2010/01/29

Nowi bohaterowie komisji śledczej

Rosół i Wawrzynowicz mogą przynieść komisji więcej emocji niż Chlebowski i Drzewiecki
Marcin Rosół i Piotr Wawrzynowicz – ich nazwiska coraz częściej pojawiają sie w zeznaniach kolejnych świadków hazardowej komisji śledczej. I to zawsze w negatywnym kontekście. Zwłaszcza Rosół, z racji swej osławionej już rozmowy z Magdaleną Sobiesiak w warszawskiej kawiarni Pędzący Królik. Opozycyjni członkowie komisji hazardowej wiele sobie obiecują po ich przesłuchaniach.
Afera słupowa
Rosół i Wawrzynowicz mają dziś zaledwie po 31 lat. Do wybuchu afery hazardowej znali ich tylko pilni czytelnicy gazet. Formalnie bowiem byli jedynie skromnymi pracownikami centralnych struktur Platformy Obywatelskiej. Jednak faktycznie – bardzo bliskimi współpracownikami najważniejszych ludzi w PO: Donalda Tuska i Grzegorza Schetyny.
Na jakiś czas musieli zniknąć z życia partii po tzw. aferze słupowej. Według oskarżeń medialnych – które obaj całkowicie odrzucają – wyprowadzali z Platformy pieniądze. Śledztwo w tej sprawie prowadziła prokuratura, jednak zostało umorzone. Nawet jeśli są całkowicie niewinni, rozgłosem wokół siebie boleśnie zaszkodzili wizerunkowi PO.
Do wybuchu afery hazardowej Rosół był dyrektorem gabinetu politycznego ministra sportu. Po dymisji Mirosława Drzewieckiego założył własną firmę. Boi się wezwania przed komisję hazardową. Jak mówił znajomym: „sam nie utonie”.
Unika też kontaktu z mediami. Dziennikarzowi jednego z tygodników odpowiedział, że nie będzie rozmawiał, „bo media wydały już na niego wyrok”. Szybko jednak dodał, że w sprawie przecieku z akcji CBA jest całkowicie niewinny. Bo gdyby o operacji wiedział, prędzej zacząłby wycofywanie CV Magdaleny Sobiesiak z Totalizatora Sportowego, w którego zarządzie starał się dla niej o posadę. A on – jak tłumaczył – był jeszcze wtedy na urlopie. Wiadomo natomiast, że odwoływanie kandydatury córki Sobiesiaka zaczął 20 sierpnia 2009 r., czyli dzień po spotkaniu jego przełożonego z premierem Donaldem Tuskiem i Grzegorzem Schetyną.
– Kto panu rekomendował Rosoła? – wypytywał wczoraj Drzewieckiego Zbigniew Wassermann (PiS). – Nikt. To była moja decyzja – odpowiedział Drzewiecki.
Czy pytanie Wassermanna miało związek z kilkoma publikacjami w mediach, według których szefów gabinetów politycznych ministrów w rządzie PO typował Grzegorz Schetyna? Pytany o to przez „Rz” Wassermann odpowiedział jedynie uśmiechem.
Miłośnik sportu
Mniej znany kolega Rosoła Piotr Wawrzynowicz też otrzymał w ostatnich latach odpowiedzialne stanowiska. Pracuje w Polskim Komitecie Olimpijskim. Drzewiecki zapytany wczoraj przez Bartosza Arłukowicza o to, jak Wawrzynowicz tam trafił. odpowiedział rozbrajająco: – Chyba dlatego, że interesuje się sportem.
Wawrzynowicz ma też zasiadać w kilku innych miejscach, które wymieniał Arłukowicz. Według naszych informacji kolekcja stanowisk 31-letniego byłego zastępcy skarbnika PO (czyli Mirosława Drzewieckiego) imponuje: jest przewodniczącym rady nadzorczej spółki Gaz Stal w Zielonej Górze i spółki ELWO w Pszczynie, głównym doradcą ds. public relations w Elektrim-Volt i doradcą przewodniczącego rady nadzorczej w Towarowej Giełdzie Energii oraz członkiem rady nadzorczej Rafako.
Od wolontariusza...
Rosół i Wawrzynowicz zaczynali jako wolontariusze w młodzieżówce Platformy. Pierwszy został zauważony Rosół, uważany za inteligentniejszego od Wawrzynowicza. Szli jednak do przodu razem. Głośno zrobiło się o nich, gdy tygodnik „Newsweek” opisał rzekome wyciąganie przez nich pieniędzy partyjnych w czasie kampanii wyborczych: do europarlamentu w 2004 r., parlamentarnej i prezydenckiej w 2005 r. Według tygodnika byli odpowiedzialni za „Dojenie Platformy”, jak zatytułował to „Newsweek”. Proceder polegał na zawieraniu umów za wykonanie fikcyjnych zadań dla sztabu wyborczego. Na konta „słupów” wpływało po 3 – 5 tys. zł, czasem nawet 10 tys. Następnie mieli oddawać pieniądze Rosołowi.
Gdy sprawa wyszła na jaw, politycy PO odcięli się od obu panów. Jednak już w lutym 2007 (pół roku po publikacji „Newsweeka”) Rosół znalazł pracę w zarządzie Agencji Rozwoju Mazowsza, którym kierowali wówczas działacze Platformy. Jesienią 2008 r. trafił do Ministerstwa Sportu.
Rzeczpospolita
Michał Szułdrzyński , Piotr Gursztyn

Brak komentarzy: