2010/01/23

Drzewiecki choruje, a Rosół zapadł się pod ziemię

Obolałe gardło - taktyczny unik czy też strach przed pytaniami śledczych? Mirosław Drzewiecki nie stanął w piątek przed Sejmową Komisją Hazardową. Zasłonił się złym stanem zdrowia i złożył wniosek o zmianę terminu przesłuchania.
Jak ustalił "Super Express", pod ziemię zapadł się też inny z ważnych świadków w aferze Marcin Rosół, asystent Mirosława Drzewieckiego. Według Mariusza Kamińskiego, obaj panowie byli kluczowymi elementami łańcuszka przecieku, który dotarł do Ryszarda Sobiesiaka i ostrzegł biznesmena przed akcją CBA.
"W ostatnich dniach nasiliły się moje problemy zdrowotne związane z uciążliwym bólem gardła, które uniemożliwiają mi swobodnego, wielogodzinne złożenie zeznań przed komisją"- napisał były minister sportu. Nie pofatygował się przed komisję. Wniosek w jego imieniu szefowi klubu Mirosławowi Sekule przekazał sekretarz klubu PO Sebastian Karpiniuk.

To strach, a nie gardło

- Obleciał go strach - skrytykował Drzewieckiego Bartosz Arłukowicz z Lewicy. Jego zdaniem były minister sportu chce przeczytać stenogramy Zbigniewa Chlebowskiego (zeznawał w czwartek), żeby mówić to samo, co on oraz wyjaśnić aferę swojego brata (według "Dziennika" Dariusz Drzewiecki miał proponować załatwianie umów na inwestycje, które znajdowały się pod nadzorem jego brata ministra). Dostało się też Sekule, którego Arłukowicz nazwał adwokatem Drzewieckiego i doręczycielem. - To nie jest ujma być listonoszem, w swoim życiu byłem nawet kelnerem - odpowiedział szef komisji.

Wszystko wyśpiewa

Były minister sportu zostanie przesłuchany w czwartek. Wciąż natomiast nie wiadomo, kiedy w Sejmie pojawi się Marcin Rosół. Według wersji Kamińskiego, to on powiedział o akcji CBA córce Sobiesiaka - Magdalenie. Do ich spotkania doszło 24 sierpnia w warszawskiej kawiarni "Pędzący Królik" (Rosół miał mieć informacje od Drzewieckiego, ten zaś od Tuska).

Nieoficjalnie mówi się, że zeznania Rosoła mogą być w sprawie tzw. przecieku kluczowe.

- Marcin to gorąca głowa. Śledczy mogą to wykorzystać - mówi nam jeden z wieloletnich znajomych Rosoła. Przyznaje jednocześnie, że asystent Drzewieckiego ma wiele do stracenia i przed komisją zezna całą prawdę. Zresztą swoim znajomym miał już powiedzieć, że sam tonąć nie będzie. - Stawał już przed prokuratorem i wie, co wtedy przeżył. Moim zdaniem powie prawdę nawet za cenę bezpowrotnego odejścia z wielkiej polityki - dodaje nasz informator.

Kasa i fura od Drzewieckiego

W 2006 roku "Newsweek" oskarżył Rosoła i jego partyjnego kolegę Piotra Wawrzynowicza o wyprowadzanie pieniędzy podczas kampanii. Władze PO zawiesiły Rosoła w partyjnych obowiązkach. Prokuratura umorzyła jednak postępowanie. No i Rosół szybko wrócił do wielkiej polityki. Najpierw znalazł zatrudnienie w Agencji Rozwoju Mazowsza. Potem został szefem gabinetu politycznego Drzewieckiego. Za wykonywanie swoich obowiązków (pilnowanie kalendarza) minister hojnie wynagradzał młodego polityka Platformy. Zarabiał on ok. 8 tys. zł miesięcznie, miał do dyspozycji swój gabinet oraz co ciekawe, samochód BMW serii 7 z kierowcą (takim samym poruszał się Drzewiecki). Za kilka miesięcy swojej pracy otrzymał sowitą nagrodę w wysokości 37 tys. zł i poleciał w służbową podróż (28 lutego - 6 marca 2009) do Emiratów Arabskich, Kuwejtu, Arabii Saudyjskiej i Kataru. Oczywiście razem z ministrem Drzewieckim.

Własny biznes

Po dymisji ministra Drzewieckiego Rosół również odszedł z resortu. Na osłodę otrzymał miesięczną odprawę. Szybko się okazało, że nie zamierza siedzieć z założonymi rękoma.

Kiedy Drzewiecki przebywał na urlopie (19 października - 6 listopada), Rosół zakładał już działalność gospodarczą. 20 października zaczęła funkcjonować jego firma "Marcin Rosół Doradztwo Związane z Zarządzaniem". Zajmuje się m.in. public relations, komunikacją i doradztwem w prowadzeniu działalności gospodarczej. Chcieliśmy porozmawiać z Rosołem o jego nowej pracy i różnych wątkach afery hazardowej - m.in. o spotkaniu z Magdaleną Sobiesiak i o urlopie, jaki spędził w ośrodku Ryszarda Sobiesiaka. Niestety, nie udało nam się z nim skontaktować. Nie zastaliśmy go też pod warszawskim adresem, pod którym widnieje firma Rosoła. A jak zachowa się Rosół przed komisją śledczą? Zacznie mówić, zagotuje się czy nabierze wody w usta?
Sylwester Ruszkiewicz , Tomasz Sygut
Superexpress

Brak komentarzy: