2009/04/03

Wpłacali na Palikota, wygrali etaty

Studenci, którzy w 2005 r. sponsorowali jego kampanię, pracują w urzędach kierowanych przez Platformę.
Agnieszka O. ma etat w lubelskim ratuszu od 2007 r. Najpierw była podinspektorem w Kancelarii Prezydenta Lublina, teraz jest kierownikiem referatu ds. relacji z organizacjami pozarządowymi.

Dwa lata wcześniej, jako studentka, wpłaciła 10 tys. zł na konto kampanii Janusza Palikota (PO) do Sejmu. – Wpłata wynikała z mojego wewnętrznego przekonania. Nie oczekiwałam ani nie dostałam w zamian żadnych korzyści – zeznała w

Prokuraturze Okręgowej w Radomiu, która badała sprawę finansowania tej kampanii.

Pod koniec lutego śledztwo umorzono. Powód? Nieprawidłowości, których doszukała się prokuratura, były wykroczeniem, a ono przedawnia się po

roku. Czterech świadków wskazało, że gotówkę (po 21 tys. zł) dostali od jednego z najbliższych współpracowników Palikota – Krzysztofa Łątki (dziś dyrektor w Urzędzie Miasta w Lublinie). Prokuratura sprawdza, dlaczego Łątka nie zgłosił do opodatkowania pieniędzy, którymi wtedy dysponował. Ten wątek śledztwa został wyłączony do odrębnego rozpoznania.

Na konto kampanii Palikota w 2005 r. wpłacono ponad 856 tys. zł. Śledczy ustalili, że wśród darczyńców było kilkunastu studentów, których nie było stać na darowizny sięgające kilkunastu tys. zł. W tej grupie wymieniono też Agnieszkę P., która dziś pracuje w Kancelarii Prezydenta Lublina na stanowisku podinspektora. Zanim wygrała konkurs, wsparła kampanię Palikota. Jak zapewniała w prokuraturze – bezinteresownie.

Prokuratura miała też wątpliwości w przypadku Macieja Z., który pod koniec studiów wpłacił na kampanię Palikota 12,5 tys. zł. Dziś jest kierownikiem referatu ds. wdrażania projektów w lubelskim ratuszu. – Te sprawy nie mają ze sobą związku – przekonuje Maciej Z. – Wsparłem lidera partii, z której programem się identyfikowałem.

Iwona Blajerska, rzecznik prezydenta Lublina: – Wszystkie te stanowiska zostały obsadzone w konkursach. Nie mamy powodów, by kwestionować kwalifikacje osób, które je wygrały.

Z ustaleń „Rz” wynika, że podobnych karier było więcej. Finansowego wsparcia udzielił Palikotowi też świeżo upieczony absolwent filologii polskiej Radosław G. – dziś kierownik oddziału organizacyjnego w gabinecie wojewody lubelskiego.

Magdalena Gąsior, studentka ekonomii, wygospodarowała 12 tys. zł. Rok później z listy PO weszła do rady miasta w Lublinie i dostała posadę w kontrolowanym przez PO urzędzie marszałkowskim. Potem została wystawiona jako kandydatka Platformy do Sejmu.

Dziś Magdalena Gąsior-Marek jest najmłodszą posłanką. – Moja kariera to wynik jasno określonych celów, ciężkiej pracy i szczęścia – mówi „Rz”.

– Wygląda na to, że PO spłaca jakieś nieformalne zobowiązania wobec młodych ludzi, którzy wspierali jej kandydata – komentuje Jarosław Stawiarski, poseł PiS z Lubelszczyzny.


Poseł: może prosili ojca i matkę

Ustalenia prokuratury dotyczące kampanii Palikota w 2005 r. „Rz” ujawniła w ubiegłym tygodniu. Śledczy prześwietlili historię kont bankowych i deklaracje podatkowe wszystkich darczyńców. Okazało się, że kwoty darowizn były wpłacane na ich konta bezpośrednio przed wydaniem polecenia przelewu tych pieniędzy na rachunek funduszu wyborczego. Kilka osób zeznało, że wpłacało nie swoje pieniądze. Wczoraj w „Kropce nad i” Palikot stwierdził, że nawet gdyby taka sytuacja miała miejsce, to nie widziałby w tym nic złego. – Każdy może dać pieniądze, komu chce – powiedział poseł PO. Nie dziwiło go, że wpłat sięgających kilkunastu tys. zł dokonywali m.in. emeryci: – Może dostawali od swoich dzieci, które z różnych powodów nie chciały zrobić tego osobiście i poprosiły ojca, matkę, żeby dokonali wpłaty, skoro tak kochają Palikota.

Rzeczpospolita
Tomasz Niepiał

Brak komentarzy: