2009/10/22

Ludzie hazardu sponsorami polityków

Hazardowi lobbyści zasilili kampanię polityków Platformy Jarosława Charłampowicza i Zbigniewa Chlebowskiego
Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek są głównymi bohaterami lobbingu hazardowego. Mają wspólną firmę zajmującą się automatami do gry o niskich wygranych (tzw. jednorękimi bandytami). Z rozmów podsłuchanych przez CBA wynika, że lobbowali u polityków PO za korzystnymi dla branży zmianami w ustawie hazardowej. Chodziło o wycofanie z projektu ustawy zapisów o 10-proc. dopłatach od wygranych na rozwój sportu. Ze stenogramów wynika, że ówczesny szef klubu PO Zbigniew Chlebowski obiecywał korzystne załatwienie sprawy. A minister sportu Mirosław Drzewiecki najpierw chciał dopłat, a później z nich zrezygnował.

Po wybuchu afery Chlebowski twierdził, że Jan Kosek nie finansował ani jego kampanii, ani Platformy. Tymczasem fakt indywidualnego sponsorowania Chlebowskiego potwierdził nam Andrzej Wyrobiec, skarbnik PO.
- Pieniądze na nasz fundusz wyborczy wpływają co prawda wyłącznie na centralne konto i dopiero później są dzielone na okręgi, ale można wpłacić je też dla konkretnego kandydata. Tak właśnie stało się w tym przypadku - informuje Wyrobiec.

5 września 2005 roku Kosek wraz z żoną Marią przelali na konto PO 18 tys. zł z dopiskiem: "Na rzecz kampanii do Sejmu Zbigniewa Chlebowskiego".

Ponad rok później, 27 października 2006 roku, fundusz wyborczy partii zasilił także Sobiesiak. Podczas trwającej wówczas kampanii samorządowej wpłacił 10 tys. zł na rzecz Jarosława Charłampowicza startującego w wyborach do sejmiku województwa dolnośląskiego. Ofiarodawcy zmieścili się w limicie przewidzianym przez ordynację (15-krotność ówczesnej minimalnej płacy).

- Wpłaty od wyborców są zawsze weryfikowane i jak pieniądze pochodzą od kogoś, od kogo przyjęcie ich byłoby niewskazane, to możemy podjąć decyzję o ich zwrócić - tłumaczy Andrzej Wyrobiec, skarbnik Platformy. - W tym wypadku nie było powodu, żeby ich nie przyjąć. Wpłata została dokonana prawidłowo.

Charłampowicz, który w sejmiku jest szefem klubu PO, to najbliższy współpracownik Grzegorza Schetyny. W 1997 roku został jego asystentem w Sejmie, teraz prowadzi jego biuro. Jest także pracownikiem etatowym krajowego biura partii.

- To jego "oko i ucho" na Dolnym Śląsku, a także główny kadrowy. Pilnuje dla Schetyny, żeby w państwowych spółkach posady dostali ich ludzie - mówią lokalni politycy partii.

Charłampowicz nie wypiera się znajomości z Sobiesiakiem. - W 2002 roku zagraliśmy razem w charytatywnym meczu artyści kontra dolnośląskie VIP-y. Potem, w latach 2004-08, byłem członkiem zarządu Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej, więc jest naturalne, że znałem i kontaktowałem się z właścicielem klubu Śląsk, którym był pan Sobiesiak - mówi Charłampowicz. - Gdy zapytał mnie, czy może wesprzeć kampanię Platformy i mnie osobiście, zgodziłem się, zastrzegając, że wszystko musi być w zgodzie z przepisami. I tak się stało. Tak jak wszyscy dopiero niedawno dowiedziałem się, że ciąży na nim wyrok w sprawie korupcyjnej.

Komentarza Grzegorza Schetyny i Zbigniewa Chlebowskiego nie udało nam się uzyskać.
Mirosław Maciorowski, Jacek Harłukowicz, Wrocław
Gazeta Wyborcza

Brak komentarzy: