Były wiceszef MSWiA pisze do prokuratora generalnego w sprawie podejrzenia nepotyzmu, do jakiego miało dochodzić w gorzowskiej ANR
Marek Surmacz, były wiceminister spraw wewnętrznych w latach 2006–2007, późniejszy doradca ds. bezpieczeństwa prezydenta Lecha Kaczyńskiego, kilka dni temu napisał do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, żądając śledztwa w sprawie konkursu na szefa gorzowskiego oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych. I roli, jaką mieli w nim odegrać działacze PO.
Dziś Surmacz ma wydać oświadczenie, w którym publicznie podtrzyma zarzuty. O co chodzi? Po wyborach w 2007 r. nagle odwołany został wieloletni szef gorzowskiego oddziału ANR. Następcę miał wyłonić konkurs rozpisany wiosną 2008 r., do którego stanęło 3 kandydatów, w tym Tomasz Możejko, wówczas sekretarz lubuskiej PO.
Możejko, nauczyciel historii ze Świebodzina, uchodził za faworyta, bo jak pisała lokalna prasa, był „zaufanym człowiekiem poseł Bożenny Bukiewicz", szefowej lubuskiej PO. Pierwszy konkurs nie przyniósł rozstrzygnięcia, bo nikt nie uzyskał wymaganej ilości punktów. Możejko szefem oddziału ANR jednak został, bo konkurs niezwłocznie powtórzono.
– Rok później dyrektor oddziału ANR Tomasz Możejko zatrudnił u siebie na stanowisku kierowniczym Mirosława Bukiewicza, męża pani poseł – mówi Surmacz, dodając, że „układ zależności politycznych i personalnych wydaje się oczywisty".
Dyrektor Możejko do sprawy odniósł się krótko: – Wszystko było zgodne z procedurami, to polityczne bicie piany – tłumaczył się w lokalnych mediach.
Poseł Bożenna Bukiewicz wydała zaś oświadczenie, w którym stwierdziła m. in., że „polityk opozycyjnej partii ma prawo do krytycznych ocen polityków partii rządzącej", ale – jak dodała – „czym innym jednak jest publiczne rzucanie oskarżeń o udział w przestępstwie". Zażądała przeprosin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz