W sobotę o 13. rusza w Warszawie EuroPride. We wszystkich miastach europejskich takie parady otwiera burmistrz, uczestniczą w nich najpopularniejsi politycy.
W Warszawie nawet pełnomocniczka ratusza ds. równego traktowania (właściwie nie wiadomo kogo) na paradę się nie wybiera. Za to wybierają się na EuroPride m. in. jeden z ministrów konserwatywnego rządu brytyjskiego, konserwatywny szwedzki europoseł, szwedzki rzecznik praw człowieka i wiele innych osobistości z Europy i świata.
Z polskich polityków na paradę pójdą tylko działacze SLD. Liberalna Platforma milczy jak zaklęta, PiS wydaje wrogie pomruki. To i tak dobrze - wszyscy już przynajmniej wiedzą, że nie wolno zakazywać.
Przedstawiciele warszawskiego ratusza powtarzają jak mantrę, że samorząd nie może się angażować w żadne kontrowersyjne zgromadzenie, bo byłby zobowiązany do angażowania się we wszystkie inne kontrowersyjne inicjatywy. To ma znaczyć: gdybyśmy poparli gejparadę, musielibyśmy też popierać np. manifestację ONR. Dla tych urzędników manifestacja mniejszości seksualnych jest tak samo kontrowersyjna jak polskich faszystów.
Panią prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz i jej urzędników chciałbym poinformować, że manifestacje mniejszości seksualnych już dawno przestały być "kontrowersyjne". Świat zachodni przyznał im takie same prawa jak mniejszościom rasowym czy religijnym. Wyzwoliła się kolejna grupa dyskryminowana przez wieki w naszej kulturze i już nikt tego nie cofnie.
Nie chodzi więc o prywatne upodobania, tylko o prawa człowieka. A i na emanującą często z parad gejowskich seksualność nie ma co wybrzydzać - w końcu o orientację seksualną tu chodzi.
Warszawa, która stara się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, dosłuży się, ignorując EuroPride, najwyżej tytułu Europejskiej Wiochy. Widocznie Hanna Gronkiewicz-Waltz woli raczej rządzić swojską, pełną naszych kompleksów i urazów mieściną, niż europejską stolicą.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Seweryn Blumsztajn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz