- Nie daruję tego marszałkowi Adamowi Struzikowi (PSL). W ostatniej chwili wstrzymał dotacje unijne, przez co straciłem dużo pieniędzy. Składam więc pozew do sądu - zapewnia młody przedsiębiorca Krzysztof Knop.
Ujawniliśmy, że urząd marszałkowski Adama Struzika niesłusznie wstrzymał wypłatę unijnych pieniędzy. Po ponad dwóch latach po stronie przedsiębiorców stanęło Ministerstwo Rozwoju Regionalnego (MRR). W maju br. nakazało Struzikowi wypłatę wstrzymanych 900 tys. zł. Urząd pieniądze przelał dopiero miesiąc później. Przez to przedsiębiorcy musieli je wydać i rozliczyć w ciągu trzech dni, bo ostatecznym terminem był koniec czerwca.
Jednym z nich był Krzysztof Knop, doktorant Politechniki Lubelskiej, który chciał założyć firmę oferującą korepetycje z matematyki, fizyki i mechaniki. Postanowił skorzystać z unijnej pomocy w ramach projektu "Moja praca, moja firma".
- Tak pośpiesznych zakupów nie robiłem nigdy. Na szczęście udało mi się kupić samochód i komputer - mówi Krzysztof Knop.
Niektórzy nie mogli już skorzystać z pomocy, bo w międzyczasie zlikwidowali firmy. Przez to 200 tys. zł przepadło.
Krzysztof Knop wspomina lata walki z urzędem Struzika. Po wstrzymaniu obiecanej dotacji przekopał się przez unijne przepisy. Uznał, że zablokowanie pomocy dla 60 osób z jego grupy było niezgodne z prawem. Zaczął skarżyć urząd marszałkowski w prokuraturze, MRR i komisji europejskiej.
- Przez brak uzgodnionej wypłaty swoje straty wyceniam na ponad 95 tys. zł. Urząd marszałkowski musi mi te pieniądze oddać - uważa Krzysztof Knop.
Program unijnej pomocy, w którym uczestniczył, prowadziło Stowarzyszenie Szydłowieckie Forum Gospodarcze (SSFG). Pełniło rolę pośrednika między urzędem Struzika a tzw. końcowymi beneficjentami, czyli przedsiębiorcami, którzy mieli dostać z UE pieniądze na rozkręcenie działalności gospodarczej.
Zdaniem władz stowarzyszenia sprawa miała drugie dno. Przez lata na czele SSFG stał Piotr Adamski, działacz PO i zaufany Ewy Kopacz, minister zdrowia, byłej liderki partii Tuska na Mazowszu. Po triumfie w ostatnich wyborach samorządowych partia Tuska posadziła Adamskiego w fotelu szefa Mazowieckiej Jednostki Wdrażania Programów Unijnych powołanej po to, aby dzielić unijne dotacje.
- A PSL Struzika chciało kontrolować unijne fundusze. Dlatego wysłało kontrolę do związanego z Adamskim stowarzyszenia. Szukało pretekstu, aby go odwołać ze stanowiska. Potem wstrzymało dotację - mówi jeden z polityków PO.
Oficjalnie działacze Platformy zajmują w tej sprawie dyplomatyczne stanowisko. - Źle się stało, że ucierpieli końcowi beneficjenci. Jednak z mojej wiedzy wynika, że kontrola urzędu marszałkowskiego w SSFG była w pełni zasadna. Z ostateczną oceną całej sprawy trzeba poczekać na werdykt wymiaru sprawiedliwości [urząd marszałkowski złożył w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez SSFG] - mówi Jacek Kozłowski (PO), wojewoda mazowiecki.
- Czy Platforma jest zadowolona z koalicji z ludowcami Adama Struzika? - pytamy Andrzeja Halickiego, wiceszefa PO na Mazowszu. - Niestety, w sejmiku województwa nie mamy większości pozwalającej na samodzielne rządzenie regionem. Układ z PSL na Mazowszu będziemy trzymać do końca kadencji samorządu, czyli do jesieni przyszłego roku - mówi Halicki.
Dominika Olszewska, Jan Fusiecki
Gazeta Stoleczna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz