2013/06/21

Kupują premierowej kiecki, a Tusk tłumaczy, że...

Garnitury, wina, restauracji i nocny klub – na te wydatki Platformy Obywatelskiej zrzucali się solidarnie podatnicy. Okazuje się jednak, że nie tylko. Z pieniędzy publicznych PO kupowała również sukienki dla żony premiera, Małgorzaty Tusk. Jak wyznał sam premier - to jego żona postawiła warunek, że musi dobrze wyglądać.
Premier Donald Tusk gości w piątek w Elblągu, w którymPlatforma straciła władzę i próbuje ponownie przekonać mieszkańców, że kolejni jej kandydaci nie zawiodą.
Premier odwiedził rano jeden ze szpitali, a następnie spotkał się z dziennikarzami. Pierwsze pytanie jakie padło nie dotyczyło jednak wyborów w Elblągu, a informacji, do której dotarł „Fakt" - kupowania przez PO sukienek dla żony szefa rządu.
Donald Tusk rozpoczął przygotował się na to pytanie i rozpoczął rozsądnie. – Żona nie pracuje, nie ma etatu, a jednym z jej obowiązków jest towarzyszenie mi podczas spotkań, podczas których obecni są także małżonkowie, lub małżonki przywódców państw – powiedział. Niefortunne dla niego było jednak ostatnie zdanie, w którym... zrzucił winę na żonę. – Sama postawiła taki warunek: „jeżeli mam reprezentować od czasu do czasu Polskę, to muszę wyglądać" – poinformował premier.
Dodał jednak natychmiast, że już wcześniej podjął decyzję o finansowaniu części reprezentacyjnej rządu i PO z partyjnych pieniędzy, pochodzących ze składek i dobrowolnych wpłat, a nie z części budżetowej. Ciekawe tylko, jak premier zamierza to zrobić, skoro pieniądze partyjne dzielą jedno konto z budżetowymi. 
Fakt

Brak komentarzy: