"Polska Głos Wielkopolski": Na kilka dni przed marcowym zjazdem poznańskiej Platformy Obywatelskiej zawarte zostało porozumienie ustalające skład zarządu partii. W zamian za poparcie w wyborach do struktur miejskich Kaczmarek miał poprzeć Dzikowskiego w wyborach regionalnych. Przed samym zjazdem układ został zerwany, a ludzie Dzikowskiego wycięci.
Przy kilku nazwiskach na tej kartce pojawiły się dwie literki - "PU". Cóż to może oznaczać? Zapytaliśmy o to Ziółkowskiego, który "protokołował" obrady. - Skąd pan to ma? Co to ma oznaczać? - pyta wyraźnie zaskoczony senator. - Jak ten dokument do pana trafił? Nie wiem, w jakiej ma pan go postaci - mówi.
Profesor Ziółkowski w rozmowie z dziennikarzami "Poslki Głosu Wielkopolski" w końcu przyznaje, że oznacza on "poza układem", czyli osoby, które nie deklarowały wcześniej poparcia ani dla Kaczmarka, ani dla Dzikowskiego. Nie chce jednak kontynuować dalszej rozmowy na ten temat. Bardziej rozmowny jest Dzikowski. - Posiadaczem tego porozumienia jest wicemarszałek Senatu - mówi. - Mam jego kopię, ale uzgodniliśmy, że nie będziemy jej ujawniać.
Dzikowski przyznaje, że był inicjatorem spotkania. Misji podjął się Ziółkowski. Na spotkaniu uzgodniono ponoć także "jedynki" na listach kandydatów do Rady Miasta Poznania. Tego jednak nie spisywano. Według niego Kaczmarek wypowiedział porozumienie na 24 godziny przed zjazdem.
Wersja tego ostatniego jest inna. - Podobnych rozmów i uzgodnień było kilka - mówi Kaczmarek. - Porozumienie nie zostało zrealizowane, ponieważ Dzikowski domagał się ode mnie publicznej deklaracji, kogo będę wspierał w wyborach regionalnych. Zagroził mi, że jeśli tego nie zrobię, to on ogłosi, iż jestem zdrajcą. Nie uważam, żeby porozumienie zostało zerwane. Ono przestało być aktualne - wyjaśnia.
Europoseł twierdzi, że nie zamierzał wcześniej deklarować, kogo chce wesprzeć w wyborach do władz regionalnych. Przymuszony do tego przez Dzikowskiego przyznał, że swój głos zamierza oddać na Grupińskiego.
Jaki byłby sens poparcia Kaczmarka przez Dzikowskiego bez adekwatnej postawy tego pierwszego w wyborach regionalnych?
- Jeśli Dzikowski liczył, że on mnie wesprze na szefa miasta, a ja jego w regionie, to mógł się czuć zawiedziony - mówi Kaczmarek. - Ja jednak miałem wsparcie zarówno jego, jak i Grupińskiego. Polityka to nie jest wymiana uprzejmości - dodaje.
Gorączkowych rozmów między politykami poznańskiej PO rzeczywiście musiało być więcej. Na dobę przed zjazdem z kandydowania na szefa poznańskiej Platformy wycofali się: poseł Dariusz Lipiński oraz Leszek Wojtasiak, wicemarszałek województwa. Obaj wsparli Kaczmarka. Ten już wówczas wiedział, że nie potrzebuje poparcia ze strony zwolenników Dzikowskiego. Odzwierciedlały to wyniki wyborów.
Zgodnie z porozumieniem marcowym w skład zarządu mieli wejść (a ostatecznie zostali zastąpieni innymi osobami) - Grzegorz Ganowicz, przewodnicząca Rady Miasta Poznania, Zbigniewa Nowodworska, szefowa Wielkopolskiego NFZ, Sławomir Hinc, zastępca prezydenta Poznania, Ryszard Śliwa, radny oraz Marcin Małyszczyk, szef Stowarzyszenia Młodzi Demokraci w Poznaniu. Do zarządu nie wszedł także radny Michał Tomczak, który w porozumieniu był brany pod uwagę fakultatywnie z Dariuszem Lipińskim.
W ich miejsce do zarządu weszli m. in.: Łukasz Mikuła, Jakub Jędrzejewski czy Grzegorz Proniewicz.
Piotr Talaga, „Polska Głos Wielkopolski”
Waldy Dzikowski miał świadomość, że losy jego przywództwa w wielkopolskiej PO zależą od głosów nie tylko jego zwolenników. W boju z Rafałem Grupińskim potrzebne było wsparcie ze strony zwolenników Filipa Kaczmarka, który chciał zostać szefem poznańskiej PO. Tak powstał plan porozumienia, do którego szczegółów dotarła "Polska Głos Wielkopolski".
Na kilka dni przed terminem poznańskiego zjazdu o spotkanie z Kaczmarkiem poprosił senator Marek Ziółkowski. Mniej więcej godzinę później dołączył do nich Dzikowski. Postanowiono ustalić listę kandydatów, którzy będą wzajemnie popierani przez reprezentowane frakcje. Tak powstała kompletna lista 15 osób, które miały tworzyć przyszły poznański zarząd partii. Politycy spisali te nazwiska i pod kartką złożyli swoje podpisy. - Nie komentuję tego i nie udzielam żadnych informacji na ten temat - zastrzega Ziółkowski. - Sądziłem, że to będzie dobre rozwiązanie, potem stało się inaczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz