Była dochodowa plantacja orzechów wiceministra środowiska Macieja Trzeciaka i medialne śledztwo "Superwizjera" TVN i "Rz". Rok temu ujawniono, że Trzeciak dzięki manipulacjom kupił ziemię, aby obsadzić ją orzechami, do których Unia dopłaca 300 tys. zł rocznie. Są już pierwsi zatrzymani w sprawie.
W styczniu 2009 roku Trzeciak podał się do dymisji, a jego sprawą zajęło się CBA i policja w Szczecinie. Wyjaśnień zażądała Julia Pitera.
Wiceminister twierdził, że na wsi pragnie osiąść. Okazał nawet oświadczenie "znajomego" gospodarza, u którego uzyskał meldunek, by móc wystartować w przetargu o ziemię od Agencji Nieruchomości Rolnej. Przetarg był zarezerwowany tylko dla miejscowych rolników, przypomina "Rzeczpospolita".
Posada w prezencie
Banicja wiceministra nie trwała długo. Dwa miesiące później otrzymał posadę w podległym resortowi środowiska Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Były już wiceminister zajmuje stanowisko kierownicze z 9,5 tys. zł pensji, podaje "Rz".
Zasiada też w radzie nadzorczej Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska w Toruniu. Ponadto jest sekretarzem WFOŚ w Szczecinie (oba stanowiska dają kolejne 14 tys. zł).
A śledztwa - zakończyły się niczym. Reporterzy "Superwizjera" TVN i "Rz" postanowili sprawdzić, co się dzieje w zachodniopomorskim.
Śledztwa ponownie
Jak się okazało, całe najbliższe otoczenie byłego wiceministra zarabia miliony na kupnie ziemi od ANR dzięki fikcyjnym meldunkom, pisze "Rz". W sumie mają już 800 ha ziemi, na ok. 600 uprawiają orzechy włoskie.
Trzeciak kupił 200 hektarów. - 200 hektarów to dwa miliony - mówi anonimowo osoba z najbliższego otoczenia byłego wiceministra.
Ale interes szybko się zwraca, bo za pierwsze pięć lat hodowli UE sowicie dopłaca.
– Za wszystkim stoi Trzeciak – informuje inna osoba z jego otoczenia, do której dotarli reporterzy. – Schemat wygląda tak: kiedy agencja organizuje przetarg na dzierżawę ziemi, Maciek podejmuje decyzję, że tę ziemię bierzemy, i w zależności, jaki to jest areał, jaka klasa, albo mówi, że tam do jakiegoś pułapu negocjujemy, albo od początku wiadomo, że cena nie ma znaczenia, bo chcemy mieć tę ziemię.
Pomimo początkowo umorzonego śledztwa szczecińskiej policji, dochodzenie w sprawie Trzeciaka zostało wznowione. Po tym, jak sprawą zainteresowali się dziennikarze. Zatrzymano już pierwsze 6 osób. Usłyszeli zarzuty poświadczenia nieprawdy poprzez fikcyjne meldowanie i posługiwanie się fałszywymi dokumentami w celu kupienia ziemi od ANR.
Zatrzymani
Wśród zatrzymanych był Artur B. z Choszczna, który rok temu zameldował u siebie Macieja Trzeciaka. Przesłuchiwany przyznał, że meldunek był fikcyjny a Trzeciaka wcześniej nie znał. – Byli pośrednicy, którzy przyszli i prosili, bym to zrobił – powiedział śledczym.
Zatrzymany miał być też sam wiceminister. Potrzebna była zgoda prokuratury, zdaniem policji zwykła formalność.
– Nie było takiej potrzeby. Zgodnie z prawem nakaz zatrzymania i doprowadzenia do prokuratury wydawany jest tylko wobec osób, którym przedstawione są zarzuty – tłumaczy odmowę Małgorzata Wojciechowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Padł też inny wniosek policji, mający zabezpieczyć przed matactwem - o areszt dla jednej osoby i poręczenia majątkowe dla dwóch. – Nie było takiej potrzeby. Pięć osób przyznało się do winy, a jedna, mimo że tego nie zrobiła, złożyła wyjaśnienia. Obawy matactwa nie ma – twierdzi Wojciechowicz.
Anonimowy rozmówca z zachodniopomorskiego twierdzi, że gdy się skończy dopłata do orzechów, "biznesmeni" pomyślą o nowej uprawie. – Może pomarańcze, jak będą dopłaty - mówi "Rz".
sm
tvn24
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz