Nie trzeba było wiele czasu, by warszawiacy mogli się przekonać, jak dalekie są deklaracje Hanny Gronkiewicz-Waltz z kampanii wyborczej, od realizowanej polityki. Pani Prezydent obiecała w czasie kampanii, że nie będzie budować spalarni w Białołęce. W końcu podjęła decyzję, że jednak będzie kontynuować budowę w miejscu wyznaczonym przez poprzedników.
Skłamała? Tak, ale w Białołęce odniosła sukces wyborczy. Tym niemniej warto przybliżyć sobie dzięki Gazecie Wyborczej nastrój w jakim oczekiwali na Panią Prezydent mieszkańcy Białołęki po uzyskaniu informacji o decyzji w sprawie spalarni.
"Pani prezydent przestraszyła się wyborców
Małgorzata Zubik
2007-06-18
Przeciwnicy spalarni w Białołęce doprawili nos bajkowego kłamczucha Pinokia Hannie Gronkiewicz-Waltz. Obiecała, że stawi czoło protestującym przeciw tej inwestycji. Dlaczego więc nie zrobiła tego w sobotę?
Pani prezydent nie znalazła w sobotę nawet godziny na wizytę w Choszczówce. To tu znajduje się oczyszczalnia ścieków Czajka, którą trzeba rozbudować, żeby pół Warszawy przestało w końcu zatruwać Wisłę.
Przedwyborcze obiecanki-cacanki
Mieszkańcy Białołęki czekali ze zdjęciami Hanny Gronkiewicz-Waltz, na których dorysowali nos Pinokia. Jesienią przed wyborami kandydatka PO do ratusza dała im bowiem nadzieję, że przy oczyszczalni nie powstanie spalarnia osadów pościekowych. Przywódcy protestu przeciw inwestycji byli niemal pewni, że głosując na Platformę Obywatelską i na Hannę Gronkiewicz-Waltz, żegnają się z wizją "trujących kominów" za płotem. Dwa tygodnie temu prezydent Warszawy ogłosiła, że spalarnia przy oczyszczalni Czajka jednak powstanie. Zapowiedziała przy tym, że stawi czoło protestującym.Wśród przeciwników inwestycji zagotowało się: padły hasła o rzucaniu jajkami i wywiezieniu pani prezydent na taczkach. Nie podejrzewam komitetu protestującego o to, by się do tego posunęli. To raczej nieprzemyślane komentarze na gorąco po decyzji o spalarni.Poza krzykaczami są jeszcze zwykli mieszkańcy, którzy chcieliby usłyszeć od pani prezydent osobiście, co będzie ze spalarnią? Kiedy manifestowali przeciw niej we wrześniu zeszłego roku, Hanna Gronkiewicz-Waltz była razem z nimi. "Unia Europejska, którą zasłaniają się obecne władze [Warszawą rządził Kazimierz Marcinkiewicz z PiS - red.], nigdy nie da pieniędzy na projekt, który stanowi zagrożenie dla środowiska" - przekonywała wówczas Hanna Gronkiewicz-Waltz, choć Bruksela przydzieliła już Warszawie 250 mln eurodotacji. Kandydatka Platformy mówiła, że spalarnia może powstać gdzie indziej.
Wiceburmistrz opowiada
Już wtedy pisaliśmy w "Gazecie", że tak naprawdę, że kwestia inwestycji w Czajce jest przesądzona. Teraz ani pani prezydent, ani żaden z jej zastępców nie wytłumaczyli osobiście mieszkańcom decyzji ratusza. Wczoraj podczas festynu na Ursynowie spytaliśmy o to Hannę Gronkiewicz-Waltz. Odpowiedziała, że zaproszenie do Choszczówki przyszło za późno (w środę) i miała już zaplanowane spotkania. Nie potrafiła jednak precyzyjnie podać jakie. - Rozważałam nawet, czy wysłać tam jakiegoś urzędnika, ale nastroje były tak bojowe, że nie chciałam nikogo narażać. Sama wolałabym dostać jajkami - powiedziała.- Zaraz jednak zaprosiliśmy przedstawicieli protestujących na spotkanie do urzędu miasta. W najbliższą środę do ich dyspozycji będzie pani prezydent i dwóch wiceprezydentów - zapewnia rzecznik ratusza Tomasz Andryszczyk.A w sobotę odpór przeciwnikom spalarni dawał wiceburmistrz tej dzielnicy Piotr Smoczyński (PO). Jednak to, co mówił, nie mogło nikogo uspokoić. Powinno za to poderwać do protestu każdego, kto się jeszcze do niego nie przyłączył. - Obejmując władzę, nie mieliśmy pojęcia, że tej sprawy nie da się odwrócić. Jadę z państwem na jednym wózku - stwierdził. - Mieszkam na Tarchominie, przez siedem dni w tygodniu będę miał smród z komory rozprężnej [to część instalacji konieczna do przepychania ścieków kolektorami, które powstaną pod Wisłą].Trudno dobrze wróżyć inwestycji, jeśli do rozwiązywania trudnego problemu pani prezydent kieruje takiego wysłannika. Zwłaszcza że protestujący nie składają broni. Zapowiadają, że zrobią wszystko, by nie dopuścić do budowy. Jakie mają pomysły? Jedni chcą demonstrować pod ratuszem wzorem kupców z Jarmarku Europa, którzy w ten sposób wywalczyli sobie nowe miejsce do handlu w stolicy. Inni proponują nawet, by Białołękę odłączyć od Warszawy.Pewne jest jedno - Platforma traci poparcie w dzielnicy, która w wyborach mocno tę partię popierała. Straciła też radnego, bo z PO wycofał się Krzysztof Pelc, działacz komitetu protestacyjnego z Choszczówki."
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34896,4232261.html
Skłamała? Tak, ale w Białołęce odniosła sukces wyborczy. Tym niemniej warto przybliżyć sobie dzięki Gazecie Wyborczej nastrój w jakim oczekiwali na Panią Prezydent mieszkańcy Białołęki po uzyskaniu informacji o decyzji w sprawie spalarni.
"Pani prezydent przestraszyła się wyborców
Małgorzata Zubik
2007-06-18
Przeciwnicy spalarni w Białołęce doprawili nos bajkowego kłamczucha Pinokia Hannie Gronkiewicz-Waltz. Obiecała, że stawi czoło protestującym przeciw tej inwestycji. Dlaczego więc nie zrobiła tego w sobotę?
Pani prezydent nie znalazła w sobotę nawet godziny na wizytę w Choszczówce. To tu znajduje się oczyszczalnia ścieków Czajka, którą trzeba rozbudować, żeby pół Warszawy przestało w końcu zatruwać Wisłę.
Przedwyborcze obiecanki-cacanki
Mieszkańcy Białołęki czekali ze zdjęciami Hanny Gronkiewicz-Waltz, na których dorysowali nos Pinokia. Jesienią przed wyborami kandydatka PO do ratusza dała im bowiem nadzieję, że przy oczyszczalni nie powstanie spalarnia osadów pościekowych. Przywódcy protestu przeciw inwestycji byli niemal pewni, że głosując na Platformę Obywatelską i na Hannę Gronkiewicz-Waltz, żegnają się z wizją "trujących kominów" za płotem. Dwa tygodnie temu prezydent Warszawy ogłosiła, że spalarnia przy oczyszczalni Czajka jednak powstanie. Zapowiedziała przy tym, że stawi czoło protestującym.Wśród przeciwników inwestycji zagotowało się: padły hasła o rzucaniu jajkami i wywiezieniu pani prezydent na taczkach. Nie podejrzewam komitetu protestującego o to, by się do tego posunęli. To raczej nieprzemyślane komentarze na gorąco po decyzji o spalarni.Poza krzykaczami są jeszcze zwykli mieszkańcy, którzy chcieliby usłyszeć od pani prezydent osobiście, co będzie ze spalarnią? Kiedy manifestowali przeciw niej we wrześniu zeszłego roku, Hanna Gronkiewicz-Waltz była razem z nimi. "Unia Europejska, którą zasłaniają się obecne władze [Warszawą rządził Kazimierz Marcinkiewicz z PiS - red.], nigdy nie da pieniędzy na projekt, który stanowi zagrożenie dla środowiska" - przekonywała wówczas Hanna Gronkiewicz-Waltz, choć Bruksela przydzieliła już Warszawie 250 mln eurodotacji. Kandydatka Platformy mówiła, że spalarnia może powstać gdzie indziej.
Wiceburmistrz opowiada
Już wtedy pisaliśmy w "Gazecie", że tak naprawdę, że kwestia inwestycji w Czajce jest przesądzona. Teraz ani pani prezydent, ani żaden z jej zastępców nie wytłumaczyli osobiście mieszkańcom decyzji ratusza. Wczoraj podczas festynu na Ursynowie spytaliśmy o to Hannę Gronkiewicz-Waltz. Odpowiedziała, że zaproszenie do Choszczówki przyszło za późno (w środę) i miała już zaplanowane spotkania. Nie potrafiła jednak precyzyjnie podać jakie. - Rozważałam nawet, czy wysłać tam jakiegoś urzędnika, ale nastroje były tak bojowe, że nie chciałam nikogo narażać. Sama wolałabym dostać jajkami - powiedziała.- Zaraz jednak zaprosiliśmy przedstawicieli protestujących na spotkanie do urzędu miasta. W najbliższą środę do ich dyspozycji będzie pani prezydent i dwóch wiceprezydentów - zapewnia rzecznik ratusza Tomasz Andryszczyk.A w sobotę odpór przeciwnikom spalarni dawał wiceburmistrz tej dzielnicy Piotr Smoczyński (PO). Jednak to, co mówił, nie mogło nikogo uspokoić. Powinno za to poderwać do protestu każdego, kto się jeszcze do niego nie przyłączył. - Obejmując władzę, nie mieliśmy pojęcia, że tej sprawy nie da się odwrócić. Jadę z państwem na jednym wózku - stwierdził. - Mieszkam na Tarchominie, przez siedem dni w tygodniu będę miał smród z komory rozprężnej [to część instalacji konieczna do przepychania ścieków kolektorami, które powstaną pod Wisłą].Trudno dobrze wróżyć inwestycji, jeśli do rozwiązywania trudnego problemu pani prezydent kieruje takiego wysłannika. Zwłaszcza że protestujący nie składają broni. Zapowiadają, że zrobią wszystko, by nie dopuścić do budowy. Jakie mają pomysły? Jedni chcą demonstrować pod ratuszem wzorem kupców z Jarmarku Europa, którzy w ten sposób wywalczyli sobie nowe miejsce do handlu w stolicy. Inni proponują nawet, by Białołękę odłączyć od Warszawy.Pewne jest jedno - Platforma traci poparcie w dzielnicy, która w wyborach mocno tę partię popierała. Straciła też radnego, bo z PO wycofał się Krzysztof Pelc, działacz komitetu protestacyjnego z Choszczówki."
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34896,4232261.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz