2007/10/11

prof. Paweł Śpiewak, "Moje PO, Moje PO"

Oglądam kampanię wyborczą jak nie mój mecz piłkarski. Jest nie mój, bo nie umiem się teraz z nikim utożsamić. Jest nie mój, bo prawie wszyscy faulują. Jest nie mój, bo jest jakiś taki nieporadny i do tego mało wyrazisty . Ulice już patrzą oczami kandydatów. PSL, PO, PiS zachęca. Tylko nie wiem do czego. Próbuję odkryć sens. Próbuję, bo taki mam w sobie nakaz, nazywać rzeczy i rozumieć, co się dzieje. Czasami – teraz też – wydaje mi się, że rzecz jest bardzo, nawet zaskakująco prosta. Partii bliźniaków chodzi o to, by stworzyć dwubiegunowy system partyjny. Taki jest cel. Chcą uczynić Polskę podobną politycznie Ameryce, trochę Wielkiej Brytanii. Po jednej stronie mają być, rzecz nazywając najprościej, republikanie, po drugiej demokraci. Polscy republikanie obejmuję konserwatyzujących liberałów ekonomicznych w stylu Gilowskiej, konserwatystów z kręgu Ujazdowskiego, etatystów z PC, chadeków, katolickich fundamentalistów. Cala ta gromadka pod silnym przywództwem ma być trwałym elementem naszego życia. Raz bardziej, raz mniej fundamentalistyczna, raz mniej raz bardziej konserwatywna. Po drugiej stronie mieliby być liberałowie, lewica, demokraci. Cala reszta, groźna, ale z oskarżeniem o korupcję, postkomunistyczne afiliacje i układy. PiS z pewnością nie gra o wszystko. Gra tylko o to, że będzie miał głos może rozstrzygający w kwestiach politycznych podziałów.
Co na to Platforma Obywatelska? Przez dwa lata byłem członkiem klubu parlamentarnego. Po roku starłem się z Donaldem Tuskiem, bo nie mogłem zaakceptować jego stylu rządzenia, jego braku poglądów, dość prostego trybu bycia, a przede wszystkim, bezwzględności w walce z partyjnymi konkurentami. Czułem się bardzo źle, gdy wydał wyrok na Rokitę i pozwolił go swoim chłopcom „mordować”. To samo zresztą uczynił ze mną. Mam pretensję do niego za ubóstwo programowe, za intrygi, a przede wszystkim za to, że zajął istotne miejsce na scenie politycznej tam, gdzie powinno się bronić właśnie zasad liberalno-demokratycznych i gdzie zagrożone są interesy, potrzeby, wartości polskich przedsiębiorców, inteligentów, polskich mieszczan. PO nie jest prywatną własnością jednej czy paru osób, ale zajmuje ważne dla mnie miejsce z punktu mojego systemu wartości. Zajmuje miejsce partii umiarkowanej, której to właśnie zadaniem jest odepchnięcie dwóch formacji: prawicowej Kaczyńskich i lewicowej, postkomunistycznej Kwaśniewskiego.
PO dala się w tej kampanii wyborczej (ale i wcześniej) zepchnąć do roli wtórnej wobec konkurencji. Nie ma jasnej propozycji programowej. Kampanię prowadzi w sposób mało konsekwentny. Popełnia za dużo błędów, jak na tak gorący czas i jak na moment tych właśnie wyborów. Sądzę bowiem, że utrzymanie się PiS-u przy władzy zapowiada bardzo poważne zagrożenie dla jakości rządzenia w Polsce, dla swobód politycznej aktywności, dla wolności liberalnych. Piszę to z powagą i przekonaniem słuchając opinii ministra sprawiedliwości czy szefa rządu. PO nie występuje czy nie powinna występować – podkreślam – o swoje interesy, o interesy swoich oligarchii, ale ma obowiązek wstępować o ważne racje, wartości polskie i europejskie. Ma obowiązki wykraczające poza horyzont własnych wyobrażeń.
Piszę krytycznie o formacji, z którą bliżej współpracowałem, bo mam prawo oczekiwać i wymagać więcej od formacji sobie bliższej. Lepiej znam jej plusy i słabości. Tym bardziej będę domagał się od PO, by broniła nas przed skrajnościami z prawa i lewa, by reprezentowała te siły i potrzeby, które są rozsądne, umiarkowane, sprzyjają wolnościom i prawu liberalnie pojętemu. Czas i wyniki sondaży naglą.
środa, 10 października 2007, warsztatyanaliz
znalezione na: http://polskawybiera2007.blox.pl

Brak komentarzy: