Miała skromne mieszkanie przy pl. Szembeka. Gdy została radną Platformy, sprawy nabrały pomyślnego biegu: dostała od miasta większe lokum i biuro. Ma widoki na pomoc prezydent Warszawy w staraniach o uznanie ojcostwa księcia Seweryna Czetwertyńskiego
Chodzi o radną Małgorzatę Załęcką, nowy nabytek rządzącego radą miasta klubu Platformy. Karierę polityczną rozpoczęła na początku dekady: w 2001 r. bezskutecznie starała się o mandat w sejmie z listy Samoobrony. A cztery lata później z Ogólnopolskiej Listy Obywatelskiej OKO firmowanej przez Stanisława Tymińskiego. - Stanisław Tymiński napędza nas i zachęca, żebyśmy szli naprzód - mówiła w 2005 r. w radiowej "Trójce".
Dziś podaje inne motywy. - Do OKO przystąpiłam, bo działał tam Albert Czetwertyński. A jestem nieuznaną jeszcze oficjalnie córką jego krewnego, księcia Seweryna Czetwertyńskiego z jego związku ze znaną w latach 50. ub. wieku artystką zespołu Śląsk Androną Linartas - ujawnia radna. Choć oboje wypierają się Załęckiej, radna jest pewna swojego pochodzenia. Sprawa jest w sądzie. W rozmowie z nami zdradza, że w tej sprawie liczy na wstawiennictwo samej prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz (PO).
Przez wiele lat jako lokatorka mieszkania komunalnego przy pl. Szembeka starała się o jego zamianę. Udało się to dopiero, gdy w 2006 r. dostała się do Rady Warszawy z listy PiS. - Wcześniej, gdy byłam zwykłą petentką nikt z urzędników nie chciał mnie słuchać. Gdy zostałam radną, sprawy nabrały tempa - tłumaczy Załęcka.
Jako radna załatwiła ekspertyzę, z której wynikało, że kamienica w której mieszkała, nadaje się do rozbiórki. Dzięki temu wskoczyła na początek kolejki oczekujących na przydział lokalu komunalnego. Gdy zaczęła kuluarowe rozmowy z Platformą o wejściu w jej szeregi, padła wreszcie dobra oferta. Za 54-metrowe w rejonie pl. Szembeka radna dostała o blisko 20 m kw. większe, w lepszej części ul. Grochowskiej. - Poprzednie propozycje były fatalne: jedno przy skupisku Cyganów, drugie mniejsze od poprzedniego. Jak już zamieniać, to na coś lepszego - mówi Andrzej Wilk, wspólnik i partner życiowy radnej. Obecny dom Załęckiej mieści się naprzeciw parku i siedziby Sinfonii Varsovii. Nowe mieszkanie ma też inną zaletę: można je wykupić nawet z 90-proc. bonifikatą. Przy pl. Szembeka było to niemożliwe, bo roszczenia zgłosił przedwojenny właściciel.
- Od lat apelujemy do radnych, aby w trakcie swojej kadencji nie polepszali sobie warunków mieszkaniowych spraw kosztem wspólnego, miejskiego majątku. Radny przecież kontroluje urzędników; jest osobą wpływową i taka sytuacja zawsze rodzi podejrzenie, że nadużył swojego stanowiska - mówi Grażyna Kopińska, szefowa programu Przeciw Korupcji Fundacji Batorego.
Miesiąc temu Małgorzata Załęcka otworzyła z Andrzejem Wilkiem kancelarię prawno-księgową w kamienicy. Mieści się na dole kamienicy, pod ich wspólnym mieszkaniem. W tym samym lokalu Załęcka prowadzi też biuro radnej miasta.
Ponad 30 m kw. pod kancelarię i biuro wynajął od dzielnicy Andrzej Wilk. - Służymy tu ludziom radami. Ja przyjmuję jako radna interwencje, a pan mecenas udziela porad prawnych. Doradza głównie w sprawach lokalowych - przyznaje Załęcka. Problem jednak w tym, że jest ona współwłaścicielką kancelarii.
- Ustawa samorządowa w sposób jednoznaczny zabrania prowadzenia działalności gospodarczej na mieniu gminy. Tymczasem ta radna przyznaje się, że ma 50 proc. udziałów w kancelarii, która działa w miejskim lokalu. Za to powinna stracić mandat radnej - twierdzi Grażyna Kopińska.
Nowy nabytek PO
- W ostatnich wyborach startowałam z listy PiS, ale zawiodłam się na tym ugrupowaniu. Proponowano mi, bym donosiła na moich kolegów klubowych, na co nie wyraziłam zgody - mówi Małgorzata Załęcka.
Czarę goryczy przepełnił ubiegłoroczny pożar w jej kamienicy. - O pracę zwróciłam się do kolegów z PiS. I nie otrzymałam pomocy - żali się radna.
Wtedy, jak wspomina, zauważyła, że najwartościowsi są radni PO i urzędnicy prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. - Do wstąpienia do klubu Platformy namawiała mnie m.in. Ewa Malinowska-Grupińska [PO, szefowa Rady Warszawy] - relacjonuje radna. I chwali się "doskonałymi" kontaktami z wysokimi urzędnikami, przede wszystkim z wiceprezydentem Andrzejem Jakubiakiem, odpowiedzialnym za nieruchomości.
Biedna czy bogata
W 2006 r., starając się o mandat radnej miasta, Załęcka nie szczędzi grosza na kampanię. - Przedstawiła się nam jako osoba biedna, lokatorka skromnego mieszkania komunalnego, samotna matka. A tu nagle na kampanię wydała majątek - opowiada działacz PiS.
Radna przyznaje, że kampanię miała widoczną, wynajęła m.in. kilkudziesięciu studentów, którzy chodzili w najruchliwszych miejscach Pragi oblepieni jej plakatami. - Zapożyczyliśmy się wtedy bardzo - wyznaje Andrzej Wilk, partner i wspólnik Załęckiej.
Gdy w 2006 r. Załęcka dostaje się do rady miasta, jest najemcą 54-metrowego mieszkania komunalnego przy ul. Grochowskiej 152. - Budynek był w fatalnym stanie. Gdy zostałam radną, inspektor nadzoru budowlanego po wykonaniu ekspertyzy odkrywkowej orzekł, że kamienica grozi zawaleniem - wspomina Małgorzata Załęcka.
Dzięki temu radna trafia na początek kolejki lokatorów czekających na przydział lokalu komunalnego. Czas mijał, ale nowego mieszkania wciąż nie dostawała. Los odmienił się dopiero, gdy w kamienicy przy Grochowskiej 152 wybuchł ogień.
- Pożar rozniecił notoryczny pijak. Ściągał przewody elektryczne z pustych mieszkań, potem wypalał plastik, a miedź sprzedawał. No i stała się tragedia. Zasnął pijany, a ogień się rozprzestrzenił - opowiada Załęcka. Szczęściem nikomu nic się nie stało.
Tragiczne zdarzenie zbiega się w czasie z kuluarowymi staraniami o przyjęcie do PO. Sprawy mieszkaniowe radnej nabierają przyspieszenia. Dzielnica znajduje jej wreszcie odpowiednie lokum - przeszło 70-metrowe mieszkanie przy ul. Grochowskiej 279. Kamienica mieści się naprzeciwko dawnego Instytutu Weterynarii, najcenniejszego zabytku Grochowa. W sąsiedztwie jest również grodzony park, centrum kultury, urząd dzielnicy.
- To też Grochowska, ale ta lepsza. Tutaj jest cywilizacja - cieszy się partner życiowy Małgorzaty Załęckiej.
Gdy radna wprowadza się do nowego mieszkania, rozpoczyna kolejną walkę. Tym razem ze stojącymi na podwórzu komórkami. - Zbierali się tu pijaczkowie i miejscowi chuligani. Nie można było wytrzymać - relacjonuje.
Problem rozwiązują kolejne pożary. Ogień tak zniszczył komórki, że w maju br. zostają w końcu rozebrane.
- Stały tu kilkadziesiąt lat. Bardzo się do nich przyzwyczailiśmy. Nowych nikt nie wybuduje - narzeka Andrzej Kuryłowicz, mieszkaniec kamienicy obok.
Nieznany mecenas
Małgorzata Załęcka miesiąc temu otworzyła biuro radnej w suterenie pod swoim nowym mieszkaniem. Udaliśmy się na jej dyżur. Na miejscu okazało się, że w tym samym lokalu i pod identycznym numerem telefonu działa również kancelaria prawno-księgowa Andrzej Wilk i Wspólnicy.
Gdy wchodzimy do biura, zastajemy dwie osoby. Przy biurku naprzeciwko drzwi siedzi radna Załęcka, obok niej Andrzej Wilk. - Ja przyjmuję jako radna interwencje, a pan mecenas udziela porad prawnych. - mówi Małgorzata Załęcka.
Gdy pytamy, radna Załęcka przyznaje się do związku z mecenasem. Nie kryje radości, że pracuje z bliskim jej człowiekiem. Z wykształcenia jest dziennikarką, ale chce zostać prawnikiem. Studiuje teraz prawo na prywatnej uczelni.
W oświadczeniu majątkowym radna Załęcka pisze, że jest współwłaścicielką kancelarii adwokata Andrzeja Wilka.
- Ten pan może jest prawnikiem, ale na pewno nie adwokatem. Nie ma go w naszym rejestrze. Jeśli podaje się za adwokata, to jest oszustem. A za to grozi odpowiedzialność karna - mówi Paweł Rochowicz, rzecznik Naczelnej Rady Adwokackiej.
Dominika Olszewska, Jan Fusiecki
Gazeta Stołeczna
2 komentarze:
poczytajcie co wypisuje ta psychicznie chora kobieta na FACEBOOKU,ohydna i podła od zawsze,wieele osób to potwierdza,oj wiele.....
Właśnie poczytałem i uważam, że ta kobieta nie jest ani chora ani podła a już na pewno nie ohydna. To ten anonimowy, który tak ją oczernia jest i podły i ohydny i przede wszystkim głupi. Trzeba być mendą aby coś takiego o kimś napisać panie anonimowy.
Prześlij komentarz