Lech Jaworski (PO), radny Warszawy, jeden z najbliższych współpracowników Hanny Gronkiewicz-Waltz, dostał dzięki swojej partii posadę szefa Max-Filmu, spółki samorządu województwa mazowieckiego administrującej sześcioma kinami.
Chodzi o Lecha Jaworskiego (PO), dr. prawa, byłego członka KRRiT. Od roku zaufanego radnego prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Radni jego własnego klubu PO uznali, że ich lekceważy, i pozbawili go stanowiska szefa rady. W ostatnich wyborach Lech Jaworski próbował wrócić do wielkiej polityki i wystartował w wyborach do Sejmu. Bez powodzenia.
Jednak partia o nim nie zapomniała. W ostatnich dniach dostał nominację na szefa Max-Filmu, spółki samorządu Mazowsza administrującej sześcioma kinami na terenie kraju (w Warszawie Prahą i Wisłą).Wcześniej miał już stanowisko przydzielone z partyjnego klucza - był wiceszefem Agencji Rozwoju Mazowsza.
- Ale sprawy kinematografii są mi bliższe. W KRRiT poznałem problemu prawa autorskiego - mówi Jaworski.
Kulisów swojej nominacji zdradzać nie chce. - Po prostu to stanowisko zaproponował mi zarząd Mazowsza - mówi.
- Lech Jaworski długo zabiegał o to stanowisko u władz warszawskiej PO i wreszcie się udało - zdradza nam jeden z polityków PO. Wprawdzie Max-Film podlega władzom wojewódzkim, a nie miejskim, ale również na Mazowszu rządzi Platforma w koalicji z PSL.
Zdaniem ekspertów utrzymywanie w państwowych rękach spółki zarządzającej kinami nie ma żadnego uzasadnienia. Jednak na jej prywatyzację się nie zanosi.
- Marszałek Mazowsza Adam Struzik (PSL) nigdy się na nią nie zgodzi, bo dzięki Max-Filmowi ma to co, zawsze stanowiło jego zaplecze - stanowiska do podziału. Max-Film właśnie buduje nowe kina w Siedlcach i Płocku, czyli w miastach, w których ludowcy mają silną pozycję - mówi inny polityk PO.
- Czy będzie pan chciał sprywatyzować Max-Film? - pytamy Lecha Jaworskiego.
- Jest za wcześnie, by o tym mówić - odpowiada.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Autor: Jan Fusiecki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz