2009/11/20

CBA dobija Drzewieckiego

Po październikowej konferencji Mirosława Drzewieckiego CBA przekazało kancelarii premiera informację, że minister sportu kłamie
We wrześniu tego roku ówczesny minister sportu Mirosław Drzewiecki umówił się na spotkanie z potentatem branży hazardowej Ryszardem Sobiesiakiem - wynika z artykułu "Rzeczpospolitej" opartego na ustaleniach Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Najpierw mieli rozmawiać w warszawskim biurowcu Metropolitan. Ale do spotkania nie doszło. Rozmowa odbyła się w hotelu Radisson, w pokoju nr 606. Trwała 10 minut. CBA przejęło taśmy z monitoringu kamer hotelowych. Na zdjęciach mają być Drzewiecki i Sobiesiak.

Te informacje są całkowicie sprzeczne z tłumaczeniami Drzewieckiego na konferencji prasowej 3 października. Po ujawnieniu nagrań CBA minister sportu tłumaczył się wtedy z kontaktów z Sobiesiakiem i pism z jego resortu dotyczących nowelizacji ustawy o grach losowych. Drzewiecki zapewniał, że ostatni raz spotkał się z Sobiesiakiem w maju. Rozmawiali w mieszkaniu ministra o pracy dla córki biznesmena. O rozmowie w Radissonie nie powiedział.

Według źródeł "Gazety" notatkę o spotkaniu w hotelu dostał po konferencji Drzewieckiego min. Jacek Cichocki, sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych. Czy przekazał ją premierowi Tuskowi? - To chyba oczywiste - mówi nasz informator z kancelarii premiera.

Dwa dni po konferencji Drzewiecki podał się do dymisji. - To błąd, że wtedy nie ujawniliśmy wszystkiego, nie powiedzieliśmy, że Drzewiecki został złapany na kłamstwie. Było oczywiste, że ta informacja wypłynie - twierdzi nasz informator.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która prowadzi śledztwo w sprawie nielegalnego lobbingu wokół ustawy o grach, nie chce oficjalnie potwierdzić, czy w materiałach postępowania są taśmy z kamer hotelu i inne tego rodzaju dowody. Podobnie CBA.

Nieoficjalnie powiedziano nam jednak, że taki materiał jest w aktach. Nie ma za to żadnych danych na temat treści rozmowy w pokoju 606.

Rząd nie komentuje sprawy. - Zajmuje się tym prokuratura i komisja śledcza. Czekamy na ich ustalenia - mówi nam rzecznik rządu Paweł Graś.

Ten sam komunikat można było usłyszeć wczoraj od kierownictwa klubu PO. - Poczekajmy na ustalenia komisji śledczej - mówili nam wiceszefowie klubu Sławomir Nowak i Rafał Grupiński. Przewodniczący klubu Grzegorz Schetyna nie chciał rozmawiać na temat Drzewieckiego.

Sam Drzewiecki nie odbierał wczoraj telefonów. Od dymisji nie pojawia się w Sejmie. Kilka dni temu wrócił z urlopu w USA. We wtorek był jedynie w sejmowym hotelu, gdzie spotkał się z najbliższymi kolegami z PO.

- Był kompletnie przybity śmiercią matki, sam też nie najlepiej się czuje, odezwało się jego chore serce - mówi nam ważny polityk PO. Pytany, czy namawiał Drzewieckiego, by usunął się z polityki, odpowiada: - On sam musiałby podjąć taką decyzję.

Po ujawnieniu sprawy hazardowego lobbingu Drzewiecki odszedł z rządu i zrezygnował z funkcji skarbnika Platformy. Ale w przeciwieństwie do drugiego podsłuchanego przez CBA polityka Zbigniewa Chlebowskiego nie zawiesił członkostwa w Platformie. Ciągle jest też wiceszefem partii w Łódzkiem. W sobotę szef regionu Andrzej Biernat ma rozmawiać z Drzewieckim o nowych obciążających go materiałach.

Czy będzie namawiał Drzewieckiego do odejścia z PO? - Na razie mamy informacje prasowe. Nie wiem, na ile prawdziwe. To dziwne, że "Rzeczpospolita" publikuje kolejny artykuł w sprawie Drzewieckiego dopiero po jego powrocie z USA. Przecież to są informacje z września - mówi "Gazecie" Biernat. - Na razie Drzewiecki nie jest podejrzany o żadne przestępstwo. A już chcielibyśmy go utopić czy powiesić. Drzewiecki był świetnym ministrem i ma spore zasługi dla PO.

Biernat zastrzega jednak: - Jeśli po sobotniej rozmowie uznam, że obecność Drzewieckiego szkodzi PO, podejmę odpowiednie kroki.

O usunięciu z partii decyduje zarząd krajowy PO. Wniosek może jednak złożyć szeregowy członek partii. Ale wydaje się, że politycy PO czekają na ruch Donalda Tuska.

- Premier się waha. Drzewieckiemu po wybuchu afery umarła matka, odnowiła mu się ciężka choroba, Tusk nie chce być okrutny - tłumaczy osoba z otoczenia szefa rządu.
GAzeta Wyborcza

Brak komentarzy: