Czy w końcu w metrze coś się zmieni? Warszawiacy donoszą do prokuratury o braku zabezpieczeń dla niewidomych. Prezydent Warszawy pisze do ministra infrastruktury: Rozporządzenie o zabezpieczeniach w metrze to priorytet.
- Brak zabezpieczeń to problem dużej rangi. Unikanie dotąd tego tematu przez panią prezydent jest, delikatnie mówiąc, niezrozumiałe. Oczekiwałem od niej zwykłej, ludzkiej wrażliwości - komentuje Paweł Wdówik, kierownik biura ds. osób niepełnosprawnych na Uniwersytecie Warszawskim. Jest niewidomy. 17 września stawił się wraz z kilkunastoma innymi niewidomymi osobami przed stacją Metra Centrum. Urządzili tam dramatyczną konferencję prasową w drugą rocznicę wypadku Filipa Zagończyka, studenta UW. Filip nie wyczuł laską krawędzi peronu i wpadł pod wjeżdżające na stację metro. Cudem przeżył, ale stracił nogę. Jego rehabilitacja ciągle trwa.
Prezydent milczała, teraz pisze do ministra
Jak już wielokrotnie pisaliśmy, w metrze od tamtego czasu nic się nie zmieniło. Dalej nie ma zabezpieczeń - chodzi głównie o tzw. pasy z guzkami przed krawędzią peronu. Metro twierdzi, że nie może ich zainstalować, bo obowiązują je przepisy kolejowe, które mówią, że peron ma być gładki. Nad nowymi przepisami już drugi rok pracują w Ministerstwie Infrastruktury. I końca prac nie widać. Tymczasem na nowe prawo nie czekają koleje i montują na swoich stacjach pasy z guzkami. Pojawiły się m.in. na remontowanym kolejowym Dworcu Gdańskim.
Do tej pory z braku zabezpieczeń tłumaczył się głównie Krzysztof Malawko, rzecznik Metra. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz milczała, mimo że wielokrotnie osoby niewidome prosiły ją o zajęcie się sprawą. Ratusz zmienił jednak zdanie. - Dziś, najpóźniej jutro, wyjdzie od nas do Ministerstwa Infrastruktury pismo podpisane przez panią prezydent o priorytetowe zajęcie się rozporządzeniem w sprawie zabezpieczeń w metrze. Niezależnie zwrócę się do biura prawnego w ratuszu o analizę, czy takie rozporządzenie jest niezbędne, by rozpocząć modernizację stacji - mówi Karolina Malczyk-Rokicińska, pełnomocniczka prezydent ds. równego traktowania.
Ludzie, co wy wyprawiacie?
Niedawno do walki o pas dla niewidomych w metrze włączyli się mieszkańcy Warszawy. Kilka dni po konferencji prasowej osób niewidomych Dariusz Ćwiklak, nasz redakcyjny kolega z działu gospodarczego, zaapelował na portalach społecznościowych, by ludzie zaczęli zalewać Metro Warszawskie protestami w sprawie bezczynności. Jego apel opublikowaliśmy też w "Gazecie". Odpowiedział m.in. Jerzy Bebak. W liście do Metra napisał: "Szanowne Metro Warszawskie albo po prostu: Ludzie, co wy wyprawiacie?! Dlaczego mieszkańcy muszą Was prosić o tak elementarną rzecz, jak pasy ostrzegające niewidomych?". I dalej: "Przecież to, co prezentujecie, to najwyższa pogarda dla Waszych podstawowych pracodawców - podatników i mieszkańców miasta! (...). A może trzeba iść do prokuratury, żeby ustalić winnego zaniedbań i narażania na śmierć i kalectwo pasażerów?" .Jak napisał, tak też zrobił - zawiadomił prokuraturę okręgową. Ta sprawę przekazała do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów, ale nie ma jeszcze decyzji, czy wszcząć śledztwo.
Mirosław Wróblewski z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich informuje, że w najbliższych dniach wyślą do Ministerstwa Infrastruktury kolejne już pismo z pytaniem, na jakim etapie są prace nad rozporządzeniem i kiedy się zakończą. Korespondencja z resortem trwa już od dwóch lat.
- W trybie pilnym zadam Ministerstwu Infrastruktury pytanie, co się w tej sprawie dzieje - obiecuje również poseł Grzegorz Piechota (PO), przewodniczący sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny.
Anna Woźniak-Szymańska, prezes Polskiego Związku Niewidomych: - Dobrze, że pani prezydent zareagowała. Moim zdaniem to co się dzieje w metrze, to zaniechanie narażające osoby niewidome na utratę zdrowia i życia. To, według mnie, jest sprawa dla prokuratury.
Komentarz Wojciecha Tymowskiego
To miała być prosta sprawa. Bo czymże innym miałoby być zamontowanie na peronie metra ostrzegawczego pasa z wypustkami? Po dwóch latach widać, że to jednak gigantyczny problem. Jego rozwiązanie przerasta możliwości Metra, ratusza, a także Ministerstwa Infrastruktury, które już drugi rok informuje bez zażenowania, że wciąż pracuje nad dokumentem, bez którego władze metra nie chcą zamontować paska. I choć sprawa jest - jak to właśnie określiła sama pani prezydent Warszawy priorytetowa - bo chodzi przecież o ludzkie życie, końca tego mozołu nie widać.
Będziemy bić rekord świata. Tak długo, aż ktoś znowu wpadnie pod pociąg.
Wojciech Tymowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz