800 tys. ton śmieci produkuje rocznie Warszawa. Najwięcej z nich odbiera Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania, choć nie ma ani sortowni, ani profesjonalnej kompostowni
Ile śmieci wytwarzamy, widać świetnie w czasie świąt. Pojemniki w blokowych altankach pękają w szwach. Piętrzą się przy nich worki z odpadami, których nie da się wcisnąć do środka. Wystarczy ich kilka dni nie obierać, a podwórka toną w odpadach. Wkrótce tak jak Neapol może utonąć w nich też Warszawa.
Odbiorem śmieci zajmują się w Warszawie aż 103 firmy. Wśród nich potentat Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania. Odbiera ok. 290 tys. ton odpadów z ponad 800 tys. ton produkowanych rocznie w mieście. Choć jest liderem, do dziś nie ma sortowni. Za sortowanie musi płacić firmie zewnętrznej, wysyła więc tam zaledwie 8 tys. ton śmieci rocznie. Jedynym zakładem utylizacji odpadów MPO jest przestarzała kompostownia w Radiowie. Większość śmieci odbieranych przez to przedsiębiorstwo ląduje na wysypiskach.
W MPO pracuje 1130 osób. I choć majątek spółki wyceniany jest na 109 mln zł, w ubiegłym roku przyniosła ledwie 466 tys. zł zysku.
Do kompostowni w Radiowie każdego dnia trafia ok. 400 ton nieposortowanych śmieci. W zeszłym roku przywieziono ich ok. 80 tys. ton. Niecałe 10 tys. ton jest sortowane, a pozostałe 200 tys. jedzie prosto na składowiska. Większość śmieci przywiezionych do Radiowa też ostatecznie ląduje na składowisku. Tylko oddzielone odpady organiczne przetwarzane są na kompost. W zeszłym roku dało się z tego kompostu wytworzyć ledwie osiem ton podsypki na wysypiska (do użyźniania ziemi się nie nadaje).
Składowiska MPO są dwa: w Łubnej pod Górą Kalwarią i Radiowie na Bemowie. Oba są już przepełnione i w ciągu roku muszą być zamknięte.
W październiku legły w gruzach plany budowy sortowni MPO. Miała powstać przy ul. Pląsy na obrzeżach Ursynowa. Sprzeciwiła się temu rada dzielnicy i burmistrz Urszula Kierzkowska. Pod ich naciskiem ratusz wycofał się z inwestycji. Oznacza to, że MPO nie będzie miało szybko zakładu sortowania odpadów. A Warszawa zobowiązała się do końca 2014 r. zmniejszyć ilość śmieci ulegających biodegradacji co najmniej do 50 proc.
Za niespełnienie norm środowiskowych grożą nam unijne kary. - Warszawa natychmiast potrzebuje sortowni i profesjonalnej kompostowni - apeluje Adam Kwiatkowski (PiS), szef miejskiej komisji ochrony środowiska.
Rządząca Warszawą PO nie tylko ponosi odpowiedzialność za MPO jako spółkę miasta. Platforma kieruje tym przedsiębiorstwem bezpośrednio, ponieważ obsadziła je swoimi ludźmi. Szefem spółki jest należący do tej partii Andrzej Kierwiński. To ojciec Marcina Kierwińskiego, szefa klubu PO w radzie miasta. Członkiem rady nadzorczej spółki jest Krzysztof Maciuszko, wiceszef koła PO w Radzyminie, jej rzeczniczką - Joanna Mroczek, radna PO na Targówku.
W radzie nadzorczej zasiada też Urszula Kierzkowska, ta sama działaczka PO, która jako burmistrz Ursynowa walczyła z budową sortowni MPO w jej dzielnicy.
Dominika Olszewska
Gazeta Stoleczna
1 komentarz:
Hej, jestem dziś bardzo podekscytowany. Widziałem komentarze osób, które otrzymały już pożyczkę w LAPO M-F i wtedy zdecydowałem się aplikować na podstawie popularnych rekomendacji i zaledwie kilka godzin temu potwierdziłem na swoim koncie łączną kwotę 50 000 euro. To naprawdę świetna wiadomość i każdemu, kto potrzebuje prawdziwej pożyczki, radzę złożyć wniosek przez e-mail: lapofunding960@gmail.com
Prześlij komentarz