2007/08/08

Karty kredytowe dla współpracowników marszałka Struzika

Marszałek Adam Struzik (PSL) przyznał sobie i najbliższym współpracownikom po karcie kredytowej. Każdy z nich miesięcznie może z niej wydać nawet 10 tys. zł. - To na drobne wydatki - przekonuje Waldemar Kuliński, szef urzędu marszałkowskiego i prawa ręka marszałka Struzika.

Szefowie Mazowsza, aby godnie reprezentować honory gospodarzy województwa, dostali od marszałka po biznesowej imiennej karcie kredytowej. Osiem kart otrzymali: marszałek Struzik, jego czterech zastępców, dyrektor urzędu, skarbnik Mazowsza i przewodniczący sejmiku. Na każdej miesięczny limit wynosi 10 tys. zł.- Wie pani, bo my, marszałkowie, często wyjeżdżamy w Polskę. W trakcie podróży służbowej możemy bez stresu kartą zapłacić za paliwo czy hotel. To ułatwia życie - przekonuje Waldemar Kuliński, dyrektor generalny urzędu marszałkowskiego.
Robert Soszyński (PO), przewodniczący sejmiku mazowieckiego i burmistrz Mokotowa, dodaje: - Muszę przyznać, że karta przydaje się bardzo. Jeśli idę do restauracji z delegacją z Rosji, to nie denerwuję się tym, czy starczy mi na obiad. Poza tym powiem szczerze: karta w portfelu dodaje mi powagi i mnie uspokaja - przekonuje Soszyński.
Jak ustaliliśmy, bez kart doskonale radzą sobie inne urzędy marszałkowskie. Nie korzystają z nich zarządy m.in. województwa małopolskiego, lubelskiego czy śląskiego.- Nie mamy kart, bo nie ma takiej potrzeby. Wszystkie delegacje opłacamy z góry. A karty mogą niepotrzebnie kusić - wyjaśnia Krzysztof Krzemiński, rzecznik urzędu województwa śląskiego.
Z kart kredytowych na wydatki reprezentacyjne korzystał za to Lech Kaczyński jako prezydent Warszawy i jego wszyscy zastępcy. Nowa prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz (PO) karty zlikwidowała.
Została tylko jedna, do rezerwacji hoteli za granicą. - Ani pani prezydent, ani żaden z wiceprezydentów kart nie chcieli. Poza tym limit kredytowy może prowadzić do nadużyć - mówi Jarosław Jóźwiak z gabinetu prezydent Warszawy.
Jak ustaliliśmy, nad rachunkami z kart kredytowych Kaczyńskiego i jego współpracowników pochylili się już śledczy z biura kontroli w ratuszu. - Mamy wiele zastrzeżeń do tych wydatków. Znaleźliśmy np. zaskakująco wysokie faktury za enigmatyczne kolacje z posłami - zdradza "Gazecie" jeden z urzędników ratusza.
Radni nic o kartach kredytowych mazowieckiego marszałka nie wiedzieli. W opozycji nawet radni PiS nie chcą naśladować prezydenta Kaczyńskiego. - O kartach dowiaduję się od pani. To bardzo kontrowersyjny pomysł. Po co aż tyle kart i na dodatek z tak dużymi limitami. Na najbliższej sesji spytamy, na co idą te pieniądze - zapowiada szef klubu PiS w sejmiku Maciej Więckowski.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Autor: Dominika Olszewska

Brak komentarzy: