Jego partia przegrała batalię o władzę w dzielnicy. Stracił burmistrzowską posadę, na wszelki wypadek poszedł na urlop bezpłatny i dzięki partyjnym kontaktom zdobył atrakcyjną posadę.
Chodzi o Ryszarda Zięciaka, w poprzedniej kadencji wiceburmistrza Ursynowa, wieloletniego działacza PO. Gdy w 2006 r. Platforma sekowała w wyborach "piskorczyków", Zięciak stracił mandat radnego. Jednak trzy lata później wrócił do łask i dostał od partii stanowisko wiceburmistrza Ursynowa.
Posada w nagrodę?
W ostatnich wyborach samorządowych na Ursynowie triumfował skłócony z partią Tuska lokalny komitet Nasz Ursynów, który w koalicji z PiS przejął władzę. Zięciak musiał odejść z władz Ursynowa, ale szybko znalazł sobie intratną posadę w instytucji kontrolowanej przez jego partyjnych kolegów z urzędu marszałkowskiego.
Dopiero co wprowadził się do dyrektorskiego gabinetu Mazowieckiego Zarządu Nieruchomości w zabytkowej willi Gabriela Narutowicza przy ul. Parkowej, tuż obok Łazienek Królewskich, w tej samej, która ma stać się siedzibą Instytutu Lecha Wałesy. Oficjalnie Zięciak wygrał konkurs na to stanowisko.
- Szukałem nowych wyzwań. Dlatego gdy znalazłem ogłoszenie w internecie, zgłosiłem się - twierdzi Ryszard Zięciak. Jego partyjni koledzy są jednak przekonani, że tę posadę dostał dzięki znajomościom w urzędzie marszałkowskim kontrolowanym przez koalicję PO-PSL.
O stanowisko szefa walczyło dziewięć osób, w tym Grażyna Strzelec, nienależąca do żadnej partii wieloletnia szefowa MZN. - Startowałam, ale wygrał pan Zięciak. Widać był lepszy - mówi Grażyna Strzelec.
Inaczej widzą to koledzy z partii. Przypominają, że tak się dziwnie składa, że w konkursach organizowanych przez urząd marszałkowski najlepsi okazują się działacze PO i PSL.
- Zięciak stracił dobrą burmistrzowską pensję i rady nadzorcze. Narzekał, że brakuje mu pieniędzy. Szukał intratnej posady. Uderzył więc do kadrowego Platformy, czyli Marcina Kierwińskiego [wicemarszałek Mazowsza i sekretarz mazowieckiej PO nazywanym w partii "małym Schetyną"]. On od ręki znajduje kolegom z partii jakąś robotę - zdradza nam działacz PO.
- Ryszard Zięciak wygrał konkurs, bo według komisji był najlepszy. Nie mam nic więcej do dodania - ucina rozmowę Kierwiński.
- Burmistrzem Ryszard był nijakim. Na dodatek za jego rządów Platforma poniosła sromotną porażkę. I teraz w nagrodę dali mu posadę? - dziwi się Teresa Jurczyńska-Owczarek, radna Naszego Ursynowa.
PiS-owska metoda
Jeśli ktoś myśli, że nowa posada Zięciakowi wystarczyła, to się myli. Ryszard Zięciak lubi się zabezpieczyć. Sięgnął więc po metodę stosowaną w czasie rządów PiS. Pod koniec ub.r. skończyła mu się kadencja i powinien zrzec się stanowiska wiceburmistrza. Nie zrobił tego jednak: wziął urlop bezpłatny.
- Pod rządami Lecha Kaczyńskiego w ratuszu wymyślono konstrukcję urlopów bezpłatnych, które zabezpieczały prywatne interesy burmistrzów i wysokich urzędników, ale obciążały stołeczny budżet - przypomina Grzegorz Zawistowski (PO), burmistrz Targówka. Mechanizm był następujący: tuż przed końcem kadencji burmistrz składał wniosek o urlop bezpłatny. Gdy po wyborach okazywało się, że zmienił się układ polityczny i nie ma szans na reelekcję, mógł zażądać przyjęcia go z powrotem do urzędu. Dzięki temu, zgodnie z prawem pracy, ratusz musiał mu zaproponować stanowisko z pensją podobną do burmistrzowskiej (od 10 do 12 tys.) i to bez konkursu.
- Ostatnio z takim żądaniem przyszedł do nas były wiceburmistrz Targówka pod rządami PiS. W latach 2006-2010 był radnym i wiceburmistrzem na urlopie bezpłatnym. W ostatnich wyborach nie zdobył mandatu i ratusz musiał mu dać etat - mówi Grzegorz Zawistowski.
- To falandyzacja prawa pracy, niepotrzebny i nie do końca uczciwy parasol ochronny dla funkcjonariuszy partyjnych - mówił kilka dni temu Tomasz Andryszczyk, wtedy jeszcze rzecznik ratusza.
- Nie mogłem się nadziwić, gdy z kadr dostałem informację, że cały czas jest na urlopie bezpłatnym. A kadencja jego zarządu wygasła w grudniu ub.r. - mówi Piotr Guział, burmistrz Ursynowa.
- Zięciak chciał się w ten sposób zabezpieczyć, gdy zorientował się, że Platforma traci władzę na Ursynowie. Mógł przecież w każdej chwili wrócić z urlopu i zażądać posady z burmistrzowską pensją - mówi jeden z działaczy warszawskiej Platformy.
Już wcześniej udowodnił, że potrafi walczyć o swoje. W poprzedniej kadencji prócz burmistrzowskiego fotelu dorabiał w radach nadzorczych TBS Południe (firma miejska) oraz PPKS Warszawa (spółka podległa wojewodzie). Za to dostawał rocznie dodatkowo 80 tys. zł.
O swoim urlopie bezpłatnym Ryszard Zięciak wypowiada się niechętnie. Podkreśla, że przepisy pozwalają na takie zachowanie.
Dominika Olszewska, Jan Fusiecki
Źródło: Gazeta Stołeczna
6 komentarzy:
nike air max
coach outlet sale
cheap nfl jerseys
air jordan
mbt shoes
yeezy boost
adidas yeezy
hermes online
adidas tubular
air jordan
The contemporary breed of Sphynx cat, also known as the Canadian Sphynx, is distinct fromsphynx kittens for sale
Stop right there! You have found your new baby boy and girls. These are adorable as a puppy can be.toy poodle for sale
find thisgo to the website see it hereread here this contentYOURURL.com
read the article hop over to here moved here my link imp source helpful hints
https://genuinedocumentscenter.com
Prześlij komentarz