2008/01/23

Ultimatum dla Muzeum Sztuki Nowoczesnej

Ostry kryzys w negocjacjach ratusza ze szwajcarskim projektantem Muzeum Sztuki Nowoczesnej. - Jest za drogi, chce ponad 30 mln zł! - mówi prezydent stolicy. Kiedy usłyszał to architekt, natychmiast zdecydował: - W środę przylatuję do Warszawy.
W lutym upłynie rok, od kiedy Christian Kerez wygrał konkurs na projekt Muzeum Sztuki Nowoczesnej na pl. Defilad. Zaproponował kontrowersyjny projekt budynku porównywany przez krytyków do blaszanej hali supermarketowej. Mimo trwających od miesięcy negocjacji ratuszowi wciąż nie udało się doprowadzić do podpisania umowy z projektantem. Sprawa rozbija się o pieniądze.
- Christian Kerez chce ponad 30 mln zł. A my nie zapłacimy projektantowi więcej niż 27 mln zł, czyli 10 proc. zakładanego kosztu budowy muzeum - mówi wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz. - To i tak ogromna kwota. Projekt Muzeum Historii Żydów Polskich kosztował 5,6 mln zł, choć jego budowa pochłonie ponad 100 mln zł. A projekt nowego stadionu Legii za 360 mln zł - tylko 12 mln.
- Uważam, że Christian Kerez jest drogi - mówi wprost "Gazecie" Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent stolicy. Nie widzi możliwości dalszego negocjowania ceny. - 27 mln to ostateczna suma. Rozumiem, że dla pana Kereza projekt jest wyjątkowy, ale tak można powiedzieć o każdym autorskim dziele. Jako prezydent pilnuję publicznych pieniędzy. Uważam, że trzeba zachować proporcje.
Pieniądze nie tylko za projekt
I taki komunikat władze miasta postanowiły wczoraj przekazać architektowi. Ten dowiedział się o tym od "Gazety". Był oburzony, że miasto podało ostateczną wysokość wynagrodzenia.
- Dopóki kontrakt nie zostanie podpisany, kwoty powinny być poufne - uważa Szwajcar. Zapewnia, że w czasie negocjacji wielokrotnie godził się na kompromis (rozmowy o wynagrodzeniu zaczynał od ok. 40 mln zł) i dostosowywał się do wymogów stawianych przez władze miasta. Podkreśla, że rozmowy dotyczą nie tylko jego osobistego honorarium, ale też pieniędzy, które będą przeznaczone na opłacenie kilkuletniej pracy całego zespołu ludzi. Wymienia tu swoje biuro i polskie pracownie, które będą z nim współpracować (APA Kuryłowicz & Associates). - Naszą propozycję finansową zredukowałem do minimum. Obecnie jest to poniżej 10 proc. kosztów zbudowania gmachu. Ale wciąż można obniżyć koszty budowy. Mogę zaproponować miastu wiele sposobów, jak to zrobić. Moje stanowisko jest elastyczne. Nie widzę powodu, by negocjacje rozbijały się o wynagrodzenie dla architekta - mówi Kerez.
I zapewnia, że chce np. zatrudnić doskonałych specjalistów od oświetlenia z Wielkiej Brytanii, którzy nie są tani. Wylicza, że nad projektem musi pracować kilkunastu architektów, a ze specjalistami różnych branż - kilkadziesiąt. Uważa, że nie można Muzeum Sztuki Nowoczesnej porównywać z dużo mniejszym Muzeum Historii Żydów Polskich, ani ze stadionem, w którym jest niemal tylko struktura z betonu, plastikowe krzesła i proste oświetlenie. Architekt zamierza przedstawić swoje racje na spotkaniu z dziennikarzami. Nie kryje, że miasto oprócz budynku chce też od niego dostać koncepcję m.in. placu przed muzeum oraz zieleni.
Pani prezydent doesn't know
Hanna Gronkiewicz-Waltz unika odpowiedzi na pytanie, co będzie, jeżeli ratusz nie porozumie się ze zwycięzcą międzynarodowego konkursu na Muzeum Sztuki Nowoczesnej. - Na razie jesteśmy w trakcie negocjacji. W takich sytuacjach Anglicy nauczyli mnie odpowiadać: "I don't know" - mówi wymijająco.
Dementuje plotki o tym, że ratusz najchętniej zrezygnowałby z budowy muzeum na pl. Defilad, a spór o wynagrodzenie z projektantem wykorzystał jako pretekst do operacji przeniesienia muzeum w inne miejsce. - Nie planuję zmiany lokalizacji muzeum - ucina Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Autor: Dariusz Bartoszewicz, Dorota Jarecka, Michał Wojtczuk, Iwona Szpala

Brak komentarzy: