Jeden z bohaterów afery hazardowej wspierał finansowo kampanię byłego szef klubu parlamentarnego PO. Jan Kosek, współwłaściciel firmy zajmującej się tzw. automatami o niskich wygranych, wpłacił 18 tysięcy złotych na konto partii Donalda Tuska, ze wskazaniem na Zbigniewa Chlebowskiego.
Ale nie tylko Zbigniew Chlebowski korzystał z pieniędzy pochodzących od biznesmenów zajmujących się automatami do gry. Inny bizmesmen, którego nazwisko stało się głośne po wybuchu afery hazardowej, Ryszard Sobiesiak, wpłacił pieniądze na kampanię posła Platformy Obywatelskiej Jarosława Charłamowicza - pisze "Gazeta Wyborcza".
"Pieniądze na nasz fundusz wpływają na centralne konto, ale można wpłacić je dla konkretnego kandydata. Tak właśnie stało się w tym przypadku" - wyjaśnia gazecie skarbnik PO Andrzej Wyrobiec.
5 września 2005 roku Jan Kosek i jego żona przelali na konto partii Donalda Tuska 18 tysięcy złotych z dopiskiem: "Na rzecz kampanii do Sejmu Zbigniewa Chlebowskiego".
Ponad rok później fundusz wyborczy partii zasilił także Ryszard Sobiesiak. Podczas trwającej wówczas kampanii samorządowej wpłacił 10 tysięcy złotych na rzecz Jarosława Charłampowicza startującego do sejmiku województwa dolnośląskiego. Charłampowicz, który w sejmiku jest szefem klubu PO, to najbliższy współpracownik Grzegorza Schetyny. W 1997 roku został jego asystentem w Sejmie, teraz prowadzi jego biuro. Jest także pracownikiem etatowym krajowego biura partii - pisze "Gazeta Wyborcza".
Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek byliby nieznanymi szerzej biznesmenami, gdyby nie wybuch afery hazardowej. Sobiesiak i Kosek mają wspólną firmę zajmującą się automatami do gry o niskich wygranych. Z rozmów podsłuchanych przez CBA wynika, że lobbowali u polityków PO za korzystnymi dla branży zmianami w ustawie hazardowej. Chodziło o wycofanie z projektu ustawy zapisów o 10-procentowych dopłatach od wygranych na rozwój sportu.
Ówczesny szef klubu parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski obiecywał im korzystne załatwienie sprawy. Po wybuchu afery Chlebowski twierdził, że Jan Kosek nie finansował ani jego kampanii, ani PO.
dziennik.pl, Wyborcza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz