2007/07/07

Gronkiewicz-Waltz traci wsparcie PO

Prezydent traci poparcie ostatnich sojuszników z PO, bo nie broni tych, którzy są po jej stronie. Stosunki z posłami i krajowymi władzami też ma nienajlepsze, bo nie chce pozwala sobą kierować i nie dzieli się sukcesami.
Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz podpadła ludziom ze swojego ugrupowania m.in. dlatego, że nie daje im posad. Otacza się raczej osobami bezpartyjnymi albo związanymi z LiD. Ale nie tylko.
Ostatni nabytek Ratusza – szef Miejskich Zakładów Autobusowych Mieczysław Magierski – w wyborach samorządowych w 2006 r. kandydował do rady Płocka z... Samoobrony. Urzędnicy zapewniają, że to fachowiec po MBA i pytają: – To lepiej, żeby na odpowiedzialnych stanowiskach zasiadali byli ZOMO-wcy albo ludzie z wykształceniem średnim zawodowym? Takich nam Platforma proponowała – słyszymy w Ratuszu.
Jak „sprzedać” szpital
W Warszawie głównymi rozgrywającymi mają być Małgorzata Kidawa-Błońska, szefowa PO w stolicy i jej zastępca Andrzej Halicki. To z nim prezydent spierać się miała o formę ogłoszenia decyzji o budowie szpitala Południowego. Ona chciała dać temat lokalnej ursynowskiej gazecie „Pasmo”, on chciał wydrukowania informacji w biuletynie PO. Gra szła o to, czy o szpitalu warszawiacy usłyszą z ust prezydent, czy z ust Platformy. Gronkiewicz-Waltz miała dyskusję zakończyć wychodząc z zebrania PO trzasnąwszy drzwiami. O szpitalu powiedziała na ursynowskim festynie. Jak długo jeszcze może trwać ten konflikt? Nie wiadomo, bo ani prezydent Warszawy Platforma nie może odwołać z funkcji, ani ona nie mając wsparcia w strukturach nie ma jak „pokazać pazura”.
Co prawda po stolicy krążą pogłoski, że może próbować ukarać lokalnych działaczy za odwołanie z funkcji przewodniczącego Rady Warszawy jej człowieka Lecha Jaworskiego, ale będzie jej trudno. Bo nie ma zaplecza politycznego, które pozwoliłoby jej np. zmienić szefa klubu w radzie stolicy. Jest nim Paweł Czekalski, który wprost mówił, że Jaworski stracił funkcje, bo jest za blisko związany z prezydent.
Błędy w polityce
– Jeśli prezydent chce cokolwiek zrobić, to niech się pospieszy, bo garstka tych, którzy w stolicy jej sprzyjają, już się wykrusza. Ludzie mówią, że skoro nie obroniła Lecha Jaworskiego, który był jej bardzo oddany, tylko pojechała na zagraniczne wakacje to może nie warto stać po jej stronie, bo w potrzebie zostawia swoich – twierdzi jeden z urzędników związanych z PO.
– Na prezydent mści się teraz to, że gdy była komisarzem Platformy, jej członków traktowała jak bandę oszustów. Starzy członkowie partii jej to pamiętają, nowych nie umie sobie pozyskać – ocenia Maciej Białecki, który z PO odszedł.
autor: Jolanta Molińska
Źródło: Życie Warszawy
http://www.zw.com.pl/zw2/index.jsp?place=Lead04&news_cat_id=245&news_id=163121&layout=1&forum_id=39085&page=text

Brak komentarzy: