Ważą się losy Jarosława Dąbrowskiego (PO), burmistrza Bemowa. Musi na piśmie wytłumaczyć się z ekspresowego przydziału mieszkania komunalnego w świetnej lokalizacji, który dostała matka jego podwładnej
Burmistrza czeka też kontrola urzędników Hanny Gronkiewicz-Waltz, która ma zbadać okoliczności problematycznej decyzji zarządu Bemowa, na którego czele stoi Jarosław Dąbrowski. - Tę sprawę trzeba wyjaśnić. A w przyszłej kadencji wprowadzić nowe, jasne dla wszystkich i sprawiedliwe zasady przydziału mieszkań komunalnych - mówi Julia Pitera, minister ds. walki z korupcją.
Walczą o mandaty
To reakcja na nasz tekst, w którym opisaliśmy perypetie mieszkaniowe Elżbiety K., matki Barbary Lewandowskiej, przyjaciółki Jarosława Dąbrowskiego zatrudnionej na stanowisku koordynatorki jego sekretariatu.
Ustaliliśmy, że burmistrz Bemowa podpisał się pod uchwałą przyznającą K. blisko 40-metrowe mieszkanie komunalne. Zaskakująca była wielkość, lokalizacja i czas podjęcia tej decyzji.
W kolejce po komunalny lokal czeka na Bemowie ok. 200 rodzin, z reguły w dramatycznych warunkach. K. dostała sporą kawalerkę na wyłączność w wolno stojącym, wyremontowanym przez dzielnicę domu, w ekskluzywnej lokalizacji na Boernerowie. Na dodatek w ekspresowym tempie - od wpisania do komunalnej kolejki minęło niespełna pół roku. Inni czekają nawet ponad dziesięć lat.
Zarówno Jarosław Dąbrowski, jak i Barbara Lewandowska walczą o mandat radnych z listy partii Tuska. Skreślić ich już nie można. Chyba że na własne życzenie. Władze warszawskiej PO nie kwapią się z podejmowaniem decyzji w tej sprawie.
- Poczekam na wyniki kontroli. Dostałam obietnicę, że będą gotowe szybko - mówi Małgorzata Kidawa-Błońska, szefowa warszawskiej PO.
- PO idzie do wyborów pod hasłem: zero rodzin na listach kandydatów na radnych - mówi Grażyna Kopińska, szefowa programu Przeciw Korupcji Fundacji Batorego. - Tymczasem znacznie poważniejszy problem to posady i dobra publiczne dzielone po znajomości. Dlatego hasło PO powinno brzmieć: zero stanowisk i mieszkań komunalnych dla rodzin i znajomych.
Kopie piłkę z premierem
Jarosław Dąbrowski był bohaterem wczorajszej konferencji prasowej Katarzyny Munio, kandydatki na prezydenta stolicy z Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej. Przed ratuszem na pl. Bankowym przypomniała, że należy do najlepiej opłacanych urzędników. Prócz burmistrzowskiej pensji (192 tys. zł rocznie) partia dała mu posadę w radzie nadzorczej Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji (41 tys. zł rocznie). - Jarek Dąbrowski to jeden z kilku burmistrzów, którym pani prezydent umożliwiła dorabianie na boku. Czy jest specjalistą od wodociągów? I jeszcze ta sprawa z mieszkaniem dla matki przyjaciółki. Jak to możliwe, że ktoś taki rządzi Bemowem? - pytała Katarzyna Munio.
Dodała: - Donald Tusk tyle mówi o etyce w polityce, a tu pod jego nosem w najlepsze trwa najgorszej klasy kolesiostwo. Partia takim ludziom powinna natychmiast cofnąć rekomendacje.
Potem podeszła do bramy ratusza i zawiesiła na niej tablicę z napisem: "Warszawski urząd pracy tylko dla prominentnych działaczy PO. Rejestracja w bufecie".
Nie jest tajemnicą, że Dąbrowski ma w warszawskiej Platformie wysoką pozycję. Należy do ulubieńców wiceszefowej partii Hanny Gronkiewicz-Waltz, która przyznawała mu jedne z najwyższych burmistrzowskich nagród. Na jednym z bemowskich boisk przy ul. Obrońców Tobruku grywa Donald Tusk i jego najbliżsi współpracownicy. Na tych słynnych już w dzielnicy meczach pojawia się też burmistrz Dąbrowski. - Wie, jak zaistnieć. Donald lubi grać w piłkę, udostępnił im więc stadion - zdradza nam jeden z działaczy PO.
Gazeta Stołeczna, JanFusiecki, Dominika Olszewska
1 komentarz:
zachowuje sie troche niczym Kulczyk , tylko marniej skonczyc moze jak pech przyjdzie.
Prześlij komentarz