Prominentni działacze zarządu Platformy Obywatelskiej na Pradze-Północ albo sami pracują w urzędzie dzielnicy, albo mają kogoś z rodziny, kto jest zatrudniony w strukturach samorządu. Najbardziej popularny pod tym względem jest pion nieruchomości.
Prześledziliśmy nazwiska polityków, którzy kierują partią Donalda Tuska na Pradze-Północ – to tam, gdzie od grudnia toczy się polityczna walka o władzę. We władzach PO w tej dzielnicy niewiele jest osób, których syn, mąż czy kuzynka nie pracowaliby w jakimś urzędzie związanym z praskim samorządem.
Syn, żona, nie siostrzenica
Szefową PO na Pradze-Północ jest była radna tej dzielnicy, obecnie posłanka Alicja Dąbrowska.
– To ona rozdaje polityczne karty w dzielnicy – słyszymy w urzędzie. W biurze posłanki pracuje np. Bartłomiej Klimkiewicz, syn szefowej Wydziału Prawnego w urzędzie dzielnicy. Ale ulubioną firmą Platformy okazał się praski Zakład Gospodarowania Nieruchomościami.
Tam znalazł pracę syn posłanki Marcin Dąbrowski. Od listopada jest on również radnym dzielnicy, oczywiście z PO.
Czy radny może pracować w miejskiej jednostce?
– Konflikt interesów oczywiście tu istnieje, ale bardziej z etycznego punku widzenia. Formalnie prawo nie zabrania łączyć tych funkcji – mówi prawnik miasta prof. Adam Jaroszyński.
W ZGN pracuje też kolejna działaczka PO Gabriela Szustek, o której politycy mówią „siostrzenica posłanki Dąbrowskiej”. – Słyszałam już tę plotkę, ale raz wreszcie zdementuję. To nie jest moja rodzina. A siostrzenicą być nie może z tego prostego powodu, że ja nie mam siostry – śmieje się Alicja Dąbrowska. Do syna oczywiście się przyznaje.
– Wcześniej był u wojewody, ma skończone dwa fakultety, a w ZGN nie pełni żadnej kierowniczej funkcji. Chłopak gdzieś przecież musi pracować – tłumaczy posłanka.
Kierowniczką ZGN na Pradze-Północ jest Bożena Salich, żona członka zarządu dzielnicowej PO Norberta Salicha. W poprzedniej kadencji, za rządów burmistrz Jolanty Koczorowskiej (PO) wygrała konkurs na to stanowisko. Konkurowała wtedy ze... skarbnikiem praskiej Platformy Jerzym Pęszyńskim, prywatnie również bardzo dobrym znajomym posłanki Dąbrowskiej. Ten – po przegranej rywalizacji z partyjną koleżanką – na pocieszenie został wkrótce po tym zatrudniony w dzielnicowym ratuszu.
Z praskimi nieruchomościami związana jest też wiceprzewodnicząca praskiej PO – Bogumiła Sosińska. Pracuje jako naczelnik Wydziału Zasobów Lokalowych. W tej lokalówce znajdujemy też kolejną działaczkę z zarządu koła PO – Elżbietę Garwolińską.
– Te osoby współdecydują o tym, komu i jakie mieszkanie przydzielić. Praktycznie to od nich zależy los wielu mieszkańców tej biedniejszej części Pragi-Północ. Platforma, mając tylu swoich urzędników, de facto rządzi nieruchomościami w dzielnicy. A gdzie apolityczność administracji? – pytają radni opozycji. – Czy to dlatego Platforma tak zacięcie broni władzy na Pradze-Północ?
Mają rezygnować z pracy?
Gdy pytamy warszawskich polityków PO, czy zatrudnianie w takiej skali członków rodzin w urzędach nie kłóci się ze zdaniem Donalda Tuska „PO powinna być partią przyzwoitych ludzi“, nie chcą oficjalnie komentować sytuacji. Niektórzy wzruszają ramionami: – Każdy przecież gdzieś jest zatrudniony – słyszymy.
Ripostę na ten argument ma szef PiS na Pradze-Północ.
– Owszem, każdy chce gdzieś pracować. Ale Platformie z lenistwa nie chce się nawet wysłać członków swoich rodzin do pracy w Ursusie, na Ursynowie czy Białołęce. Może dlatego, że tam nie byliby już tak bardzo „swoi“ i musieliby wykazać się jakimiś umiejętnościami? Dziś działalność ZGN budzi duże wątpliwości, wystarczy popatrzeć na zaniedbane budynki – stwierdza radny Ryszard Kędzierski, szef zarządu PiS na Pradze-Północ. – A zatrudniając rodziny radnych PO ma narzędzie wpływu na to, jak głosują. Zawsze można ich postraszyć np. zwolnieniem z pracy.
Posłanki Platformy bronią urzędników polityków.
– Wymienione przez panią urzędniczki pracują w dzielnicy czy ZGN od kilku a nawet kilkunastu lat. Niektóre były tu także za prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Czy dlatego, że są w Platformie, powinny rezygnować z pracy? – pyta szefowa PO na Pradze Alicja Dąbrowska.
Podobne stanowisko zajmuje kierująca warszawską Platformą posłanka Małgorzata Kidawa-Błońska.
– Dla mnie istotne jest, czy przy zatrudnianiu kogokolwiek z Platformy doszło do nieprawidłowości, czy nie. Tutaj na razie nieetycznych zachowań czy naruszenia przepisów nie dostrzegam. Poproszę jednak przewodniczącą praskiego koła o wyjaśnienia dotyczące konkretnych osób – zapowiada.
A radny Kędzierski zamierza wystąpić do radnych dzielnicy ze stanowiskiem, by każdy złożył publiczne oświadczenie, czy sam radny lub ktoś z najbliższej rodziny jest zatrudniony w urzędzie dzielnicy lub podległych jednostkach.
Izabela Kraj, Życie Warszawy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz