2013/11/06

Partyjne powiązania w miedziowym gigancie

Choć PO obiecywała, że skończy z wszechpartyjnym obyczajem rozdawania intratnych posad "swoim", to ostatnia afera taśmowa przypomniała, że to były tylko obietnice. Co najmniej kilkanaście osób powiązanych z rządzącą partią trafiło do zarządów i rad nadzorczych KGHM oraz pokrewnych spółek. Co ciekawe, tuż przed wyborami na Dolnym Śląsku doszło do niespodziewanej zmiany w zarządzie samego kombinatu, a jeden z nowych wiceprezesów stał się bohaterem ujawnionych przed tygodniem taśm. Materiał programu "Czarno na Białym".

By dobrze zrozumieć kontekst, w którym padały oferty pracy za głos, trzeba zrozumieć, jaką rolę w tej sprawie odgrywa KGHM - jedna z największych i najbogatszych spółek skarbu państwa. W ubiegłym roku przychody firmy wyniosły 22,5 mld zł, a zysk netto 5 mld.
Możliwość pracy w KGHM to dla mieszkańców regionu to być albo nie być. Wiedział o tym doskonale poseł Norbert Wojnarowski, który przed wyborami w dolnośląskiej PO rozmawiał z lokalnym działaczem Edwardem Klimką.

Zmiana warty

We wrześniu tego roku, dwa miesiące przed wyborami regionalnymi w PO, zmieniono trzech z pięciu członków zarządu spółki. Jacek Kardela, jeden z nowych wiceprezesów, stał się bohaterem ujawnionych taśm. - Jakby trzeba było, to można też u Kardeli - mówił na nagraniach poseł Wojnarowski.
Edward Klimka po opublikowaniu taśm w oświadczeniu przekonuje, że po rozmowie wiceprezes KGHM z nim rozmawiał. "Po godzinie od spotkania z panem posłem, zadzwonił do mnie jeden z wiceprezesów KGHM i wyznaczył mi spotkanie dwa dni po zjeździe" - napisał. Rzecznik KGHM Dariusz Wyborski nie wie, czy prezes dzwonił do Klimki. - Zauważam, że jest problem, zajmuje się nim prokuratura - tłumaczy. - Przedmiotem działań KGHM nie jest ocenianie politycznych działań różnych ludzi. To się u nas tak zwykle nie odbywa. My przyjmujemy do pracy od 600 do 1200 osób rocznie. Jeśli pan sądzi, że to są wyłącznie politycy, znajomi i rodzina, to jest pan w błędzie - mówi rzecznik w rozmowie z reporterem "Czarno na białym".

Lista

"Puls Biznesu" przygotował listę ponad 400 działaczy PO, członków ich rodzin i znajomych, którzy zasiadają bądź zasiadali w ciągu ostatnich pięciu lat w spółkach i instytucjach państwowych. Przynajmniej 16 z nich zasiada lub zasiadało w KGHM i podległych mu spółkach. I choć w wielu przypadkach polityczni działacze mieli kompetencje potrzebne na zajmowanych stanowiskach, to trudno oprzeć się wrażeniu, że partyjna legitymacja pomogła im w karierze - relacjonuje reporter "Czarno na Białym".
Arkadiusz Gierałt to wieloletni szef lubińskiej PO, zaufany człowiek Grzegorza Schetyny. Do dziś członek partii. Od kiedy rządzi PO, był on dyrektorem generalnym w KGHM, byłym wiceprezesem KGHM TFI i członkiem rad nadzorczych Polkomtelu, KGHM Cuprum i obecnie przewodniczącym rady nadzorczej KGHM Letia.
W radzie nadzorczej spółki KGHM Letia zasiada także wiceprzewodniczący PO w Szklarskiej Porębie Rafał Mazur. Członkiem rady nadzorczej jest inna działaczka dolnośląskiej PO - Małgorzata Jawor, która z ramienia partii startowała w wyborach do Sejmu. Bezskutecznie.
Edward Schmidt to członek rady nadzorczej Uzdrowiska Cieplice i prezes Miedziowego Centrum Zdrowia - spółki-córki KGHM. Jest mężem Barbary Schmidt, byłem wiceszefowej rady powiatu lubińskiego z PO, wicestarościny powiatu lubińskiego. W Miedziowym Centrum Zdrowia członkami zarządu są także inni działacze PO - Anna Wróbel, która startowała z list PO w 2011 roku i Dariusz Dębicki, członek zarządu PO w Lubinie.
Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych Cuprum to kolejna spółka-córka KGHM. Pracuje tu Bernard Langner, wiceprzewodniczący PO w powiecie lubińskim, który zasiada w radzie nadzorczej spółki-córki.
Poza 16 osobami powiązanymi z PO w KGHM, dziennikarze doliczyli się w całej Polsce ponad 400 osób z takimi powiązaniami, zasiadających w różnych państwowych spółkach.
Więcej w materiale "Czarno na Białym".

Brak komentarzy: