2007/08/29

Rozmowa z Marcinem Kierwińskim

DOMINIKA OLSZEWSKA: Jak pan trafił do Portów Lotniczych?
MARCIN KIERWIŃSKI: Złożyłem aplikację, jeśli tak można powiedzieć na konkurs. I wygrałem.
Jakie ma pan kwalifikacje?
- Siedem lat pracowałem jako menedżer w prywatnej spółce. Zajmowałem się głównie zakupami i informatyką.
Ale bycie menedżerem w prywatnej firmie nie daje kwalifikacji do zarządzania budową lotniska.
- Byłem członkiem zarządu Maxfilmu.
A jakie miał pan kwalifikacje do zasiadania w zarządzie Maxfilmu?
- Siedem lat byłem menedżerem.
Ale dlaczego został pan wybrany do zarządu?
- Bo jestem fachowcem.
Członek zarządów dwóch spółek, których właścicielem jest województwo mazowieckie. Czy miała znaczenie pana przynależność do PO?
- Głęboko wierzę, że zostałem wybrany jako fachowiec.
Jak duży teren ma spółka Porty Lotnicze?
- Jestem w tej spółce pięć dni. Dopiero się tego typu informacji uczę.
A ile ma kosztować budowa lotniska?
- Złapała mnie pani na samym początku mojej pracy w tej spółce. Chętnie porozmawiam o detalach później.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna

Brak komentarzy: