2013/06/09

Prezes Totalizatora Sportowego z rodziną na igrzyskach. Płacił PKOl

Prezes Totalizatora Sportowego Wojciech Szpil bawił się tydzień na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie wraz z całą rodziną. Za darmo. Płacił Polski Komitet Olimpijski, który jednocześnie obniżał premie dla medalistów, bo brakowało pieniędzy.
Szpil, wówczas tylko członek zarządu Totalizatora Sportowego, był w Londynie traktowany niemal jak król. Z żoną i dwojgiem dzieci mieszkał w ekskluzywnym hotelu Hilton Paddington. Cała rodzina Szpilów miała VIP-owskie wejściówki na wszystkie najważniejsze zawody olimpijskie, podobnie jak inni członkowie delegacji Totalizatora. Byli traktowani niemal jak polscy sportowcy. Otrzymali po dwie torby z olimpijska odzieżą. Koszulki, spodnie, buty czapeczki, ręczniki, taki sam komplet jak reprezentanci Polski. Mogli nawet przebrać się w eleganckie białe garnitury lub sukienki w maki, w których nasza reprezentacja defilowała podczas uroczystości otwarcia Igrzysk. 
Zapytaliśmy w Ministerstwie Skarbu o okoliczności wyjazdu obecnego prezesa Totalizatora na igrzyska w Londynie. Odpowiedź była osobliwa: „Ówczesny członek zarządu pan Wojciech Szpil przebywał w Londynie podczas olimpiady wraz z rodziną w ramach prywatnego wyjazdu i na własny koszt”. Na pewno Szpil nie był wraz rodzina na igrzyskach na własny koszt. W tym miejscu ministerstwo, które sprawuje nadzór nad spółkami, mocno się myli.

Jak to więc możliwe, że PKOl zapłacił za vipowski pobyt delegacji Totalizatora w Londynie? Wszystko zaczęło się w 2009 roku. Wtedy Totalizator Sportowy podpisał umowę sponsorska z PKOl. W jej ramach komitet olimpijski gwarantuje Totalizatorowi 8 pakietów VIP na igrzyska. Każdy pakiet zapewnia przelot w obie strony, akredytację VIP, mieszkanie w ekskluzywnym hotelu, wyżywienie, transport. Koszt każdego pakietu to 55 tys. złotych.

Oprócz Szpila i jego rodziny do Londynu jedzie również inny członek zarządu Grzegorz Sołtysiński z żoną, Piotr Kamiński, z żoną i dzieckiem (wówczas p.o. prezesa TS) oraz doradczyni zarządu ds. PR z mężem. Oficjalną delegację jako jedyny ma Kamiński i to on formalnie reprezentuje Totalizator na Igrzyskach. W sumie Polski Komitet Olimpijski powinien wydać na wyjazd delegacji Totalizatora ok. 400 tys. złotych.

Zbiega się to z trudną decyzją władz PKOl o tym, że premie medalistów olimpijskich będą w 2012 roku niższe, niż cztery lata wcześniej w Pekinie. Zdobywca złotego medalu w konkurencji indywidualnej ma dostać 120 tys. zł, srebrnego medalu - 80 tys. zł, a brązowego - 50 tys. zł. Tymczasem w 2008 roku w Pekinie medaliści indywidualni za złoto otrzymywali 200 tys. zł plus samochód klasy średniej, za srebro 150 tys. zł, a za brąz 100 tys. zł. Oficjalnie władze PKOl tłumaczą to…kryzysem. Trzeba dodać, że na obu olimpiadach Polacy otrzymali w sumie po 10 medali. 
Wprost

Brak komentarzy: