Przez kłótnie działaczy Platformy upada klub sportowy Ursus - ikona tej dzielnicy. Urzędnicy tej partii doprowadzili do bratobójczego procesu i komornik zajął klubowe pieniądze przeznaczone na szkolenie młodych piłkarzy.
- To historia jak z "Procesu" Franza Kafki. Komornik niespodziewanie zablokował konto klubu sportowego Ursus. Władze klubu nie miały pojęcia o tym, że mają jakiś proces - ubolewa burmistrz Ursusa Bogdan Olesiński (PO).
Klub sportowy Ursus utrzymuje się głównie z miejskich dotacji. Teraz znalazł się w dramatycznej sytuacji. Nie ma pieniędzy na pensje dla trenerów; nie ma jak rozliczyć miejskich dotacji. Jeśli nie zrobi tego w ciągu dwóch tygodni, w przyszłym roku nie dostanie od ratusza ani złotówki.
Duma Ursusa
Klub istnieje od 1935 r. W PRL-u sponsorowały go zakłady produkujące ciągniki. To były czasy świetności: Ursus miał drużynę w drugiej lidze, grał z takimi sławami jak Górnik Zabrze. Teraz gra w czwartej lidze. - Mamy szansę na awans do trzeciej - mówi Marek Szymul, społeczny prezes KS Ursus i zarazem szef wydziału ochrony środowiska w ursuskim urzędzie.
Jego duma to liczna rzesza dzieci i młodzieży ćwicząca w barwach klubu: ma 15 piłkarskich drużyn, w których gra ok. 300 chłopców, głównie w wieku 7-15 lat. Korzystają z dwóch zaniedbanych stadionów przy ul. Sosnkowskiego.
- Chłopaki trenują pod okiem profesjonalistów kilka razy w tygodniu. Dla wielu z nich piłka to całe życie - dodaje Marek Szymul.
- Tylko dzięki społecznej pracy grupy pasjonatów klub trzyma poziom. Dla nas jest bezcenny, bo dzięki niemu dzieciaki uprawiają sport. Każdy mecz Ursusa to u nas ważne wydarzenie. Boję się, że przestanie istnieć - mówi burmistrz Olesiński.
Spór o wodę
Władze klubu przez lata były w konflikcie z dzielnicowym ośrodkiem sportu i rekreacji (OSiR). Kością niezgody stały się rachunki za wodę, głównie za podlewanie boisk należących do miasta i wynajmowanych od OSiR-u.
- Klub od 2005 r. nie płacił za wodę. Dług narastał. Jako urzędnik nie miałem wyjścia: musiałem pójść do sądu - twierdzi Marek Jagodziński, szef ursuskiego OSiR.
W połowie zeszłego roku OSiR poskarżył się na klub sądowi, żądając blisko 80 tys. zł za wodę. Dopiął swego, sąd przyznał mu rację. Do klubu zapukał komornik, błyskawicznie zablokował konta i przejął całe pieniądze - ponad 60 tys. zł. Żąda również następnych 70 tys., bo od długu za wodę narosły odsetki. Z pieniędzy klubu trzeba też zapłacić honorarium dla komornika, które zdaniem władz Ursusa sięgnie 20 tys. zł.
- To absurd. Przecież mój klub żyje głównie z miejskich dotacji. Pieniądze na szkolenie młodzieży, które dostaliśmy od ratusza, komornik ściągnął, by oddać je ratuszowi. Gdzie tu sens? - narzeka Marek Szymul.
Dlaczego OSiR, którego celem jest wspieranie lokalnego sportu, tak bardzo zaszkodził dzielnicowemu klubowi?
- Chcieliśmy się dogadać, ale nie było odzewu - upiera się dyr. Jagodziński.
W partii bez porozumienia
Wydaje się, że porozumienie w tej sprawie powinno być proste. Zarówno dyrektor Jagodziński, jak i społeczny prezes KS Ursus należą do Platformy Obywatelskiej.
- Jak widać, przynależność partyjna nie gwarantuje porozumienia - rozkłada ręce burmistrz Olesiński, który również należy do PO. - Jagodziński może jest działaczem PO, ale wcześniej był zatwardziałym PiS-owcem - dodaje prezes Szymul.
Jagodziński został szefem OSiR za stołecznej prezydentury Lecha Kaczyńskiego.
Po wyborczym zwycięstwie Hanny Gronkiewicz-Waltz udało mu się utrzymać stanowisko: zapisał się do PO. - Ale nie do koła w Ursusie. Tu go nie chcieliśmy - mówi burmistrz Olesiński.
- Władze OSiR-u nie lubiły klubu. Zawsze nas lekceważyły. Najgorsze jest, że przez ich knucia dzieciaki nie będą mogły grać w piłkę - martwi się Marek Szymul.
OSiR-u broni jednak Wiesław Wilczyński (SLD), szef miejskiego biura sportu. - Jest mi szalenie przykro z powodu tej sytuacji, ale klub sportowy musi przestrzegać zasad. Rachunki trzeba płacić. Prawo jest twarde - kwituje dyr. Wilczyński.
Inne stanowisko zajął burmistrz Olesiński. Postanowił wyrzucić Jagodzińskiego. Od nowego roku OSiR w Ursusie będzie miał już nowego szefa.
- Wycofaliśmy komornika, ale pozostał dług, który rozłożymy na raty. Jednak zabranych przez niego 60 tys. nie da się już odzyskać. W tym roku klubowi nie możemy już dać ani grosza - mówi Olesiński.
- Teraz mogą nas uratować już tylko prywatni sponsorzy. Bez sumy, którą zabrał komornik, klub przestanie istnieć - mówi prezes Szymul.
źródło: Gazeta Stoleczna
Jan Fusiecki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz