2014/04/10

PROWOKACJA LOVEKRAKÓW.PL: Komitet konkursowy ZIO to siedlisko patologii

Kupowanie przychylności dziennikarzy za publiczne pieniądze oraz nepotyzm w Komitecie Konkursowym Kraków 2022 – oto tezy, jakie stawiamy po prowokacji dziennikarskiej przeprowadzonej przez dziennikarza LoveKraków.pl.
Od pewnego momentu w Krakowie huczało od plotek na temat nepotyzmu, jaki panuje w komitecie aplikacyjnym, na czele którego stoi posłanka Platformy Obywatelskiej Jagna Marczułajtis-Walczak.
W poniedziałek wieczorem odezwał się do nas mąż posłanki Andrzej Walczak. W prywatnej wiadomości na Facebooku napisał, że chce się spotkać i wyjaśnić sprawy związane z Komitetem Konkursowym. Umówiliśmy się na następny dzień (wtorek) na godzinę 10.00. – Zapraszam do biura przy ulicy Grunwaldzkiej 8 – napisał Walczak. Pod wskazanym adresem mieści się siedziba komitetu, czyli stowarzyszenia powołanego w celu zabiegania o organizację imprezy sportowej.
Organizacja w stu procentach utrzymywana jest ze środków publicznych. Budżet stowarzyszenia składa się z pieniędzy pochodzących z Gminy Miejskiej Kraków, gminy z Podhala, województwa małopolskiego oraz Ministerstwa Sportu i Turystyki.
Mąż posłanki PO ingeruje w pracę Komitetu Konkursowego
Spotkanie nie odbyło się jednak o umówionej porze i we wskazanym miejscu. Rano o godzinie 6.00 dostaliśmy kolejną wiadomość od męża Jagny Marczułajtis-Walczak. Tym razem zmienił godzinę naszego spotkania. Do rozmowy doszło we wtorek o godzinie 13:45 w jednej z kawiarni w Galerii Krakowskiej.
Pierwsza godzina spotkania to głównie monolog Andrzeja Walczaka. Opowiada o zasługach swojej żony oraz zaangażowaniu byłej sportsmenki w inicjatywy społeczne. Dopiero po godzinie Walczak zdradza, że był dzień wcześniej w siedzibie komitetu. – Poszedłem do Rafała (dyrektora biura Komitetu Konkursowego Kraków 2022 – przyp. red.) – opowiada nam. Dowiedzieliśmy się, że Walczak rozmawiał również z osobą pracującą w biurze prasowym, byłym dziennikarzem radiowym.
O czym Walczak rozmawiał z Rafałem Dylągiem? O pomysłach na kampanię informacyjną przed zaplanowanym na koniec maja referendum ws. organizacji zimowych igrzysk w stolicy Małopolski. – Wkurzyłem się. Nie mają przygotowanej żadnej kampanii. Dałem im kilka pomysłów – zdradza nam Walczak.
Jak wynika z opowieści Andrzeja Walczaka, o sprawie braku strategii na kampanię propagandową poinformował telefonicznie swoją żonę. – Wykonałem telefon, żeby Jagna dała instrukcję co mają robić. Powiedziała przez telefon, że mają mnie wysłuchać i robić tak, jak zaproponuję – dodaje.
Walczak wyszedł z pomysłem wydrukowania ulotki formatu DL. – Z jednej strony ma być krótka informacja, z drugiej odnośnik do strony internetowej. Niech ludzie sobie czytają więcej w Internecie – opowiada podczas naszego spotkania mąż przewodniczącej Komitetu Konkursowego.
– Oni (pracownicy biura ZIO – przyp. red.) mieli przygotowaną książeczkę. Powiedziałem, że przecież nikt tego nie będzie czytał i to strata pieniędzy – dodaje Walczak. Jako przykład marnowania pieniędzy przez instytucje publiczne podaje Fundusz Ochrony Środowiska, który wydaje książki edukacyjne dla dzieci.
Słowa oraz opisane przez Andrzeja Walczaka wydarzenia świadczą, że angażuje się on w prace związane z Zimowymi Igrzyskami Olimpijskimi. Mąż Jagny Marczułajtis-Walczak to nie jedyna osoba, która ma możliwość ingerowania w prace biura. Również dyrektora oraz wicedyrektorkę biura łączą głębokie relacje osobiste oraz dziecko. Rafał Dyląg (dyrektor) oraz Patrycja Tocka (wicedyrektorka, była asystentka posłanki) to znajomi sprzed kilku lat oraz rodzice dziecka.
Walczak chce kupić przychylność dziennikarzy i blogerów?
– Może chcesz pracować dla nas? Nie mam w komitecie osoby, która czułaby „to coś” – mówił podczas wtorkowego spotkania Andrzej Walczak. „To coś” to nic innego, jak sprawność marketingowa oraz PR. Mąż posłanki zapewnia, że chciałby, aby jego pomysły ktoś ubrał w ładne słowa i „sprzedał” społeczeństwu. – Polski (język – przyp. red.) nigdy nie szedł mi dobrze. W ósmej klasie miałem problemy z wypracowaniami – dodaje.
Podczas drugiej godziny spotkania próbujemy zboczyć z tematu pracy dla Komitetu Konkursowego, jednak Walczak idzie w zaparte i co chwilę przypomina o swojej ofercie. Mężczyzna twierdzi, że będzie zachęcał blogerów oraz dziennikarzy do pisania pozytywnie o Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Krakowie. Wspomina o rozmowie, którą posłanka miała przeprowadzić z właścicielem „Rzeczpospolitej” Grzegorzem Hajdarowiczem. Wydawca ogólnopolskiej gazety miał nie zgodzić się na ustawianie tekstów.
Parlamentarzystka partii Donalda Tuska, według relacji jej męża, spotkała się z Tomaszem Lisem, redaktorem naczelnym „Newsweeka” przed publikacją artykułu na temat potencjalnych nieprawidłowości wokół projektu Kraków 2022. Dziennikarz miał stwierdzić: „Wiesz, jak to jest. Mam szefów na górze i muszę to zrobić”.
Po dwuipółgodzinnej rozmowie nie dajemy ostatecznej odpowiedzi Walczakowi, tylko umawiamy się na następny dzień na godzinę 10.00 w kawiarni nieopodal siedziby prezydenta Krakowa, przy ulicy Brackiej.
Do środowego spotkania dochodzi dopiero po godzinie 11.00. Andrzej Walczak tłumaczy, że czekał na dokumenty od Rafała Dyląga. – Coś mieli problemy z e-mailami. O 9.00 miałem już to mieć. Już przypuszczałem, że nie mają tego przygotowanego – mówi.
Podczas spotkania Andrzej Walczak twierdzi, że rozmawiał wczoraj wieczorem z Jagną Marczułajtis-Walczak na temat naszej współpracy. Posłanka miała zapewnić, że ma pewne opory, ale nie zabroniła małżonkowi spotykać się z dziennikarzem i przedstawić mu ofertę.
Andrzej Walczak podczas spotkania wręczył wyliczenia przygotowane przez Komitet Konkursowy specjalnie dla nas. Mąż przewodniczącej zalecił, aby wysłać do Rafała Dyląga wiadomość z prośbą o wyliczenia, „abyś miał to oficjalnie”. Walczak nie pamiętał adresu e-mailowego i przy nas wykonał telefon do dyrektora biura, aby zdobyć kontakt.
Najważniejszym punktem spotkania było ustalenie kwoty za pisanie pozytywnie o komitecie oraz idei zimowych igrzysk. Walczak chciał, abyśmy napisali teksty do publikacji na LoveKraków.pl, naTemat oraz Onet.pl. Wymieniał nawet tytuły, jakimi powinny być opatrzone teksty.
Za pracę na rzecz Komitetu Konkursowego oraz pisanie pozytywnie o ZIO zażądaliśmy 15 tysięcy złotych miesięcznego wynagrodzenia. Poprosiliśmy Andrzeja Walczaka, aby zachował dyskrecję w kwestii naszej współpracy. – Jadę teraz i porozmawiam z Rafałem – mówił mąż posłanki.
O godzinie 12.00 zakończyliśmy spotkanie z Walczakiem. Niespełna godzinę później zadzwonił do nas Rafał Dyląg, dyrektor biura Komitetu Konkursowego Kraków 2022. Podczas rozmowy telefonicznej powiedział, że we wszystkich sprawach mamy konsultować się tylko z nim. Umówiliśmy się również, że późnym popołudniem dostaniemy materiały potrzebne do stworzenia tekstu.
Spotkanie z dyrektorem Komitetu na stacji benzynowej przy Cmentarzu Rakowickim
Dyląg w trakcie rozmowy dyplomatycznie stwierdził, że „liczy na przychylność oraz załatwienie sprawy w pozytywnym aspekcie”. Z dyrektorem Komitetu Konkursowego mamy spotkać się w przyszłym tygodniu.
Jednak Rafał Dyląg postanowił spotkać się jeszcze tego samego dnia. W środę na stacji benzynowej przy Cmentarzu Rakowickim o godz. 16:15 dyrektor Komitetu Konkursowego wręczył nam pendrive, na którym znajdują się materiały potrzebne do stworzenia tekstów.
Kiedy zapytaliśmy dyrektora biura Komitetu Konkursowego Kraków 2022 o ustalenia dotyczące umowy oraz warunków współpracy, odparł: - Jutro wieczorem (przyp. red. – w czwartek) będą decyzje – powiedział Dyląg.
Andrzej Walczak podczas spotkania wspominał jeszcze o możliwości współpracy z blogerami. Jako przykład osoby, z którą ewentualnie można się porozumieć, podał Kominka (znanego blogera). Nie szczególnie przejął się naszym stwierdzeniem, że prawdopodobnie „będzie to drogi interes”.
O opisanych w artykule informacjach powiadomiliśmy na chwilę przed publikacją tekstu szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego płk. Dariusza Łuczaka. Zadeklarowaliśmy, że możemy przekazać dwa nagrania rozmów z Walczakiem funkcjonariuszom państwowym.

Brak komentarzy: