Setki tysięcy złotych płyną rocznie z warszawskiego ratusza do prywatnych kancelarii. Za pieniądze urzędnicy radzą się, jak szkolić dozorców, gdzie wieszać tabliczki informacyjne i jak znaleźć idealną sekretarkę.
Władze Ursynowa zaprosiły do urzędu dzielnicy dyrektorów szkół na jednodniowe szkolenie z prawa prasowego. Wykładów nie poprowadziła jednak Barbara Mąkosa-Stępkowska, rzeczniczka dzielnicy i doktor prawa specjalizująca się m.in. w prawie prasowym. Urząd zlecił to zadanie prywatnej firmie, której za jeden dzień szkolenia zapłacił 3 tys. zł
- Bo czasem do szkół przychodzą dziennikarze. Zdarzało się, że rozmawiał z nimi np. dozorca czy ochroniarz. A taki pracownik nie może się wypowiadać. Szkoła do kontaktów z mediami powinna mieć specjalną osobę - wyjaśnia Monika Beutch-Lutyk z biura organizacyjnego na Ursynowie.
Żoliborski ośrodek pomocy społecznej (OPS) wydał w tym roku 7,2 tys. zł za "nadzór nad bezpieczeństwem i higieną pracy". - Zewnętrzna firma przypilnowała, by nasi pracownicy na czas zrobili badania okresowe. Wskazała drzwi, na których trzeba powiesić karteczkę z napisem "przejście dla niepełnosprawnych", i wytypowała trasy ewakuacji pożarowej - wylicza Anna Sawera, główna księgowa OPS.
Ośrodek Sportu i Rekreacji na Woli zrezygnował z pomocy miejskich księgowych. Za wypełnianie deklaracji VAT za sześć miesięcy zapłacił firmie zewnętrznej 65 tys. zł. - Faktur do rozliczenia było bardzo dużo, a firma doradcza miała wychwycić błędy - wyjaśnia Marta Jerin, rzeczniczka wolskiego urzędu.
Większe kwoty płacą prywatnym kontrahentom miejskie spółki drogowe. Tramwaje Warszawskie wyłożyły w tym roku ponad 182 tys. zł na strategię personalną dla spółki, choć mają własne biura: zarządzania zasobami ludzkimi, ekonomicznym czy marketingu. Metro Warszawskie ma również dział kadr i szkoleń. Mimo to zapłaciło firmie rekrutacyjnej ponad 10 tys. zł za znalezienie dwóch sekretarek. - Skorzystaliśmy z pomocy ekspertów i udało się - cieszy się Krzysztof Malawko, rzecznik metra.
Miejskie Zakłady Autobusowe (MZA) wypłaciły prywatnej firmie 400 tys. zł za doradztwo prawne przy planowanym zakupie autobusów. Inna kancelaria zarobiła 65,9 tys. zł za usługi prawne przy przetargu na budowę Trasy mostu Północnego. - Bo to był wielki przetarg, strategiczna inwestycja - broni się rzecznik ratusza Tomasz Andryszczyk pytany, dlaczego miasto nie zleciło tej pracy zatrudnionym na etatach prawnikom.
- Zarówno ja, jak i pani prezydent Gronkiewicz-Waltz uważamy, że ratusz powinien dawać zlecenia firmom zewnętrznym w wyjątkowych wypadkach, czyli w sprawach nadzwyczaj trudnych - podkreśla Andrzej Jakubiak, wiceprezydent Warszawy
Przyznaje jednak, że nie ma w tej sprawie oficjalnych instrukcji. Z informacji, które zebraliśmy, wynika, że panuje zupełna dowolność. Urzędy 18 dzielnic mają swoje wydziały prawne. Niektóre nie dają zleceń na zewnątrz. - Jest kryzys i liczy się każda złotówka, dlatego staramy się wszystko robić własnymi siłami. Wynajmowanie ekspertów na zewnątrz to dublowanie kosztów - tłumaczy Jacek Kaznowski (PO), burmistrz Białołęki.
Jednak inne dzielnice i zależne od nich instytucje dają zarobić prywatnym firmom prawniczym krocie. Urząd Ursusa na stałe współpracuje z dwiema kancelariami. Rocznie płaci im 200 tys. zł. Bemowskie Centrum Kultury obsługa prawna kosztuje rocznie blisko 44 tys. zł, bielański Zakład Gospodarowania Nieruchomościami - przeszło 85 tys.
O wynajęciu zewnętrznych firm zwykle decyduje kierownik instytucji. Z reguły zlecenia nie są duże, mogą być więc przyznawane poza przetargami. Jak ustaliliśmy, w ratuszu nikt nie sumuje wydawanych w ten sposób kwot. Nikt też nie wie, ile jest zleceń. Warszawska radna Katarzyna Munio (Stronnictwo Demokratyczne) w sierpniu zażądała informacji na ten temat. Odpowiedziało tylko 13 spośród blisko 40 biur. Informacji nie udzieliły też trzy urzędy dzielnic. - Chodzi o publiczne pieniądze, więc informacje o zleceniach z ratusza dla prywatnych firm powinny być jawne. Brak przejrzystości powoduje, że pieniądze wypływają z ratusza w sposób zupełnie niekontrolowany - twierdzi Munio.
Rzecznik Andryszczyk: - Rzeczywiście, coś z tym musimy zrobić.
Gazeta Stoleczna
Jan Fusiecki, Dominika Olszewska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz