O tym, że zawód dyplomaty to nie są tylko bankiety, wino i luksusy, pisaliśmy tutaj. Teraz część szczecińskich działaczy PiS oburza się nominacją Michała Marcinkiewicza na konsula w Finlandii. Brzmi to, co prawda, prestiżowo, ale na pewno nie jest to prosta praca. Konsul bowiem to osoba, która załatwia głównie papierkowe i formalne rzeczy. Czyżby jednak szykowała się kolejna afera wpolskiej polityce – tym razem o młodego ex-posła?
28-latek konsulem?
– Osoby w takim wieku mogą zostać konsulami – przyznaje poseł Platformy Obywatelskiej Dariusz Rosati, były szef MSZ. – Wystarczy, że szybko zrobią aplikację, potem 2-3 lata pracy w ministerstwie i niektórzy mogą być już gotowi na takie stanowisko.
Oczywiście, polskie prawo dość konkretnie określa, co zrobić, by być konsulem – znać co najmniej dwa języki obce, mieć zdany państwowy egzamin. Jak mówi nam Michał Marcinkiewicz, egamin zdał. Zna też dwa języki obce: angielski i francuski. W Sejmie pracował w komisji spraw zagranicznych. Był też asystentem europosła Sławomira Nitrasa. – Znam prawo cywilne i międzynarodowe, znam się na sprawach konsularnych – zapewnia nas były poseł PO.
Dariusz Rosati przyznaje, że przy doborze kandydatów na takie stanowiska najważniejsze są ich kwalifikacje. – Ja zawsze stawiałem na doświadczenie, kompetencje. Organizowaliśmy konkursy i wybieraliśmy osobę do tego najlepszą – wspomina poseł. Rosati zaznacza jednak, źe jeśli faktycznie Marcinkiewicz pełnił tylko funkcję posła i asystenta, to nie wystarczy to do bycia konsulem.
Marcinkiewicz niechętnie opowiada o swojej nowej pracy i w sprawie bycia konsulem mówi tylko: – Otrzymałem nominację, nie podpisałem jeszcze umowy, nie wiem ile będę zarabiał.
Powinien być kompetentny
Wbrew pozorom jednak, funkcja powierzona Marcinkiewiczowi nie jest aż tak wspaniała, jak może się wydawać. – To papierkowa robota. Konsul nie jest politykiem, tylko urzędnikiem. W zasadzie niewiele od niego zależy, przynajmniej na takim wysokim szczeblu – mówi nam anonimowo aktywny polski dyplomata. Woli nie podawać nazwiska, bo w zawodzie ma zamiar popracować jeszcze parę lat.
– Ale konsul powinien być wykwalifikowany, bo decyduje o sprawach ważnych dla ludzi: ślubach, paszportach i innych sprawach cywilnych. Turyści i polscy obywatele często szukają u konsula pomocy w dramatycznych, trudnych sytuacjach. I to wymaga ogromnego wyczucia, psychologicznego, ale i sprawności funkcjonowania – wskazuje nam dyplomata.
Jako podstawowe kompetencje potrzebne konsulowi, nasz rozmówca wymienia: bardzo dobra znajomość prawa polskiego i międzynarodowego, ale też języków. I najlepiej – języka kraju, w którym się urzęduje. Z zapewnień Marcinkiewicza wynika, że te warunki spełnia.
Ile zarobi
Marcinkiewicz nie powinien jednak spodziewać się kokosów. Dyplomaci nie zarabiają zawrotnych sum. Radca w ambasadzie może liczyć na zarobki od 3 do 5 tysięcy euro, ambasador – do 10 tysięcy euro. Wiele zależy od kraju, w którym się urzęduje. Konsul dostaje zaś średnio do 5 tysięcy euro – choć tutaj też występuje zróżnicowanie ze względu na kraj urzędowania. W kraju takim, jak Finlandia, Marcinkiewicz może liczyć na 3-4 tysiące EUR miesięcznie.
– Ich zarobki raczej nie przekraczają 5 tysięcy euro – informuje nas prof. Tadeusz Iwiński z SLD, wiceszef sejmowej komisji do spraw zagranicznych. Marcinkiewicz, nawet jeśli dostanie 5 tysięcy euro, może sporo wydać na utrzymanie. Choć tutaj też nie ma jasnych reguł i w zależności od umowy, konsula mogą czekać rozmaite wydatki.
Na jedzenie, w zależności od potrzeb, można wydać spokojnie co najmniej 200 euro miesięcznie – i to przy minimalnych założeniach, to znaczy bez stołowania się w knajpach i bez przyjemności typu alkohol czy papierosy. Z nimi koszty znacznie wzrastają. – Tak naprawdę, żeby dobrze żyć w Finlandii, trzeba miesięcznie wydawać co najmniej 2000 euro – opowiada nam Ola, mieszkająca w Helsinkach od 5 lat.
Polski dyplomata mało zarabia
Gdy więc podliczyć koszty utrzymania, suma 5 tysięcy euro nie wydaje się już taka zawrotna. Tym bardziej w porównaniu do dyplomatów z innych krajów.
Płace na tych samych stanowiskach są w Czechach wyższe o średnio 1000 euro, na Słowacji – o 2 tysiące euro, o Francji czy Niemczech nie wspominając, gdzie różnice w zarobkach dyplomatów sięgają nawet 30 proc. w stosunku do polskich. Chociaż dla wielu 28-latków takie zarobki i tak zapewne pozostają w sferze marzeń.
Powinien być kompetentny
Wbrew pozorom jednak, funkcja powierzona Marcinkiewiczowi nie jest aż tak wspaniała, jak może się wydawać. – To papierkowa robota. Konsul nie jest politykiem, tylko urzędnikiem. W zasadzie niewiele od niego zależy, przynajmniej na takim wysokim szczeblu – mówi nam anonimowo aktywny polski dyplomata. Woli nie podawać nazwiska, bo w zawodzie ma zamiar popracować jeszcze parę lat.
– Ale konsul powinien być wykwalifikowany, bo decyduje o sprawach ważnych dla ludzi: ślubach, paszportach i innych sprawach cywilnych. Turyści i polscy obywatele często szukają u konsula pomocy w dramatycznych, trudnych sytuacjach. I to wymaga ogromnego wyczucia, psychologicznego, ale i sprawności funkcjonowania – wskazuje nam dyplomata.
Jako podstawowe kompetencje potrzebne konsulowi, nasz rozmówca wymienia: bardzo dobra znajomość prawa polskiego i międzynarodowego, ale też języków. I najlepiej – języka kraju, w którym się urzęduje. Z zapewnień Marcinkiewicza wynika, że te warunki spełnia.
Ile zarobi
Marcinkiewicz nie powinien jednak spodziewać się kokosów. Dyplomaci nie zarabiają zawrotnych sum. Radca w ambasadzie może liczyć na zarobki od 3 do 5 tysięcy euro, ambasador – do 10 tysięcy euro. Wiele zależy od kraju, w którym się urzęduje. Konsul dostaje zaś średnio do 5 tysięcy euro – choć tutaj też występuje zróżnicowanie ze względu na kraj urzędowania. W kraju takim, jak Finlandia, Marcinkiewicz może liczyć na 3-4 tysiące EUR miesięcznie.
– Ich zarobki raczej nie przekraczają 5 tysięcy euro – informuje nas prof. Tadeusz Iwiński z SLD, wiceszef sejmowej komisji do spraw zagranicznych. Marcinkiewicz, nawet jeśli dostanie 5 tysięcy euro, może sporo wydać na utrzymanie. Choć tutaj też nie ma jasnych reguł i w zależności od umowy, konsula mogą czekać rozmaite wydatki.
Na jedzenie, w zależności od potrzeb, można wydać spokojnie co najmniej 200 euro miesięcznie – i to przy minimalnych założeniach, to znaczy bez stołowania się w knajpach i bez przyjemności typu alkohol czy papierosy. Z nimi koszty znacznie wzrastają. – Tak naprawdę, żeby dobrze żyć w Finlandii, trzeba miesięcznie wydawać co najmniej 2000 euro – opowiada nam Ola, mieszkająca w Helsinkach od 5 lat.
Polski dyplomata mało zarabia
Gdy więc podliczyć koszty utrzymania, suma 5 tysięcy euro nie wydaje się już taka zawrotna. Tym bardziej w porównaniu do dyplomatów z innych krajów.
Płace na tych samych stanowiskach są w Czechach wyższe o średnio 1000 euro, na Słowacji – o 2 tysiące euro, o Francji czy Niemczech nie wspominając, gdzie różnice w zarobkach dyplomatów sięgają nawet 30 proc. w stosunku do polskich. Chociaż dla wielu 28-latków takie zarobki i tak zapewne pozostają w sferze marzeń.
natemat.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz