Były szef CBA zeznał, że to asystent ministra sportu zdobył w resorcie środowiska zezwolenie kluczowe dla inwestycji Ryszarda Sobiesiaka w Zieleńcu
Podczas przesłuchania przed komisją śledczą Mariusz Kamiński przywołał artykuł, w którym „Rz” ujawniała kulisy powstania wyciągu narciarskiego Winterpolu, firmy należącej do Sobiesiaka i jego rodziny. Pokazaliśmy, jak urzędnicy przymykali oczy na bezprawną wycinkę pół hektara lasu w parku krajobrazowym i samowolę budowlaną w Zieleńcu, a nawet swoimi decyzjami legalizowali działania biznesmena. W efekcie wyciąg ruszył w Wigilię Bożego Narodzenia 2008 r. Gdyby dochowano procedur, Sobiesiak mógłby ubiegać się o pozwolenie na budowę dopiero w marcu 2009 r. Zdaniem byłego szefa CBA mechanizm, który opisała „Rz”, dobrze obrazuje sposób działania biznesmena.
Kamiński dodał do ustaleń „Rz” nowe szczegóły. Ujawnił, że kluczową decyzję – pozwolenie na trwałe wylesienie gruntów, na których Winterpol chciał zlokalizować górną stację wyciągu – załatwiał w resorcie środowiska Marcin Rosół, asystent byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. Jak ustaliła „Rz”, oryginał pisma ekspresowo w ciągu jednego dnia dostarczono do regionalnej dyrekcji lasów we Wrocławiu. Z kolei Kamiński opowiadał, że Rosół od razu wysłał decyzję ministerstwa faksem do Sobiesiaka. A ten, według informacji CBA, natychmiast zadzwonił do burmistrza Dusznik, nakazując mu zwołanie rady miejskiej, która miała uchwalić plan zagospodarowania Zieleńca. – Sobiesiak mówił, że w razie czego jego samochody dowiozą radnych na sesję – zeznał Kamiński.
– Podczas przesłuchania wypłynęło nazwisko asystenta Mirosława Drzewieckiego, ale afera sięga znacznie wyżej – uważa Beata Kempa, posłanka PiS z komisji hazardowej. – Wystarczy odtajnić podsłuchy i billingi.
Byłego szefa CBA zbulwersował fakt, że urzędnicy z Lasów Państwowych nie zawiadomili prokuratury o nielegalnej wycince i samowoli budowlanej.
– Już w październiku 2008 r. pytaliśmy starostę, dlaczego wydał zgodę na budowę, choć tereny nie zostały wylesione. Potraktowaliśmy to jako zawiadomienie o naruszeniu prawa – mówi Grzegorz Pietruńko, wicedyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu.
Kontrowersyjna jest też sprawa kary za nielegalną wycinkę. Jak ustaliła „Rz”, Winterpol ponad pół roku zalegał z zapłatą 220 tys. zł (wpłacił tylko 11 tys. zł), a nikt z dyrekcji Lasów Państwowych nie upominał się o tę kwotę, choć firma wnioskowała o jej rozłożenie na raty. Dopiero w poniedziałek uiściła 360 tys. zł (kara plus odsetki). – Zgodziliśmy się na termin do 15 stycznia, bo wyciąg przynosi sezonowe dochody – wyjaśnia Pietruńko.
Bogdan Malinowski, burmistrz Karpacza, w którym Sobiesiak też chce zbudować wyciąg (tu zdymisjonowano nadleśniczego, który blokował wylesienie), twierdzi, że biznesmen nie próbował go korumpować. – To nie jest najważniejszy inwestor w Karpaczu, a jego zabiegi trwają od kilku lat – mówi Malinowski. – To, że CBA podsłuchiwało nasze rozmowy i że Karpacza nie ma wśród afer, za którymi stoi Sobiesiak, to najlepszy dowód na nasze zgodne z prawem działania.
Rzeczpospolita
Jarosłucki,jj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz