Szef gabinetu politycznego ministra sportu Marcin Rosół spędzał urlop w ośrodku wypoczynkowym Ryszarda Sobiesiaka. Tłumaczy jednak, że nic w tym zdrożnego, bo ponoć sam za pobyt płacił, ale nie potrafi tego udowodnić. Atakuje CBA i zapowiada: "złożę zawiadomienie do ABW i prokuratury o popełnieniu przestępstwa upublicznienia materiałów operacyjnych w celu zdyskredytowania osób publicznych".
Jak w przesłanym do nas oświadczeniu twierdzi Marcin Rosół, "CBA jest wykorzystywane do gry politycznej w celu zniszczenia konkurenta politycznego". I stąd zapowiedź złożenia zawiadomienia do prokuratury i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Weekend w spa
Rosół opisuje szczegóły swego pobytu w spa Sobiesiaka. "W dniach od 30 stycznia br. (piątek) do 1 luty br. (niedziela) byłem na prywatnym weekendowym wyjeździe narciarskim w Zieleńcu. Jako miejsce pobytu wybrałem Pensjonat Vital & Spa Resort Szarotka, prowadzony przez rodzinę pana Ryszarda Sobiesiaka. Za pobyt zapłaciłem gotówką. Nie brałem faktury, bo był to mój prywatny wyjazd. Rzeczą niedopuszczalną byłoby w takiej sytuacji branie faktury na Ministerstwo za mój prywatny urlop, podkreślam, prywatny urlop".
W tej sytuacji, Rosół nie potrafi udowodnić, że za pobyt rzeczywiście płacił. Doba w pokoju w ośrodku Szarotka, w terminie, o którym pisze Rosół, kosztuje od 220 do 1500 zł.
Bez rodziny, za to z kolegą
"Rezerwacji noclegu dokonałem za pośrednictwem pana Sobiesiaka, którego poprosiłem o rezerwację dwóch pokoi dla mnie i dla mojej rodziny. Na 2 dni przed przyjazdem okazało się, że moja rodzina nie może mi towarzyszyć. W związku z tym zaproponowałem koledze wspólny wyjazd" - wyjaśnia dalej Rosół. Zaznacza, że z Sobiesiakiem się wtedy nie widział, bo biznesmen miał być w USA. Rosół twierdzi też, że nie wiedział o Sobiesiaka "kłopotach z prawem". Został on skazany za wręczenie łapówki urzędnikowi odpowiedzialnemu za decyzje w sprawie przyznania unijnych dotacji. Miały one zostać przeznaczone na rozwój ośrodka Szarotka.
Oskarża CBA
"Jestem zbulwersowany i zszokowany, że informacja o moim prywatnym urlopie została wykorzystana w celu zdyskredytowania pana Ministra Drzewieckiego. Informacja o moim pobycie prawdopodobnie pochodzi z podsłuchanych rozmów, gdzie proszę pana Sobiesiaka o rezerwację noclegu. Informacja ta została celowo upubliczniona, prawdopodobnie przez CBA – dysponenta nagrań tak, aby zdyskredytować pana Ministra i mnie" - pisze Rosół.
I zapowiada: "Tym niemniej skandaliczna jest sytuacja, w której służba specjalna – CBA jest wykorzystywane do gry politycznej w celu zniszczenia konkurenta politycznego. W tej sprawie złożę zawiadomienie do ABW i prokuratury o popełnieniu przestępstwa upublicznienia materiałów operacyjnych w celu zdyskredytowania osób publicznych".
Skąd wyciek?
Nazwisko Rosoła pojawiło się w kontekście tzw. afery hazardowej, w którą zaangażowanych ma być kilku czołowych polityków Platformy Obywatelskiej. Prawo i Sprawiedliwość w złożonym w prokuraturze wniosku o zbadanie sprawy ewentualnego wycieku tajnych informacji z kręgów rządzących, napisało: "Wszystko wskazuje na to, że Minister Sportu Pan Mirosław Drzewiecki oraz jego asystent Pan Marcin Rosół, nie będąc do tego upoważnieni, zapoznali się z informacjami zawartymi w materiale operacyjnym CBA, którym nadano klauzulę ściśle tajne. Następnie uprzedzili Pana Ryszarda Sobiesiaka o prowadzonych w stosunku do jego osoby czynnościach CBA".
Wcześniej media donosiły także, że współpracownik Drzewieckiego pomagał córce Sobiesiaka w zdobyciu posady w Totalizatorze Sportowym, z czego ta później zrezygnowała. "Przyznaję, że dużym błędem była moja inicjatywa w sprawie zatrudnienia pani Magdaleny Sobiesiak. Ubolewam nad tym faktem" - napisał Rosół.
ŁUD
TVN24
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz