2007/12/03

Polityk Platformy na celowniku prokuratury

Śledczy mają dowody na korupcję Piotra Czubińskiego, burmistrza miasta i członka Rady Krajowej PO.
Piotr Czubiński jest wiceprzewodniczącym zarządu regionu lubelskiej PO i członkiem Rady Krajowej partii. Od 1996 roku nieprzerwanie piastuje funkcję burmistrza Kraśnika.
Kilkanaście dni temu do jego domu zapukali funkcjonariusze z Wydziału do Walki z Korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. Potem przeszukali urząd. Według ustaleń „Rz” funkcjonariusze zajęli jego telefon komórkowy i notatnik, zażądali dokumentów dotyczących umorzenia podatków i zatrudnienia pracowników. Zabezpieczyli też służbowy komputer. Żadne szczegóły śledztwa nie są ujawniane. – Nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia – ucina Marek Woźniak, zastępca szefa lubelskiej Prokuratury Okręgowej.
Rulon do kieszeni
„Rz” udało się dotrzeć do biznesmena, który zeznawał w tej sprawie. – Dałem łapówkę Piotrowi Czubińskiemu, burmistrzowi Kraśnika. Wstyd mi teraz okropnie, ale ratowałem swój zakład – mówi kraśnicki przedsiębiorca z branży budowlanej. Prosi o anonimowość, bo w 37-tysięcznym mieście wszyscy się znają.
Sześć lat temu jego firma była na skraju bankructwa. – To był problem ogólnokrajowy, całą branżę pogrążyła niekorzystna interpretacja przepisów – opowiada. – Kolega z branży powiedział, że burmistrz ma prawo umorzyć podatek, ale trzeba dać w łapę. Jak się zdecydowałem, on już na nas czekał w swoim gabinecie. Weszliśmy we trzech. Dwóch – w tym ja – dało łapówkę w wysokości kwartalnej raty podatku. Pieniądze zwinięte były w rulon. Czubiński schował to do kieszeni i powiedział: „Chyba trzeba wam pomóc”. Trzeci nie miał forsy, nie dostał umorzenia. Kaca moralnego miałem okropnego. Rok później było to samo. Wtedy dałem już mniej.Burmistrz uważa, że to pomówienia. – Nigdy nie przyjąłem żadnej korzyści majątkowej – podkreśla. – Nie mam sobie nic do zarzucenia i niczego nie zamierzam ukrywać. Jeśli zostałbym poproszony o dostarczenie tych przedmiotów czy jakichkolwiek dokumentów, to bez wątpienia zrobiłbym to na każde zawołanie prokuratury. Taki nalot był bezzasadny.
Parasol burmistrza
Po przeszukaniach u burmistrza w Kraśniku zawrzało. – Ludzie chyba czują, że w końcu mu się dobiorą do skóry – mówi Mirosław Włodarczyk, lekarz i opozycyjny radny miejski z klubu PiS. – W supermarketach wymieniają porozumiewawcze uśmiechy, piszą do siebie esemesy: „Jeeeeest!”, „Nareszcie!”. Strach jeszcze w nich siedzi, ale czują, że idzie ku lepszemu. Takiej euforii nie było tutaj od osiemdziesiątego dziewiątego – dodaje.
Włodarczyk tłumaczy sposób zdobywania głosów gwarantujący burmistrzowi kolejne wyborcze sukcesy. – To zastraszanie i kupowanie. Przez 11 lat on większości mieszkańcom dał pracę. Za to wymaga lojalności. Jak z nim nie współpracujesz, stracisz etat ty albo twoja żona. Jak się zgodzisz, to jesteś chroniony. Ludzie się boją, że jak przyjdzie ktoś nowy, to nie będzie pracy, nie będzie z czego żyć. I on to świetnie wykorzystuje – opowiada.
Włodarczyk twierdzi, że Czubiński chciał sobie i jego podporządkować. – W ubiegłym roku wezwał mnie i powiedział, że jak nie będę występował politycznie przeciwko niemu, moja żona, która jest dyrektorem Domu Pomocy Społecznej w Popkowicach, zostanie otoczona jego parasolem, czyli nie straci pracy. Nie obiecałem i się zaczęło.
Iwona Włodarczyk, żona Mirosława: – 17 lipca 2006 roku do mojego gabinetu weszło dwóch bliskich współpracowników burmistrza: wicestarosta i sekretarz powiatu. Razem z nimi przyszła pani M. Oznajmili, że mam pół godziny na przygotowanie umowy, bo ta pani od dzisiaj będzie moim zastępcą. Powiedziałam, że tak nie można, że trzeba zrobić konkurs, mieć badania. Na to oni, że nie wyjdą, dopóki jej nie zatrudnię. Przestraszyłam się i przygotowałam umowę. Na stanowisku zastępcy dyrektora DPS w Popkowicach M. pracowała prawie pół roku. Potem zrezygnowała.
– To bzdury. Próbuje się mnie zniszczyć za pomocą prasy– odpowiada Czubiński.
O sprawę burmistrza zapytaliśmy szefa regionu lubelskiej PO Janusza Palikota. – Mam wrażenie, że to ciągle ta sama nagonka usłużnych wobec PiS prokuratorów – odpowiedział. – Poseł Wilk złożył zażalenie na działalność prokuratury, to powinno przynieść efekty.Wojciech Wilk to kraśnicki poseł PO. Jest jednym z najbardziej zaufanych ludzi Czubińskiego. – Podporządkował go sobie – uważa Włodarczyk. – Najpierw kierował jego szybką karierą w urzędzie: od stażysty po zastępcę burmistrza. Teraz posługuje się nim jak narzędziem do straszenia. Bo przecież poseł to już jest ktoś. A Wilk do dzisiaj mówi mu „szefie”.
Źródło : Rzeczpospolita
Autor: Tomasz Nieśpiał

Brak komentarzy: