O wielomilionowe nadużycia Centralne Biuro Antykorupcyjne podejrzewa dwóch byłych prezesów PGE Energia Jądrowa 1. I zawiadamia prokuraturę. Tomasz Zadroga i Witold Dróżdż mieli zdaniem Biura transferować pieniądze przeznaczone na „propagowanie pozytywnych emocji związanych z energią jądrową” na konto… sopockiego klubu sportowego.
O sprawie poinformował magazyn „Forbes”. Zdaniem CBA obaj mężczyźni są winni spowodowania szkody wielkich rozmiarów. Przestępstwo takie jest zagrożone karą do 10 lat więzienia. Biuro dopatrzyło się nieprawidłowości w umowach, które bez przetargu miały zostać zawarte pomiędzy PGE a klubem sportowym Trefl Sopot. Kontrola w spółce skarbu państwa obejmowała lata 2010–2012.
O sprawie poinformował magazyn „Forbes”. Zdaniem CBA obaj mężczyźni są winni spowodowania szkody wielkich rozmiarów. Przestępstwo takie jest zagrożone karą do 10 lat więzienia. Biuro dopatrzyło się nieprawidłowości w umowach, które bez przetargu miały zostać zawarte pomiędzy PGE a klubem sportowym Trefl Sopot. Kontrola w spółce skarbu państwa obejmowała lata 2010–2012.
Jak powiedział rzecznik Biura Jacek Dobrzyński, wszystko wskazuje na to, że zamówienie zostało udzielone z naruszeniem prawa. Umowy zostały zawarte w 2010 i 2011 r. i jak podaje „Forbes”, druga z nich została w nagłym trybie rozwiązana. Doniesienie CBA uznano za zasadne. – Wszczęto postępowanie, trwa przesłuchiwanie świadków – powiedziała „Codziennej” Iwona Śmigielska-Kowalska, rzecznik płockiej prokuratury okręgowej.
Obaj prezesi PGE są kojarzeni z Grzegorzem Schetyną. Tomasz Zadroga zna się z nim jeszcze z czasów, gdy był jednym z dyrektorów Adidas Polska. Schetyna w tym czasie związany był ze sponsorowanym przez odzieżowego giganta Śląskiem Wrocław. Zadroga odszedł ze stanowiska pod koniec 2011 r. i miał za tym stać ostatnio zdymisjonowany minister skarbu Mikołaj Budzanowski. Miał on wrogów w PO, bo urzędowanie rozpoczął od usuwania z władz państwowych spółek menedżerów (np. właśnie prezesa PGE Tomasza Zadrogi) kojarzonych z Grzegorzem Schetyną, jednym z liderów PO konkurujących z Tuskiem.
Dróżdż był z kolei wiceministrem nadzorującym informatyzację w ekipie Schetyny. Wcześniej wraz z byłym szefem ABW Krzysztofem Bondarykiem pracował w firmie Ticons, która na zlecenie MSWiA wykonywała część kontraktu na informatyzację.
O tym, że czas ujawnienia przez CBA oskarżeń nie jest przypadkowy, świadczyć może wypowiedź Jarosława Gowina: – Myślę, że prawdziwa, zauważana przez Polaków zmiana w rządzie to byłby powrót Grzegorza Schetyny – oświadczył w niedzielę na antenie RMF FM. Teraz ujawnienie podejrzeń wobec ludzi Schetyny jest dla postrzeganego jako najgroźniejszy przeciwnik premiera Donalda Tuska polityka poważnym ciosem.
Złudzeń co do tego, że ludzie Grzegorza Schetyny są „wycinani”, nie ma Przemysław Wipler. – To taka sama sytuacja, jak z Tadeuszem Jarmuziewiczem [wiceminister transportu kojarzony z Grzegorzem Schetyną został w ostatnich dniach wysłany przez ministra Sławomira Nowaka na przymusowy urlop w związku z podejrzeniami o nieformalne kontakty z firmami budowlanymi] – mówi „Codziennej” poseł PiS u. – Jesteśmy w momencie, kiedy należałoby skorzystać z art. 19 o wykonywaniu mandatu posła i wkroczyć do spółki PGE Energia Jądrowa 1, by ją prześwietlić. Zobaczyć, jak wyglądały wydatki konsultingowe, doradcze czy te na PR. Wydano miliony, a nie wiadomo, czy budowa elektrowni w ogóle ruszy – dodaje.
Wojciech Mucha/GPC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz