejnego spadochroniarza z TechnoPortu mówi Rada Nadzorcza? – Pan Jastrzębski dał się poznać z dobrej strony w TechnoPorcie, a my na gwałt potrzebowaliśmy nowego prezesa. Poza tym zarabia 4 tys. zł, a nie 11 tys. jak Oleksiuk – mówi Marcin Popowski.O komentarz do sprawy poprosiliśmy wiceprezydenta miasta Jarosława Kochaniaka, który nadzoruje miejskie spółki. – Jeśli te doniesienia się potwierdzą, to sprawdzimy, czy nie doszło do działania na szkodę spółki, a jeśli tak, to zgłosimy to do prokuratury – zapowiada.
Technoport do kasacji
Miejska spółka „TechnoPort” powstała w 2005 r. do budowy Warszawskiego Parku Technologicznego na Siekierkach. Odpowiedzialną za stworzenie TechnoPortu ratusz zrobił inną spółkę – Holding Wars. WPT miał być naukową wizytówką stolicy. Planowano tam inkubatory, laboratoria, instytuty techniczne. By to powstało, miasto musiało inwestować ok. 300 mln zł w podziemną infrastrukturę (to podmokłe tereny). TechnoPort nie otrzymał też unijnej dotacji (180 mln zł) – inwestycja znalazła się tylko na liście rezerwowej. Ratusz uznał więc, że spółkę trzeba zlikwidować, a formułę WPT– zmienić. Kapitał TechnoPortu to 123 mln zł, głównie 44 ha gruntu na Augustówce. Firma zatrudnia 7 osób. W 2008 r. przynosiła straty średnio 400 tys. miesięcznie.
—ikr
Życie Warszawy
2 komentarze:
content read more useful link click this link here now Web Site click this
y0r91t0h07 s9t65j6j77 o7u33s3s51 q3p17z6k59 v2k70w5l61 z7s60r4m34
Prześlij komentarz