2007/05/30

Publiczne pieniądze do kasy partii

Afera z płatnościami urzędników publicznych na rzecz Samoobrony oburzyła liderów PO. Nie trzeba było jednak długo czekać, aby dowiedzieć się, że podobne praktyki stosowano w samej Platformie. Większość regionów Platformy działając na podstawie Krajowej Instrukcji Finansowej ustalało zasady pobierania tzw. dodatkowej składki od urzędników samorządowych piastujących funkcje z wyboru.


Platforma każe sobie płacić
Michał A. Zieliński
30/05/2007
Od wiceprezydenta Warszawy do zastępcy wójta małej gminy. Wszyscy mają płacić 5 proc. pensji na partyjne konto PO. Nawet jeśli do partii nie należą

Sprawa Samoobrony nie jest odosobniona. Także Platforma Obywatelska chce, żeby urzędnicy z jej mianowania płacili na partię. Uchwała regionu mazowieckiego Platformy mówi wprost o "obowiązkowej darowiźnie" od osób, które sprawują funkcje publiczne "z rekomendacji PO". Sprawa budzi kontrowersje w samej partii. - Nic o tym nie wiem i nie płacę. To w ogóle jakieś niedobre rozwiązanie. Powinny liczyć się kwalifikacje, a nie jakaś niejasna kategoria rekomendacji - krytykuje Jerzy Miller, wiceprezydent Warszawy, który jednak do Platformy nie należy.
Członkowie wszystkich partii płacą składki, ale dodatkowe darowizny za zajmowane stanowisko to co innego.
W ogólnopolskiej instrukcji finansowej Platformy czytamy m.in. "(...) zarząd regionu podejmuje uchwałę o wysokości opodatkowania się osób sprawujących funkcje publiczne z ramienia PO w danym regionie". -To zupełnie co innego niż w przypadku Samoobrony. Nie ma mowy o żadnych stanowiskach z konkursu - przekonuje skarbnik i poseł PO Mirosław Drzewiecki.
Jednak na podstawie tego fragmentu instrukcji każdy region Platformy przyjmuje swoją. Dla przykładu w uchwale zarządu regionu mazowieckiego Platformy Obywatelskiej z 20 lutego 2007 roku zapisano: "osoby sprawujące funkcje publiczne z rekomendacji Platformy Obywatelskiej, w tym osobyniebędące członkami PO, zobowiązane są do comiesięcznych darowizn na rzecz partii". Do uchwały dołączony jest załącznik, w którym wymienione są funkcje publiczne, za które trzeba się partii odwdzięczyć. Oprócz radnych, którzy powinni oddawać 5 proc. swojej diety, wymienione są m. in.: całe zarządy powiatów, gmin, burmistrzowie dzielnic Warszawy, sekretarze i skarbnicy jednostek samorządu terytorialnego.
-Płacę składki jako członek partii, ale nie oddaję tych pięciu procent. Uważam, że to niewłaściwe. Nawet jeśli nominacja jest partyjna, to powinny się liczyć kompetencje, a nie opłaty -mówi Robert Stępień, członek zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Warszawie, członek PO.
Za niepłacenie nie ma formalnie żadnych kar, ale fragment uchwały mówi wyraźnie o "bieżącym informowaniu" szefa regionu, kto płaci, a kto nie.
- Uchwała uchwałą, a wielu i tak nie płaci - mówi "Rz" Andrzej Kania, skarbnik Platformy na Mazowszu, i odsyła do swojej szefowej. Z posłanką Ewą Kopacz, która rządzi mazowiecką PO, nie udało nam się skontaktować.
Co na to prawnicy? - Nie jest to formalnie niezgodne z ustawą o finansowaniu partii politycznych. Ale jest etycznie dwuznaczne i kojarzy się z korupcją polityczną. Szczególnie martwi mnie, że upolitycznione w ten sposób zostały stanowiska skarbnika i sekretarza w samorządach.
Niedługo powiatowy inspektor sanitarny też będzie musiał opłacać się partii, do której nawet nie należy. Trzeba doprecyzować ustawę - stwierdza prof. Hubert Izdebski, prawnik z Uniwersytetu Warszawskiego.
MICHAŁ A. ZIELIŃSKI
Składka na związek za stanowiska
"Gazeta Wyborcza" ujawniła w poniedziałek, że Samoobrona zbieraskładki od urzędników na związek zawodowy. Działacze partii Andrzeja Leppera w zamian za stanowiska w administracji mają oddawać Samoobronie 5 - 7 proc. pensji.
Miał być do tego namawiany m.in. Dariusz Rhode, były prezes KRUS, zwolniony po konflikcie z ministrem rolnictwa. Lepper tłumaczył, że składki nie są obowiązkowe, tylko dobrowolne, a zarządzenie ("chętni mogą przekazywać na związek 5 proc. dochodów brutto") wydał po tym, jak "ludzie pytali, bo chcieli wpłacać".


Źródło: Rzeczpospolita