2012/07/31

Sami swoi na państwowym: urzędy, park, TBS-y [RAPORT cz. II]

Jak w spółkach, agencjach, urzędach i samorządach obsadza się stanowiska? Często z partyjnego klucza - pokazuje część II RAPORTU "Gazety"

Dziennikarze "Gazety" zebrali najbardziej jaskrawe przykłady kolesiostwa. Okazuje się, że z partyjnego klucza obsadzanych jest w Polsce wiele stanowisk w spółkach z udziałem skarbu państwa. Przynależność do rządzących partii opłaca się nie tylko działaczom, ale również ich rodzinom. Często stanowiska obsadzane są bez konkursu, czasem tworzone są nawet specjalne etaty.

Wczoraj opisaliśmy siedem województw, dziś piszemy o śląskim, pomorskim, podkarpackim i warmińsko-mazurskim. Jutro część trzecia raportu.

Rządzące partie obsadzają kierownicze stanowiska w agencjach rolnych, ośrodkach szkolenia kierowców, muzeach, bibliotece miejskiej, a nawet w szpitalu psychiatrycznym czy filharmonii. Zobacz jak partie dzielą posady:

Śląskie

Pomorskie

Podkarpackie

Warmińsko-mazurskie

Przeczytaj także komentarz Jacka Żakowskiego: Trzy tysie z kawałkiem na miesiąc

Co dzieje się w pozostałych regionach? Przeczytasz w jutrzejszej ''Gazecie''
Źródło: Gazeta Wyborcza


ŚLĄSKIE

Województwem od 2006 r. rządzi PO, ale do uzyskania większości w sejmiku potrzebowała i wciąż potrzebuje poparcia innych partii. Jak je przekonuje?

SLD - pozostawieniem na fotelu dyrektora Stadionu Śląskiego Marka Szczerbowskiego (został nim w maju 2006 r., gdy marszałkiem był jego partyjny kolega). Szczerbowski jest języczkiem u wagi w katowickiej radzie miejskiej, bez niego PO nie miałaby większości.

Pracę w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska wciąż ma też inny nominat SLD Zbigniew Wieczorek (niegdyś poseł i przewodniczący sejmiku). Był wiceprezesem, a jest pełnomocnikiem zarządu do spraw zintegrowanego systemu zarządzania.

Prezesem WFOŚ jest Gabriela Lenartowicz, była radna sejmiku z Platformy. W zarządzie zasiadają też Adam Liwochowski, działacz powiązanego dziś z PO, a wcześniej z PiS stowarzyszenia Ruch Obywatelski Polski Śląsk. Żeby było ciekawiej, innym wiceprezesem funduszu jest Rafał Adamus z Ruchu Autonomii Śląska (sejmikowego koalicjanta PO), organizacji, która jest stale skłócona z ROPŚ. Całości międzypartyjnego towarzystwa dopełnia Mirosław Szemla z PSL (również wiceprezes tego funduszu) i zasiadający w radzie nadzorczej Marian Ormaniec, szef wojewódzkich struktur PSL, kiedyś wicewojewoda i wicemarszałek.

Fotel wicemarszałka Ormaniec stracił, gdy dziennikarze napisali m.in. o mieszkaniu, którego własnością był urząd marszałkowski. Przetarg na wynajem lokalu wygrał krewny Ormańca, ale lokatorzy twierdzą, że mieszkał w nim... Ormaniec. Poza tym urząd marszałkowski dwukrotnie dofinansował płyty ludowego zespołu Gilowianka, z którym związani są Ormaniec i jego bliscy. Na okładce znalazły się adres poczty elektronicznej wicemarszałka oraz logo PSL.

Pewnego razu nawet działacze Stronnictwa poskarżyli się na swego szefa w liście do władz. Chodziło im o kolejnego krewnego Ormańca Przemysława Małysiaka, wiceprezesa Funduszu Górnośląskiego, w którym samorząd województwa ma ponad 90 proc. udziałów.

Ale i Platforma ma ludzi na kierowniczych stanowiskach w spółkach, w których udziały ma marszałek. Prezesem Górnośląskiej Agencji Rozwoju Regionalnego jest Bożena Rojewska, radna PO z Katowic. Prezesem Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów - Jarosław Kania, radny PO z Rudy Śląskiej, a prezesem Parku Śląskiego (do niedawna Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku, ze znanym zoo i wesołym miasteczkiem) Arkadiusz Godlewski, który wcześniej z rekomendacji PO - bez powodzenia - ubiegał się o prezydenturę w Katowicach.

Górnictwo w wyniku umowy koalicyjnej między PO i PSL to domena ludowców i wicepremiera Waldemara Pawlaka. Na wiceministra odpowiedzialnego właśnie za tę branżę wyznaczono początkowo Eugeniusza Postolskiego. Premier go odwołał, bo zgodnie nalegały na to zarówno związki zawodowe, jak i menedżerowie, zarzucając brak kompetencji. Ale Postolski wciąż się zajmuje górnictwem - jest wiceprezesem spółki Haldex, wchodzącej w skład grupy kapitałowej należącej do państwa Kompanii Węglowej.

Jeszcze bardziej środowisko górnicze zbulwersowały okoliczności wyboru na stanowisko prezesa Kompanii Joanny Strzelec- Łobodzińskiej (była następczynią Postolskiego w resorcie gospodarki). Owszem, wygrała konkurs na to stanowisko, ale oceniali ją czterej jej podwładni. 

POMORSKIE

Na Pomorzu wyborcy od lat dają PSL do 2 proc. głosów. Poza kilkoma gminami partia się tu praktycznie nie liczy. Ale posady dla jej działaczy się znalazły. Np. w sejmiku - PO może w nim rządzić sama, jednak ludowcy dostali fotel wicemarszałka, gdy po wyborach w 2011 r. premier ogłosił zacieśnienie koalicji z PSL.

PO oddała też koalicjantowi agencje rolne. Szefem pomorskiego oddziału Agenci Rynku Rolnego jest Radosław Szatkowski, syn byłego, nieżyjącego już, prezesa PSL w regionie. Wicedyrektorem Agencji Nieruchomości Rolnych w Gdańsku jest Kazimierz Derdowski, członek pomorskich władz PSL. Natomiast oddziałem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa kieruje Stanisława Bujanowicz z władz krajowych Stronnictwa. Jej zastępcą jest partyjny kolega Michał Krause.

Czy Platforma to widzi? To pytanie retoryczne. Pomorski poseł PO Kazimierz Plocke od 2007 r. jest wiceministrem rolnictwa. Choć warto tutaj przypomnieć, że wcześniej, za rządów PiS, posady w tych samych agencjach dostawali ludzie Danuty Hojarskiej z Samoobrony.

Na lepsze - w porównaniu z czasami PiS - zmieniła się w regionie sytuacja w dużych spółkach skarbu państwa. Działaczy partii rządzącej jest w nich mniej.

W Gdańsku, swoim mateczniku, Platforma rządzi na wszystkich szczeblach administracji. Działacze i członkowie ich rodzin mają pracę w instytucjach publicznych i spółkach zależnych od polityków. Co nie znaczy, że wszystko jest skrajnie upartyjnione.

Ale widać np. grupę wywodzącą się z Młodych Demokratów podległą szefowi regionu i ministrowi transportu Sławomirowi Nowakowi. 29-letni gdański radny PO Piotr Borawski, opisywany wcześniej jako były narzeczony córki Ewy Kopacz, nie tylko zasiada w radzie nadzorczej spółki Zaplecze (należy do stołecznego samorządu), ale jest też specjalistą do spraw prawnych w państwowym Naftoporcie (zarabia ok. 110 tys. rocznie). Jego kolega z Młodych Demokratów - i też radny - Adam Nieroda ma posadę w państwowej spółce Hotele Olsztyn (ok. 90 tys. zł rocznie).

W poprzedniej kadencji Maciej Krupa (obecnie mąż posłanki PO Agnieszki Pomaskiej) miał zostać dyrektorem Muzeum Westerplatte. Nie udało się. Teraz Krupa zarabia w biurze europosła Krzysztofa Liska (ok. 84 tys. zł rocznie), w kontrolowanym przez Liska stowarzyszeniu wydającym karty młodzieżowe (24 tys. zł rocznie) oraz w radzie programowej publicznego Radia Gdańsk (2,6 tys. zł rocznie).

32-letni Tomasz Słodkowski, asystent, a później doradca ministra Nowaka, jest prezesem klubu siatkarskiego Atom Trefl Sopot, który sponsoruje kontrolowana przez rząd spółka PGE.

Z tej grupy wywodzi się też wicewojewoda pomorski Michał Owczarczak, były asystent Donalda Tuska i jedyny wojewoda w kraju bez pełnego wyższego wykształcenia. Natomiast wojewodę pomorskiego w radzie nadzorczej spółki BIEG 2012 reprezentuje inny Młody Demokrata - Krzysztof Lodziński (ok. 70 tys. zł rocznie).

Konserwatywna PO rządząca pomorskimi samorządami nie wpuszcza "młodych" do swoich spółek. Tu liczą się starsi, jak w podległej marszałkowi województwa Agencji Rozwoju Pomorza. Jej prezes Łukasz Żelewski (PO) zarabia blisko 300 tys. zł rocznie w agencji i jednej radzie nadzorczej. Wiceprezes Marek Kasicki (także PO) otrzymuje ponad 235 tys. zł rocznie na etacie oraz w dwóch radach nadzorczych. Pomeranią - spółką-córką ARP - kieruje radny PO Jarosław Gorecki z roczną pensją ok. 183 tys. zł. W jej zarządzie zasiada zaś Mirosław Rybicki, brat Sławomira, sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta.

Trochę inaczej jest u prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza (PO), który nie przyjmuje kadrowych sugestii. Przed laty sprzeciwił się żądaniom młodej części PO, aby oddać im fotel wiceprezydenta miasta. Dlatego np. w ratuszu jest sporo polityków bezpartyjnych - tylko jeden z czworga zastępców Adamowicza należy do Platformy. Jednak już troje przychylnych prezydentowi radnych PO pracuje w instytucjach miejskich. I tak: Marek Bumblis w zakładzie utylizacyjnym zarabia ok. 60 tys. zł rocznie, Piotr Grzelak w Gdańskiej Agencji Rozwoju Gospodarczego - ok. 54 tys. rocznie, a Aleksandra Dulkiewicz w Europejskim Centrum Solidarności - 65 tys. zł.

Miejskimi TBS-ami kierują były radny PO Tadeusz Mękal i były skarbnik miejski Włodzimierz Pietrzak

PODKARPACKIE

Od poprzedniej kadencji dyrektorem podkarpackiego oddziału ARiMR jest Marek Ordyczyński. To ważny działacz PO, szefuje strukturom tej partii w powiecie leżajskim (to też rodzinny powiat szefa podkarpackiej PO posła Zbigniewa Rynasiewicza). Zastępcą dyr. ARiMR jest Marek Owsiany, wiceprezes podkarpackiego PSL i jednocześnie szef struktur powiatowych partii w Brzozowie.

Nie inaczej jest w tej Agencji w terenie. Kierownikiem dębickiego oddziału był Andrzej Reguła z PSL. Z chwilą wyboru w ubiegłej kadencji na wicewojewodę podkarpackiego przeszedł w Agencji na bezpłatny urlop. Na początku obecnej kadencji przestał być wicewojewodą i został wojewódzkim inspektorem ochrony roślin i nasiennictwa.

Na urlopie bezpłatnym w dębickim biurze ARiMR był również Marek Rączka, obecnie wójt Żyrakowa, członek PSL.

W rzeszowskiej Agencji Nieruchomości Rolnych wicedyrektorem od 2008 r. jest Jerzy Borcz, polityk PO. W przeszłości senator, od 2006 r. radny sejmiku.

Z kolei w Agencji Rynku Rolnego w Rzeszowie kierownikiem administracji jest Urszula Bury - żona posła Jana Burego, szefa podkarpackiego PSL, przewodniczącego klubu parlamentarnego ludowców. 

WARMIŃSKO-MAZURSKIE

Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska zarządza Adam Krzyśków, były poseł PSL, wiceprezesem jest Maria Sokoll, działaczka PO, kierująca m.in. kampaniami wyborczymi tej partii.

Między koalicjantami czasami dochodzi do kłótni. Ostatnio z funkcją dyrektora Ośrodka Doradztwa Rolniczego pożegnał się Zygmunt Kiersz z PSL. Odwołał go zarząd województwa, w którym PO ma większość. Politycy mówią nieoficjalnie, że to dlatego, że dyrektorem Agencji Nieruchomości Rolnych w Olsztynie nie została osoba, którą popierał marszałek województwa Jacek Protas (PO).

Bywa, że zasiadający na takich stanowiskach sami rezygnują, gdy robi się głośno. Gdy w sierpniu 2011 r. ujawniliśmy w "Gazecie", że bez procedury otwartego konkursu sędzią etatowym w Samorządowym Kolegium Odwoławczym ma zostać syn posła PO Mirona Sycza, zrezygnował on z etatu.

Najciekawiej jest jednak w samych samorządach. Sekretarzem, a po ostatnich wyborach samorządowych wicestarostą powiatu olsztyńskiego, została Izabela Smolińska-Letza, córka byłego posła AWS, obecnie szefa jednego z kół PO w Olsztynie Andrzeja Smolińskiego. Na początku roku zastępcą wójta w gminie Dźwierzuty został 26-letni zaledwie Karol Włodkowski, syn posła PSL z Mazur Zbigniewa Włodkowskiego, b. wiceministra edukacji narodowej. Należący do PSL wójt Dźwierzut zapewniał, że więzy rodzinne nie miały znaczenia dla tej nominacji.

W warmińsko-mazurskim urzędzie marszałkowskim widać ludzi PO lub z tą partią związanych. Gdy w 2009 r. posady w olsztyńskim urzędzie miasta stracili związani z Platformą wiceprezydenci Anna Wasilewska i Tomasz Szczyglewski, szybko znaleźli pracę jako dyrektorzy w podległych marszałkowi Protasowi departamencie sportu i zarządzie dróg wojewódzkich. A Waldemar Żakowski, wkrótce po zapisaniu się do PO, został dyrektorem Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli w Olsztynie.

Z kolei sam marszałek Protas przed rokiem nie widział nic nieodpowiedniego w tym, że w hotelu w Lidzbarku Warmińskim, wyremontowanym dzięki przyznanym przez jego urząd dotacjom unijnym, gabinety kosmetyczne prowadzi jego żona Eleonora. Sprawę opisała lokalna "Gazeta". Mimo oburzenia partyjnych kolegów z warszawskiej centrali i zaangażowaniu w sprawę Julii Pitery sprawa ucichła. 
Źródło: Gazeta Wyborcza