2010/01/28

Drzewiecki: sprawą pracy dla córki Sobiesiaka zajmował się asystent

Były minister sportu Mirosław Drzewiecki potwierdził w czwartek przed komisją hazardową, że Ryszard Sobiesiak zwrócił się do niego, aby załatwił pracę jego córce. Drzewiecki powiedział też, że sprawą zajmował się jego asystent Marcin Rosół, a on sam szczegółowo się nią nie interesował.
Drzewiecki był pytany w jakich okolicznościach Sobiesiak zwrócił się do niego o pomoc w sprawie zatrudnienia córki. "W normalnej rozmowie prosił mnie, czy nie warto by pomóc jego córce, bo ona jest dobrze wykształcona, ma bardzo wysokie kwalifikacje. (...) W pierwszym momencie nawet wziąłem CV i mówię +OK+, zakładając od razu, że nie może to być miejsce pracy w podległym mi ministerstwie ani w żadnych instytucjach, gdzie minister sportu ma wpływ na coś" - tłumaczył Drzewiecki.

Podkreślił, że CV córki Sobiesiaka przekazał Rosołowi. "W zasadzie się tą sprawą nie interesowałem" - zaznaczył.
"Jak Rosół przeczytał to CV, to powiedział, że takiego człowieka nam trzeba. (...) Moja odpowiedź była natychmiastowa: ponieważ to jest córka mojego znajomego, to tylko z tego tytułu nie wchodzi w grę, żebyśmy mogli zaproponować jej pracę u siebie" - dodał. Drzewiecki. Zauważył, że takich ludzi jak Magdalena Sobiesiak "w ogóle potrzeba", bo - jak mówił - ukończyła ona prawo na Uniwersytecie Wrocławskim, studiowała prawo w USA i zrobiła studia MBA.

Według Drzewieckiego, prośba Sobiesiaka dotyczyła znalezienia pracy dla jego córki, ale nie konkretnie w Totalizatorze Sportowym.

Drzewiecki pytany czy wie, dlaczego kandydatura Magdaleny Sobiesiak została ostatecznie wycofana z konkursu na stanowisko w zarządzie Totalizatora Sportowego, odpowiedział: "W momencie kiedy pan Rosół mnie poinformował, że pani Sobiesiakowa złożyła aplikację w konkursie do Totalizatora, to moja odpowiedź była taka, że to jest głupi pomysł"

"W Totalizatorze, mimo że to jest kompletnie niezależna od nas spółka skarbu państwa, mamy przedstawiciela w postaci jednego członka rady nadzorczej. W związku z tym uważałem, że nie powinna startować w takim konkursie, bo to by nas stawiało w złym świetle" - dodał.

Drzewiecki podkreślił też, że nie wiedział o tym, aby Sobiesiak chciał przekonać część członków rady nadzorczej TS do kandydatury swojej córki.

Były minister sportu zeznał też, że on sam spotkał Magdalenę Sobiesiak tylko raz, kilka lat temu, gdy ona studiowała w USA, a on przy okazji podróży do Stanów przekazał jej paczkę, prawdopodobnie z lekarstwami.

Pytany, czy wiedział o spotkaniu Rosoła z Magdaleną Sobiesiak 24 sierpnia w restauracji "Pędzący królik" (według byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego wtedy doszło do przecieku o akcji CBA), Drzewiecki odpowiedział: "Nie wiedziałem, że to spotkanie odbywa się tego dnia i w tym miejscu". Mówił, że wiedział jedynie, iż Rosół po tym jak powiedział mu, że córka Sobiesiaka nie powinna aplikować do Totalizatora, będzie się z nią kontaktował, aby to przekazać.

Drzewiecki powiedział też, że Rosół nie był przez nikogo rekomendowany do pracy w ministerstwie sportu. Dodał, że ministerstwo szukało "młodych ludzi, którzy mają dużo energii i znają się na robocie", a Rosół spełniał te warunki. Dodał, że znał Rosoła z pracy w klubie parlamentarnym PO. Drzewiecki przyznał, że zatrudniając Rosoła wiedział, iż prokuratura prowadziła postępowanie dotyczące możliwości wyprowadzenia pieniędzy podczas jednej z kampanii wyborczych PO. Według niektórych mediów Rosół miał wyprowadzać pieniądze z kasy PO. "To było postępowanie w sprawie, nie przeciw komukolwiek (...) To postępowanie zostało umorzone, ponieważ nie wykazano żadnego naruszenia prawa z braku dowodów" - podkreślił.

Drzewiecki powiedział też, że wcześniej Rosół pracował jako asystent Grzegorza Schetyny, a także w jakiś sposób współpracował z Donaldem Tuskiem, choć - jak powiedział - nie wie, czy był jego asystentem, czy prowadził jego biuro.(PAP)


Źródło: PAP

Brak komentarzy: