Marcin Rosół, szef gabinetu politycznego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego, w oświadczeniu przekazanym w niedzielę PAP przyznał, że w dniach od 30 stycznia do 1 lutego był na prywatnym weekendowym wyjeździe narciarskim w Zieleńcu prowadzonym przez rodzinę biznesmena Ryszarda Sobiesiaka. Dodał, że za pobyt zapłacił gotówką, nie brał faktury.
Według Rosoła informacja o jego pobycie w Zieleńcu został celowo upubliczniona, aby zdyskredytować jego oraz ministra sportu.
Rosół zapowiada też złożenie zawiadomienie do ABW i prokuratury o popełnieniu przestępstwa upublicznienia materiałów operacyjnych "w celu zdyskredytowania osób publicznych".
Ryszard Sobiesiak to jeden z biznesmenów z Dolnego Śląska, którzy mieli zabiegać u polityków PO Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego o skreślenie z projektu ustawy o grach i zakładach wzajemnych zapisu o dopłatach.
Drzewiecki pytany na sobotniej konferencji prasowej przyznał, że zna Sobiesiaka od 10 lat. Dodał, że znajomość ta miała "charakter sportowy". Przyznał jednak, że chciał pomóc w załatwieniu pracy dla córki biznesmena. Jak mówił, Sobiesiak zwrócił się do niego z taką prośbą, a on sprawę polecił swojemu asystentowi Marcinowi Rosołowi. - I dalej się nią w ogóle nie interesowałem - zaznaczył.
Zwrot w tej sprawie - mówił Drzewiecki - nastąpił, gdy przyszedł do niego Rosół i powiedział, że do ministerstwa przychodzą donosy, że w Totalizatorze Sportowym (gdzie na stanowisko wicedyrektora miała aplikować córka Sobiesiaka) panuje nepotyzm. Minister relacjonował, że uznał, iż w tej sytuacji "byłoby niecelowe, by ona kandydowała".
O tym że Marcin Rosół odwiedził pensjonat w Zieleńcu, który należy do Ryszarda Sobiesiaka, czyli "Rysia" z podsłuchanych przez CBA rozmów z posłem PO Zbigniewem Chlebowskim poinformowało radio RMF FM. Jak podało radio Rosół w rozmowie z dziennikarzem stacji stwierdził, że zapłacił za pobyt, ale w ośrodku w Zieleńcu nie ma na to żadnych dowodów.
W oświadczeniu przekazanym PAP Rosół podkreślił, że jako miejsce pobytu wybrał Pensjonat Vital and Spa Resort Szarotka, prowadzony przez rodzinę Ryszarda Sobiesiaka a za pobyt zapłacił gotówką. "Nie brałem faktury, bo był to mój prywatny wyjazd. Rzeczą niedopuszczalną byłoby w takiej sytuacji branie faktury na Ministerstwo za mój prywatny urlop, podkreślam, prywatny urlop" - napisał.
Jak dodał, żaden z członków jego rodziny nie był nigdy w pensjonacie Sobiesiaka. Podkreślił, że rezerwacji noclegu dokonał za pośrednictwem Ryszarda Sobiesiaka, którego poprosił o rezerwację dwóch pokoi dla siebie i dla swojej rodziny. "Na 2 dni przed przyjazdem okazało się, że moja rodzina nie może mi towarzyszyć. W związku z tym zaproponowałem koledze wspólny wyjazd" - zaznaczył.
Rosół napisał, że w czasie jego pobytu nie było w Zieleńcu Ryszarda Sobiesiaka, który - jak podkreślił - w tym czasie przebywał w Stanach Zjednoczonych. "Nie miałem wiedzy na temat kłopotów z prawem pana Sobiesiaka do chwili ukazania się doniesień medialnych" - oświadczył.
"Jestem zbulwersowany i zszokowany, że informacja o moim prywatnym urlopie została wykorzystana w celu zdyskredytowania pana Ministra Drzewieckiego. Informacja o moim pobycie prawdopodobnie pochodzi z podsłuchanych rozmów, gdzie proszę pana Sobiesiaka o rezerwację noclegu. Informacja ta została celowo upubliczniona, prawdopodobnie przez CBA - dysponenta nagrań tak, aby zdyskredytować pana Ministra i mnie" - ocenił szef gabinetu politycznego ministra sportu.
Rosół przyznał jednocześnie, że "dużym błędem" była jego inicjatywa w sprawie zatrudnienia Magdaleny Sobiesiak. "Ubolewam nad tym faktem" - dodał.
"Tym niemniej skandaliczne jest sytuacja, w której służba specjalna - CBA jest wykorzystywane do gry politycznej w celu zniszczenia konkurenta politycznego. W tej sprawie złożę zawiadomienie do ABW i prokuratury o popełnieniu przestępstwa upublicznienia materiałów operacyjnych w celu zdyskredytowania osób publicznych" - oświadczył.
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz