- Wykorzystywała pozycję polityczną do prywatnych celów, mści się na krewnych swoich przeciwników politycznych - mówią dwaj działacze mokotowskiej Platformy, którzy złożyli do sądu koleżeńskiego wniosek o wyrzucenie z Platformy Julii Pitery.
Chodzi o Piotra Kremplewskiego, byłego radnego i wiceszefa mokotowskiej Platformy, oraz Wiktora Czechowskiego, dziś szeregowego działacza, w przeszłości wieloletniego wiceburmistrza Mokotowa. - Minister Julia Pitera zachowała się nieetycznie, walcząc o wykup należącego do miasta strychu - mówi Kremplewski. Przyznaje, że sprawa nie jest nowa - dotyczy końcówki lat 90. W tym czasie Julia Pitera jako prawicowa radna opozycji walczyła z samorządową elitą władzy, czyli rządzącą miastem koalicją SLD-UW, w której kluczową rolę odgrywał Paweł Piskorski.
Bez przebaczenia
Kremplewski mówi, że dotarł do dokumentów, które rzucają nowe światło na metody, jakimi posługiwała się obecna pani minister. - Starając się o wykup strychu, groziła urzędnikom. To nieetyczne, szkodzące wizerunkowi partii - ocenia.
We wniosku o ukaranie skierowanym do sądu koleżeńskiego powołuje się na pismo Julii Pitery z sierpnia 1999 r. Obecna minister ds. walki z korupcją skarży się prezydentowi miasta na działalność mokotowskiego urzędu dzielnicy, z którym spierała się o pomiar zajmowanego strychu i co za tym idzie jego wycenę. W jej piśmie do prezydenta Warszawy czytamy: "Przystąpię ze znaną zapewne panu konsekwencją do wyjaśnienia wszystkich okoliczności opisanej sprawy na wszelki możliwy i dostępny sposób, nie oglądając się ani na koszta, ani na skutki polityczne, ani też dalsze losy zawodowe i przyszłe kariery osób, które przysporzyły mi kłopotów".
Zdaniem skłóconych z Piterą działaczy była to zapowiedź zemsty na urzędnikach. Wiktor Czechowski jest przekonany, że to właśnie minister ds. walki z korupcją naciska na ratusz i łamie karierę jego córki Justyny Najgrodzkiej. Jak pisaliśmy, urząd Ursynowa, w którym Najgrodzka pracowała jako urzędniczka ds. nieruchomości, nie przedłużył z nią umowy o pracę. A gdy na początku roku wygrała konkurs, dzięki któremu mogłaby wrócić na etat, ratusz unieważnił go z powodów formalnych.
Zemsta za ojca
W ocenie Wiktora Czechowskiego to zemsta za czas, w którym, kierując mokotowskim urzędem, spierał się z Piterą o strych. Mimo wspólnego celu - wyrzucenia Pitery z partii - obaj działacze złożyli w sądzie koleżeńskim odrębne wnioski. Czechowski tak jak Kremplewski przypomina naganne jego zdaniem zachowanie Pitery w czasie starań o zakup strychu. Dodaje pretensje o jego zdaniem bezzasadne szykany pod adresem jego córki, która, nawiasem mówiąc, również należy do partii Tuska.
- To oznacza, że musimy przeprowadzić dwie odrębne sprawy - mówi Kacper Pietrusiński z regionalnego sądu koleżeńskiego Platformy. - Przed wyrokiem mogę więc powiedzieć tylko tyle, że aby ukarać Julię Piterę za sprawę sprzed przeszło 10 lat, skarżący muszą mieć naprawdę mocne zarzuty.
Julia Pitera nie chciała sprawy komentować. Warszawscy posłowie PO przypominają, że starania o wykup strychu wielokrotnie wyjaśniała. Podkreślają, że skarżący to osoby w przeszłości współpracujące z Pawłem Piskorskim.
- Pitera pozbawiała "piskorczyków" wpływów i stanowisk, więc się mszczą - mówi warszawski poseł PO. - Z pozoru nie mają szans, ale ta sprawa to skutek wewnątrzpartyjnych walk. Nie są więc sami i wyrok w tej sprawie to niewiadoma.
W kuluarach mówi się, że za atakiem na Piterę stoi Andrzej Halicki, warszawski poseł i lider mazowieckiej Platformy. - Andrzeja popierają marszałek Schetyna i rzesze działaczy na Mazowszu; Piterę - Hanna Gronkiewicz-Waltz i premier. Idą wybory, więc zaczęła się rywalizacja, również wewnątrz partii - mówią w PO.
Gazeta Stołeczna, Jan Fusiecki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz