2009/04/21

Partie obsiadły państwo

- PO zagarnęła spółki - alarmuje PiS. Żąda specjalnego posiedzenia komisji skarbu i kontroli NIK. Dziennikarze "Gazety" sprawdzili: PO wzięła najwięcej, ale w politycznym podziale łupów równie ochoczo uczestniczą PSL, SLD i PiS
- Ustawa, którą zaproponujemy zaraz po wyborach, całkowicie wyeliminuje polityków ze spółek skarbu państwa - taką deklarację obecnego ministra skarbu Aleksandra Grada przypomnieli wczoraj politycy PiS Jacek Kurski i Mariusz Błaszczak. Na konferencji prasowej dowodzili, że PO po roku rządów straciła wiarygodność.
Okazało się, że PiS-owski spot telewizyjny pokazujący PO jako partię kolesiów był dopiero preludium.

- Mamy kumoterstwo do n-tej potęgi! - oburzał się wczoraj rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak. A Kurski zażądał "białej księgi", która pokaże "patologiczne sytuacje". Powołując się m. in. na "Newsweek", posłowie pokazali długi wykaz osób, które dostały pracę, bo są działaczami PO. Sami też od dawna tworzyli taką listę, korzystając z doniesień mediów i informacji lokalnych działaczy PiS.

Niedawno lista trafiła do "Gazety", od kilku dni nasi lokalni dziennikarze sprawdzali, jak wygląda partyjny podział łupów. Wybraliśmy najbardziej jaskrawe przykłady obsadzania politykami państwowych spółek.

Platforma bierze najwięcej

Ma ważne spółki skarbu państwa - np. PERN Przyjaźń, właściciela strategicznych ropociągów pompujących rosyjską ropę do rafinerii w Polsce i w Niemczech. Jej szefem został Robert Soszyński, członek rady krajowej PO. Został wyznaczony arbitralnie, poza konkursem. Wcześniej minister Grad odwołał prezesa wyłonionego w konkursie.

Szefem Krajowej Spółki Cukrowej, największego w Polsce i dziewiątego w Europie producenta cukru, został Marcin Kulicki - do niedawna wiceszef PO w Siedlcach. Przed ostatnimi wyborami samorządowymi okazało się, że służył w ZOMO. Oburzyła się nawet PO. - Kulicki nie nadaje się, bo nie pracował w branży cukrowej - mówił "Gazecie" senator PO Jan Wyrowiński.

Najbardziej jaskrawym przykładem upolitycznienia spółki przez PO jest opisywana już przez "Gazetę" Mazowiecka Jednostka Wdrażania Programów Unijnych, która ma podzielić ok. 3 mld euro dla Mazowsza na lata 2007-13. Zatrudnia ok. 300 osób.

Jej szefem jest Wiesław Raboszuk, radny PO z warszawskiego Targówka, bez doświadczeń w zarządzaniu funduszami. Wśród zatrudnionych jest ok. 60 działaczy PO lub ich rodzin. - Syn ożenił się we wrześniu, a ja już w listopadzie załatwiałam Ani [synowej] pracę w tej jednostce przez radnego kolegę z PO Roberta Wróbla - wyznała nam radna PO Elżbieta Neska.

- Trudno mi komentować pojedyncze przypadki, ale nie są to akceptowalne w partii standardy - mówi "Gazecie" szef klubu PO Zbigniew Chlebowski. I dodaje: - Żeby dostać pracę w spółkach skarbu państwa, trzeba wygrać konkurs, wykazując się kwalifikacjami. To reguła. Nie unikniemy oczywiście sytuacji, że w konkursach startują członkowie Platformy, bo nasza partia liczy kilkadziesiąt tysięcy osób, ale liczą się kompetencje.

Nie zawsze.

W oddziale Agencji Nieruchomości Rolnych Skarbu Państwa w Gorzowie dyrektorem został Tomasz Możejko, sekretarz lubuskiej PO - z zawodu nauczyciel historii. Wygrał dopiero w drugim konkursie, w pierwszym komisja rekrutacyjna uznała, że nie ma kwalifikacji. To zaufany człowiek poseł Bożenny Bukiewicz, szefowej lubuskiej PO.

Sejmikowy radny PO Krzysztof Skolimowski, historyk z wykształcenia, został oddelegowany do rady nadzorczej warszawskiej spółki miejskiej Szybka Kolej Miejska i "od zawsze interesował się ogólnie rozumianym transportem".

Szefem jednej z największych spółek podległych marszałkowi województwa mazowieckiego Max-Film (zarządza kinami w całym kraju) został Lech Jaworski, radny PO, jeden z najbliższych współpracowników Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Platformersi dostają nie tylko posady w wielkich firmach, ale i posadki w małych firemkach. Szefem stacji obsługi w PKS w Radomiu został niedawno Wojciech Lis, brat minister zdrowia Ewy Kopacz. To mechanik samochodowy, konkursu nie było.

Zarządcą radomskiego PKS jest Leszek Ruszczyk, radny sejmiku z PO. - Lis złożył podanie, jak ktoś szuka pracy, to znajdzie - tłumaczył "Gazecie". - Ja o siebie dbam sam, siostra była posłanką kilkanaście lat i nie załatwiała mi żadnej pracy - zapewnia Lis.

Nagradzani są też politycy, którzy przeszli do PO z innych partii. Np. Elżbieta Lanc, w przeszłości wpływowa działaczka PSL, dziś w sejmikowym klubie PO w Mazowieckiem, dostała pracę w Przedsiębiorstwie Gospodarki Maszynami Budownictwa "Warszawa". - Szukałam pracy, zapisałam się do klubu PO i udało się - wyznała "Gazecie" Lanc, z wykształcenia polonistka.

Ziółka dla PSL

Ludowcy najczęściej obsiadają oddziały rolniczych agencji i spółek rolnych, o czym też już szeroko pisaliśmy. Nie zawsze trafiają tam fachowcy. W Toruniu szefem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa jest szef toruńskiego PSL Andrzej Gross. Był już szefem ARiMR - został odwołany w 2006 r. po tekstach "Gazety" o nieprawidłowościach w oddziale. W spółce Elewarr w Wąbrzeźnie pracuje Andrzej Kłopotek, brat posła Eugeniusza Kłopotka z PSL, specjalista ds. kontraktacji - wykształcenie ma podstawowe.
Wiceszefową Agencji Nieruchomości Rolnych w Olsztynie została bez konkursu w 2008 r. Janina Filipiuk z PSL.

Ludowcy mają szansę sprawdzić się też na innych odcinkach. O pracy we władzach Herbapolu Teresa Bogiel, była radna PSL, mówiła "Gazecie": - Od lat dziecinnych interesuję się zielarstwem, to moje hobby.
Członkiem rady nadzorczej Walcowni Metali Nieżelaznych w Gliwicach został b. sekretarz generalny SLD Marek Dyduch, który lewicę porzucił dla PSL. Dostał stanowisko w radzie nadzorczej po rozpadzie koalicji w sejmiku, kiedy brakowało głosów. Po nominacji koalicja odzyskała większość.

Czego trzyma się PiS

W poprzedniej kadencji ludzie PiS także szybko obsiedli państwowe spółki. Piotr Kownacki - nim został prezydenckim ministrem - był prezesem PKN Orlen. Stanisław Kostrzewski - skarbnik PiS - został wiceszefem Banku Ochrony Środowiska. Krzysztof Skóra był szefem KGHM.

I choć PiS krzyczy, że teraz to PO zawłaszcza państwo, sprawdziliśmy, że tam, gdzie PiS ma lokalne koalicje z PO, działacze tej partii nie widzą nic złego w częstowaniu się tortem, który dzielą najwięksi. Wiceprezesem kujawsko- pomorskiego Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska (PO ma tam koalicję z PiS) jest np. Marek Kalinowski, wiceszef zarządu okręgowego PiS w Toruniu.

Dyrektorem Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego we Włocławku - Jarosław Chmielewski, pełnomocnik powiatowy PiS, który wcześniej prowadził agencję reklamową. W Dzierżoniowie (dolnośląskie, koalicja PO-PiS) członkiem rady nadzorczej Zakładów Mechanicznych Urządzeń Górniczych "Dezam" jest politolog Jerzy Gierczak, członek PiS.

Co zostało lewicy

W Agencji Nieruchomości Rolnych w Lublinie wiceszefem (po konkursie) został Grzegorz Kurczuk, b. minister sprawiedliwości z SLD. Śląskim zoo kieruje Jolanta Kopiec, była posłanka SLD (w sejmiku SLD jest w koalicji z PO).

Efekt koalicji PO-SLD w Warszawie to m.in. posada w zarządzie Stołecznego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej dla Jacka Pużuka, byłego lidera mazowieckiego SLD, obecnie radnego sejmiku Mazowsza.

Nie zawsze podział łupów przebiega zgodnie i harmonijnie. Na Lubelszczyźnie PSL "ma" firmę PKS Wschód. Jej szefową Teresę Królikowską z PSL wskazała wojewoda Genowefa Tokarska (też PSL) w miejsce Tomasza Fulary z PO. Ta zmiana oburzyła posła Janusza Palikota, po czym wiceprezesem PKS został Leszek Piotr-Krajecki, sekretarz zarządu regionu PO. Niedawno zrezygnował ze stanowiska.


Źródło: Gazeta Wyborcza
Dominik Uhlig

Brak komentarzy: